"Die Welt" o lex Czarnek, Czarnek o niemieckich mediach
Przemysław Czarnek odmawia wolności słowa niemieckim mediom? Fot. Grzegorz Bukala/REPORTER/ East News

Jednego nie można odmówić partii rządzącej - konsekwencji. Bo kiedy coś powiedzą, idę w zaparte do samego końca. Jak raz powiedzieli, że lex Czarnek jest dobre, to choćby świat stawał na rzęsach, nie cofną się o krok. Żyjemy w czasach, kiedy nawet niemieckie media bardziej niepokoją się o los polskiej młodzieży niż nasz rodzimy minister edukacji, który na wszelką krytykę ma jedną odpowiedź "to bezczelność".

REKLAMA

Ta ustawa przyniesie odwrotny skutek

Nowelizacja prawa oświatowego, która czeka na podpis prezydenta od samego początku budzi kontrowersje. W dużym skrócie, jeśli prawo wejdzie w życie, to kurator, który nie zna dzieci w szkołach, a nie dyrektor będzie decydował o tym, jakie zajęcia w szkole będzie można prowadzić, a jakich nie. Minister edukacji prof. Przemysław Czarnek nigdy nie ukrywał, że cel jest jeden: odciąć możliwość odwiedzania szkół przez organizacje, które są władzy nieprzychylne lub reprezentują inne wartości niż katolickie.
Jakkolwiek smutno by to nie brzmiało, możemy być nieomal pewni, że prezydent podpisze ustawę i stanie się ona faktem. Sprawa stała się tak głośna, że krytykować zaczęły ją również zagraniczne media. W "Die Welt" Alan Posener wypunktował absurdy lex Czarnek. Pisał m.in., że w RFN także próbowano z nauczycieli zrobić moralizatorów i przyniosło to dokładnie odwrotny skutek.

Raczej wam się nie uda

Dziennikarz słusznie zauważa, że polska młodzież na szczęście ma dostęp do Netliksa, Instagrama i dość swobodnie może podróżować po Europie. Widząc, jak życie ich rówieśników wygląda w innych krajach, zamiast podporządkowywać się władzy, raczej się zbuntuje.
Szczegóły artykułu, który ukazał się w "Die Welt" doskonale opisała Maja Mikołajczyk w serwisie naTemat. Nieco inne spojrzenie ukazał portal wPolityce.pl braci Karnowskich. Tam czytamy, że dla niemieckich dziennikarzy lex Czarnek jest dramatem, ponieważ "Polska chce wychowywać dzieci do wartości, w poszanowaniu własnego ciała, a co więcej w duchu patriotycznym"

To bezczelność!

Bez komentarza nie pozostawił artykułu z niemieckiego dziennika także szef MEiN. "Neomarksistowscy ideolodzy z Niemiec, którzy pieczołowicie zabiegają o to, żeby Niemiec nie był chrześcijaninem i był rozwiązły, liczą, że to samo będzie miało miejsce w Polsce. To jest szczyt bezczelności tej niemieckiej gazety, która wtrąca się w kwestie edukacyjne sąsiedniego kraju." - mówił w rozmowie z serwisem wPolityce.pl.
Zdaniem szefa MEiN celem ustawy, który nie podoba się niemieckim mediom i opozycji jest " ochrona dzieci przed demoralizacją, do czego silne państwo polskie ma nie tylko prawo, ale i obowiązek konstytucyjny, a kurator oświaty jest urzędnikiem państwowym. Jako przedstawiciel państwa polskiego urzędnik państwowy ma obowiązek reagować na demoralizację dzieci w szkole. Teraz będzie miał do tego narzędzie. Po drugie, jest to przywrócenie normalnych relacji rodzinnych".