Autorka profilu "Psycholog Seksuolog" jest nie tylko szkolnym psychologiem. Prowadzi również lekcje wychowania do życia w rodzinie. We wrześniu zmieniła szkołę, a kilka dni temu w emocjonalnych słowach opisała, "co się wydarzyło w pierwszych dwóch tygodniach pracy". A co się wydarzyło? Rodzice przynosili deklaracje Ordo Iuris zakazujące rozmów z ich dziećmi. Rozmów o przebiegu ciąży czy chorobach wenerycznych. Na zebraniu pytali, czy kobieta zamierza pokazywać dzieciom wibratory i chusteczki lateksowe do seksu oralnego. Dopytywano o jej wyznanie, poglądy polityczne i orientację. A to dopiero początek...
Magdalena (imię zmienione) wspomina, że tolerancja dla wielu rodziców okazała się pretekstem do "otwarcia drzwi dla szkodliwej, nienaturalnej propagandy i ideologii". Psycholożka później dowiedziała się, że niektórzy uczniowie dostali zakaz rozmów z nią, inni są wyśmiewani za uczestniczenie w jej zajęciach. Nazywa się ich "zboczonymi". Ona sama została "babą od zboków".
Z początku milczała, teraz gdy pochylono się nad projektem obywatelskim, który ma wpłynąć na jej pracę, postanowiła się wypowiedzieć.
To teraz szczerze. Przynosi pani uczniom wibratory, pokazuje porno, uczy masturbacji?
Nie przynoszę wibratorów, nie pokazuję porno, nie uczę masturbacji.
To na czym dokładnie polegają zajęcia z WDŻ, bo czytając doniesienia w niektórych mediach, słowem kluczem jest właśnie albo "wibrator", albo "masturbacja"?
Tematy poruszane przeze mnie na lekcjach wychowania do życia w rodzinie ściśle określa program nauczania tego przedmiotu. Ja korzystam z programu nauczania pani Bożeny Strzemiecznej "Moje Dorastanie".
Program jest powszechnie dostępny w internecie. W zależności od poziomu (lekcje są od 4 klasy szkoły podstawowej do ostatniej klasy szkoły ponadpodstawowej lub ponadgimnazjalnej), poruszane są zróżnicowane treści – samoocena, rodzaje rodzin, przebieg okresu dojrzewania, radzenie sobie z emocjami, zdrowe odżywianie, higiena w okresie dojrzewania, inicjacja seksualna i jej konsekwencje, przegląd metod antykoncepcji, przebieg ciąży, życia płodowego człowieka, profilaktyka przemocy seksualnej.
Program programem, ale o co pytają uczniowie? Interesują ich takie tematy?
Uczniowie zadają zróżnicowane pytania, na lekcji są aktywni. Docierają do mnie informacje od rodziców, że są zadowoleni z prowadzonych przeze mnie zajęć, piszą nawet, że zupełnie nie zrozumiały jest w związku z tym cały ten "problem" z edukacją seksualną.
Po zajęciach mam w zwyczaju pytać swoich uczniów o trzy rzeczy: Jak się czują po temacie, czy wszystko u nich w porządku? Czy lekcja im się podobała, czy było ciekawie? Czego nowego dowiedzieli się na dzisiejszych zajęciach?
Jeszcze nigdy nie usłyszałam, aby ktoś był niezadowolony, przestraszony, znudzony, aby coś było niejasne. Czasem słyszę, jak dzieciaki rozmawiają ze sobą na przerwach, że WDŻ jest super, robią na nim ciekawe rzeczy i mają super prace plastyczne (np. własnoręcznie stworzone rebusy, plakaty drzew genealogicznych), które później pokazują z dumą rówieśnikom.
Sejm skierował do dalszych prac projekt ustawy, który zakłada m.in. wprowadzenie kary pozbawienia wolności za publiczne propagowanie lub pochwalanie obcowania płciowego dzieci. Co to oznacza dla osób, które wykonują taki zawód jak pani?
Trudno posiedzieć, gdyż projekt jest bardzo niejednoznaczny. Ogólnie dla nas oznacza to, że każda osoba, która informuje o metodach antykoncepcji, zapisuje takie metody osobom przed 18. rokiem życia, jest zagrożona karą pozbawienia wolności.
Niezniechęcanie osób między 15. a 18. rokiem życia, które mogą legalnie rozpocząć współżycie, do podejmowania zachowań seksualnych, również ma być karane. W projekcie ustawy znajduje się sformułowanie, które precyzuje – taka kara ma spotkać osoby, które "pochwalają" zachowania seksualne , a więc edukują m.in. na terenie szkoły.
