Reklama.
Ta ustawa przyniesie odwrotny skutek
Nowelizacja prawa oświatowego, która czeka na podpis prezydenta od samego początku budzi kontrowersje. W dużym skrócie, jeśli prawo wejdzie w życie, to kurator, który nie zna dzieci w szkołach, a nie dyrektor będzie decydował o tym, jakie zajęcia w szkole będzie można prowadzić, a jakich nie. Minister edukacji prof. Przemysław Czarnek nigdy nie ukrywał, że cel jest jeden: odciąć możliwość odwiedzania szkół przez organizacje, które są władzy nieprzychylne lub reprezentują inne wartości niż katolickie.Jakkolwiek smutno by to nie brzmiało, możemy być nieomal pewni, że prezydent podpisze ustawę i stanie się ona faktem. Sprawa stała się tak głośna, że krytykować zaczęły ją również zagraniczne media. W "Die Welt" Alan Posener wypunktował absurdy lex Czarnek. Pisał m.in., że w RFN także próbowano z nauczycieli zrobić moralizatorów i przyniosło to dokładnie odwrotny skutek.
Raczej wam się nie uda
Dziennikarz słusznie zauważa, że polska młodzież na szczęście ma dostęp do Netliksa, Instagrama i dość swobodnie może podróżować po Europie. Widząc, jak życie ich rówieśników wygląda w innych krajach, zamiast podporządkowywać się władzy, raczej się zbuntuje.Szczegóły artykułu, który ukazał się w "Die Welt" doskonale opisała Maja Mikołajczyk w serwisie naTemat. Nieco inne spojrzenie ukazał portal wPolityce.pl braci Karnowskich. Tam czytamy, że dla niemieckich dziennikarzy lex Czarnek jest dramatem, ponieważ "Polska chce wychowywać dzieci do wartości, w poszanowaniu własnego ciała, a co więcej w duchu patriotycznym"
To bezczelność!
Bez komentarza nie pozostawił artykułu z niemieckiego dziennika także szef MEiN. "Neomarksistowscy ideolodzy z Niemiec, którzy pieczołowicie zabiegają o to, żeby Niemiec nie był chrześcijaninem i był rozwiązły, liczą, że to samo będzie miało miejsce w Polsce. To jest szczyt bezczelności tej niemieckiej gazety, która wtrąca się w kwestie edukacyjne sąsiedniego kraju." - mówił w rozmowie z serwisem wPolityce.pl.Zdaniem szefa MEiN celem ustawy, który nie podoba się niemieckim mediom i opozycji jest " ochrona dzieci przed demoralizacją, do czego silne państwo polskie ma nie tylko prawo, ale i obowiązek konstytucyjny, a kurator oświaty jest urzędnikiem państwowym. Jako przedstawiciel państwa polskiego urzędnik państwowy ma obowiązek reagować na demoralizację dzieci w szkole. Teraz będzie miał do tego narzędzie. Po drugie, jest to przywrócenie normalnych relacji rodzinnych".
Może cię zainteresować także: Czarnek został Człowiekiem Roku. "Gwarant, że edukacja w Polsce zmierza w dobrym kierunku"