Jesienią w telewizji ciężko obejrzeć reklamę niezwiązaną z lekami bez recepty czy suplementami diety. To już jakaś plaga! Coś na stawy albo oczy, na przeziębienie, potem na sen i na rozruch z rana. Czy to skuteczne i bezpieczne? Cóż, nie do końca, niestety. Zwłaszcza jeśli bez zastanowienia kupimy wszystko, co nam się spodoba. Naprawdę nieciekawie może zrobić się, kiedy tę – wybuchową czasem – mieszankę zaserwujemy własnemu dziecku.
Chcemy, by nasze dzieci były zdrowe, silne, odporne i mądre. Nic więc dziwnego, że kiedy tyle się mówi o dobroczynnych właściwościach tranu, kupujemy go. Dla mojego dziecka – wszystko, co najlepsze! Dalej - witamina D3. Jest ona niezbędna, nie tylko jeśli chodzi o wspieranie odporności rozwijającego się organizmu, ale i dla jego kości. To przecież dzięki niej przyswaja się wapń tak potrzebny do ich budowy.
Ostatnio zaś modny stał się cynk. Jego wysokie dawki ponoć chronią przed zachorowaniem na koronawirusa i inne wirusy zresztą też - a sezon grypy i przeziębień nadciąga wielkimi krokami. No to kupujemy cynk. I jeszcze żelazo, bo coś ostatnio blade to dziecko, anemiczne może... A żeby na pewno niczego kochanemu brzdącowi nie zabrakło, najlepiej – dodatkowo, o zgrozo! - dokupić jeszcze jakąś multiwitaminę, taki zestaw witamin i minerałów, w którym jest po prostu wszystko.
Według badań Instytutu Matki i Dziecka niedobory w dziecięcych organizmach dotyczą jedynie witaminy D i wapnia. Bardzo sporadycznie zdarza się brak żelaza lub magnezu. Wszystkiego innego, do czego zachęcają producenci suplementów – czyli kilkunastu witamin - A, B, E czy K - oraz innych minerałów – jest albo w normie, albo wręcz w nadmiarze. A ten nadmiar bierze się głównie z przesuplementowania...
Sęk w tym, że nie każdy rodzic ma czas, by wnikliwie przestudiować etykietę danego specyfiku. Tymczasem okazuje się, że popularny tran dla dzieci ma w swoim składzie, poza kwasami omega-3, witaminami A i E, także witaminę D – w ilości 600IU w pojedynczej dawce dedykowanej pięciolatkowi (1 łyżeczka – ale większa czy mniejsza?). A jeśli dodatkowo, osobno, podamy temu dziecku jeszcze typowy preparat z witaminą D, który w dawce ma 1000IU (2 krople, ale oj! kapnęły 3) to już przekraczamy dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę. Dla dzieci w wieku 5 lat wynosi ono ok. 800, maksymalnie 1000IU.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku żelaza. Pięciolatek potrzebuje ok. 10 mg tego pierwiastka na dobę. Jeśli kupimy mu preparat, który pokrywa to zapotrzebowanie, a dodatkowo jeszcze jakąś multiwitaminę, w której również znajduje się żelazo (i może jeszcze witamina D) – znów przekraczamy dawkę. I tak dalej. Jest to naprawdę niezwykle ważne, żeby dokładnie czytać składy suplementów diety. A najlepiej konsultować wszystko z lekarzem.
Jak widać, przedawkowanie różnych witamin i minerałów nie jest wcale trudne do osiągnięcia. Natomiast jego skutki mogą być poważne. Oto, czym może skutkować przedawkowanie witaminy D:
Przedawkowanie żelaza może objawiać się zaparciami, zmęczeniem i sennością w ciągu dnia, utratą apetytu, wypadaniem włosów i poszarzałą skórą, natomiast przedawkowanie cynku - nudnościami, wymiotami, biegunkami, bólami głowy i również spadkiem apetytu. Utrata apetytu pojawia się bardzo często przy przedawkowaniu różnych witamin lub minerałów, tymczasem przez rodziców często traktowana jest jako objaw niedoborów...
Na szczęście wkrótce mają zostać zaostrzone przepisy dotyczące reklam leków i suplementów diety. Co prawda, w pierwszej kolejności pod lupę mają być wzięte te dedykowane seniorom, ale miejmy nadzieję, że to początek zmian na lepsze.
Natomiast już dziś, nie tylko seniorzy, ale każdy, kto ma jakiekolwiek wątpliwości co do stosowanych leków, może skorzystać z porady farmaceutycznej w tym zakresie. Wielu farmaceutów kształci się dodatkowo w umiejętności dobierania leków i suplementów tak, by nie wchodziły ze sobą w interakcje oraz, by nie dochodziło do dublowania tych samych składników.
Tak, jak wspomniano na początku, zdrowym ogólnie dzieciom, może brakować tylko wapnia lub – jak każdemu w naszej strefie klimatycznej – witaminy D. A te składniki zapewnimy naszym pociechom w odpowiednio zbilansowanej diecie oraz dzięki słońcu. Wystarczy, by dziecko przebywało jak najwięcej na świeżym powietrzu i jadło dużo warzyw i owoców. No, i unikało cukru, który przyczynia się do utraty z organizmu wapnia. Jesienią i zimą powinniśmy podawać mu tran lub witaminę D i naprawdę nic więcej, chyba że lekarz zaleci inaczej.
Czytaj także: https://mamadu.pl/zdrowie/144321,m-ller-s-moj-pierwszy-tran-norweski-suplement-wazny-w-diecie-niemowlaka