Wielu psychologów, nauczycieli, aktywistów, edukatorów ma obawy, że mogą ponieść konsekwencje prawne przekazywania wiedzy na temat seksu, ciała, antykoncepcji. Pani wspomniała, że do szkoły, w której pani pracuje, jeszcze przed 15 października, czyli wtedy, gdy obywatelski projekt ustawy zdobył poparcie w Sejmie, rodzice (często dobrze wykształceni) przynosili deklaracje z Ordo Iuris. Czego oczekiwali?
Pewnie, by treści, według nich niewłaściwe, nie pojawiały się w szkole. Pewne obawy związane były z zajęciami "edukacji seksualnej", które wprowadzono w innych dużych, wojewódzkich miastach.
Dla szkoły jest to większy problem – tematyka przebiegu ciąży, zakazywana w deklaracji Ordo Iuris, pojawia się przecież na biologii, na przyrodzie. Co wtedy zrobić z takim uczniem lub uczennicą? Zwolnić ze sprawdzianu? Wyprosić z lekcji?
Problemem okazał się również temat tolerancji i orientacji seksualnej. Uczniowie pytają o to na WDŻ? Podejrzewam, że w swojej pracy spotkała się pani z dziećmi homoseksualnymi, które boją się oceny innych, również rodziców. Nie mają wsparcia i pomocy...
Dzieci pytają o najróżniejsze rzeczy. Kto to gej? Co to seks? Czy dzieci są z seksu? Czy okres to aborcja? Czy naprawdę widać po mnie, że jestem z in-vitro? Czy od tamponów można dostać raka? Pytania są różne w różnych grupach wiekowych.
Faktycznie jest tak, że nieheteronormatywna młodzież, młodzież transpłciowa lub niebinarna korzysta z takich zajęć również pod kątem poznawania, rozumienia swojej tożsamości, identyfikacji, orientacji. Młodzież z grup LGBT+ potrzebuje wsparcia i troski w szkole i poza nią. Zajęcia z edukacji seksualnej mogą być taką szczególną, wyjątkową okazją.
Jednak w pewnym wieku pytania o orientację seksualną są powszechne. Czy jestem lesbijką, jeśli całowałam się z koleżanką? Czy to już tak będzie? Jestem od tego, aby tłumaczyć im sprawy, które są poparte i ugruntowane naukowo, aby otrzymywali rzetelną wiedzę.
Na screenach, które obiegły sieć, pisała pani, że niektórzy uczniowie dostali zakaz rozmów z panią. Tych, którzy chodzą na pani zajęcia nazywa się "zboczeńcami", a panią "babą od zboków". Jak pani myśli, skąd ten lęk rodziców przed zajęciami WDŻ?
To może być wiele rzeczy i bardzo trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Niewiedza? Złe doświadczenia związane z takimi zajęciami? Wpływ medialny, który jest bardziej zrozumiały? Osobiste przekonania, wiara, wyznanie?
Najczęściej mówimy, że ludzie boją się tego, czego nie znają i nie rozumieją. Jednak psycholog nie powinien w ten sposób upraszczać. Tym bardziej że seksualność jest złożoną sferą naszego życia.
Dlatego edukacja seksualna jest nam tak bardzo w Polsce potrzebna?
Edukacja seksualna jest nam potrzebna na każdym etapie rozwojowym. To również częsty zarzut – zostawicie dzieci, zajmijcie się dorosłymi. Edukacja jest ważna, ponieważ pokazuje nam, co jest normatywne, zdrowe, bezpieczne, a co nie. Dowiadujemy się jak zabezpieczyć się przed wirusem HIV, dlaczego mamy nawracające zapalenia pęcherza i/lub pochwy i jak wygląda ich profilaktyka, dowiemy się również, czy masturbujący się przedszkolak może zrobić sobie krzywdę.
Jest to forma profilaktyki – zachorowań, zachowań ryzykownych, przemocy seksualnej. Jeśli nie powiemy dziecku o granicach (że wujek nie powinien mówić dorastającej dziewczynie, że ma śliczne cycuszki, a kolega zadzierający spódniczkę nie powinien być usprawiedliwiany "końskimi zaletami"), nie pokażemy mu jak zadbać o siebie, gdzie szukać pomocy i komu można zaufać.
W Polsce, ale i w wielu innych krajach europejskich, seks jest tematem tabu w bardzo wielu rodzinach. Ale seksualność to nie jest jedynie współżycie, prezerwatywy, LGBT+ i przemoc seksualna. To przede wszystkim istotna sfera naszego życia – mamy ją od poczęcia do śmierci. To nasza płeć, nasze ciała. Seksualność wiąże się ze sferą biologiczną, duchową, emocjonalną, psychiczną, społeczną i wieloma innymi. Nie możemy udawać, że jej nie ma.