No i oczywiście oficjalnie mówiono jedno, a "po kątach" robiono coś zupełnie innego. Na takie postrzeganie seksu na pewno bardzo wpłynęło też stanowisko polskiego Kościoła, który po prostu
seks pozamałżeński uważał (i uważa) za coś złego. Tak właśnie pisał o tym Marcin Kula w książce "Kłopoty z seksem w PRL": "Komunizm (…) przypominał zamkniętą społeczność, w której na powierzchni zjawisk wszystko jest w porządku, a o seksie wręcz się nie mówi – podczas gdy po krzakach dzieją się różne rzeczy".
Powojenna epidemia
Być może taka postawa była spowodowana nie tylko mentalnością, ale i tym, że po wojnie w Polsce mieliśmy do czynienia w prawdziwą falą
chorób wenerycznych. Do tego stopnia, że musiało epidemię gasić Ministerstwo Zdrowia w działaniach nazwanych "Akcja W" – na początku lat 50. było 4-krotnie więcej zarażonych kiłą, rzeżączką i świerzbem niż przed wojną. By uświadomić Polaków o
zagrożeniach chorób wenerycznych, rozdawano broszury, wydawano lekarzom instrukcje o edukowaniu pacjentów, a nawet kręcono propagandowe filmy, puszczane przed wieczornymi seansami w kinie.