Coraz częściej zdarza się, że nastolatkowie decydują się na wysyłanie sobie nudesów, wiadomości o treści erotycznej czy linków do filmów pornograficznych. Okazuje się jednak, że konsekwencje takich działań mogą być fatalne. Choć zazwyczaj sprawy kończą się jedynie upomnieniem, to dane sprawcy na wiele lat trafiają do tzw. rejestru pedofilów.
Dzieje się tak przez niedopatrzenie, związane z ustawą. Według niej dane nieletnich zostają usuwane z rejestru przestępców seksualnych dopiero 10 lat po ukończeniu przez nich 18. roku życia.
W praktyce znaczy to tyle, że młodzi ludzie, którzy wysyłali sobie nagie zdjęcia, czy wiadomości o treści erotycznej mogą znajdować się we wspomnianym wyżej rejestrze dużo dłużej niż, np. gwałciciele. 12-latkowie wysyłający sobie nudesy będą więc widnieć w rejestrze przez 16 lat, a 30-latek, który dopuścił się gwałtu przez... 10 lat.
Wystarczą nudesy czy wiadomości erotyczne
Zastrzeżenia związane z tymi przepisami zgłaszał w 2016 roku Prokurator Generalny, który w opinii napisał, że jest to "w rażący sposób sprzeczne z dobrem małoletniego i może spowodować nieodwracalne skutki dla jego psychiki, niwecząc zupełnie cele, dla których zastosowano wobec nieletniego wymienione wyżej formy jego readaptacji społecznej".
Nie ma wątpliwości, że w przypadku tej ustawy doszło do niedopatrzenia, ponieważ zaznaczono w niej, że do rejestru nie wpisuje się nieletnich, gdy doszło do współżycia z osobą poniżej 15. roku życia lub innych czynności seksualnych. Zupełnie pominięto jednak kwestię wysyłania sobie nagich zdjęć, wiadomości o treści erotycznej czy linków do filmów pornograficznych.
– Efekt jest taki, że sama propozycja nawiązania współżycia płciowego, przekazywana np. SMS-ami czy mailami o treści erotycznej, w wyniku której nie doszło do stosunku seksualnego czy innej czynności seksualnej [...], może powodować wpis sprawcy do rejestru przestępców na tle seksualnym, zaś dojście do współżycia czy czynności seksualnej – już nie, gdyż istnieje w ustawie wyraźne wyłączenie takiej sytuacji – tłumaczy radca prawny Michał Kubalski, naczelnik wydziału prawa rodzinnego w Biurze RPO.
Jak to wygląda w praktyce?
Do RPO i RPD wciąż napływają sprawy, które łączy jedno: nastolatkowie wysyłali sobie wiadomości czy zdjęcia o treści erotycznej. Umieszczenie w rejestrze przestępców seksualnych następuje w mocy prawa. W praktyce znaczy to tyle, że młodzi ludzie i ich rodzice najczęściej po prostu nie zdają sobie sprawy, że nastolatek został do rejestru wpisany. Dowiadują się o tym dopiero po czasie.
Myślą, że skoro sprawa została zakończona, to nie ma już żadnych konsekwencji tego czynu. Najczęściej o wpisaniu do rejestru dowiadują się, dopiero gdy przychodzi zawiadomienie.
Prawnicy wielokrotnie podkreślali, że umieszczanie nieletnich w rejestrze przestępców seksualnych nie powinno mieć miejsca. Działania w tej sprawie były również podejmowane przez RPO, który zgłaszał tę sprawę do Ministra Sprawiedliwości. Jednak dotychczas absurdalne przepisy wciąż nie uległy zmianie.