Wychowawczyni zaskoczyła wszystkich na białej szkole. Padły wstrząsające słowa
Kalina bardzo chciała jechać na białą szkołę
"Jestem mamą 12-letniej Kaliny, która zawsze jest pełna energii, szalonych pomysłów i, jak to się mówi, nie umie usiedzieć w miejscu. Od zawsze kochała sport, jeździła na rowerze, biegała, pływała. Kiedy dowiedziała się, że po raz pierwszy pojedzie na białą szkołę, nie mogła pozbierać się ze szczęścia.
Już w grudniu powtarzała, jak bardzo czeka na tę wycieczkę. Cieszyła się, że na wyjeździe będą jej koleżanki, że będą mogły spędzać czas na śniegu, jeździć na nartach i oddychać świeżym górskim powietrzem – wszystko to brzmiało jak bajka. Myślałam, że będzie to doskonała okazja, by oderwać ją od codziennych obowiązków, żeby mogła odpocząć i zregenerować siły. Byłam pewna, że wróci z tego wyjazdu z nową energią i świeżym spojrzeniem na świat. Niestety, tak się nie stało...
Pakowanie, emocje i wyjazd...
Pamiętam, jak spakowałyśmy jej plecak. Ciepłe swetry, czapka, rękawiczki, bielizna termoaktywna, zapasowe buty – przygotowałam ją na każdą ewentualność, bo w górach pogoda bywa nieprzewidywalna. Kalina nie mogła się doczekać tego wyjazdu i przez cały czas miała ogromny uśmiech na twarzy.
Gdy wsiadała do autokaru, machała mi radośnie, zapewniając, że to będzie najlepsza biała szkoła na świecie. Pożegnałam ją z nadzieją, że wróci szczęśliwa i pełna wrażeń. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że może się wydarzyć to, co się wydarzyło.
Wszystko wydawało się w porządku, aż do ogniska
Pierwsze dni wyjazdu były pełne szalonej zabawy na śniegu. Kalina wysyłała mi zdjęcia, a w SMS-ach pisała, że świetnie bawi się na stoku i spędza czas z przyjaciółmi. Byłam spokojna, bo wiedziałam, że to dla niej świetna przygoda. Ale potem, w trakcie ostatniego wieczoru, miało się zdarzyć coś, co wszystko zmieniło.
Kalina i cała jej grupa wzięli udział w ognisku, podczas którego wychowawczyni powiedziała coś, co nigdy nie powinno paść. Jej słowa dosłownie wstrząsnęły moją córką. Pani Iza powiedziała, że 'wnikliwie obserwuje całą klasę i wie, że nie wszyscy osiągną sukces w życiu i że niektórzy po prostu się do tego nie nadają'.
Kalina odebrała to tak, jakby te słowa dotyczyły właśnie jej. Poczuła, że nie ma szans, żeby coś osiągnąć w życiu, jakby jej marzenia i plany były czymś zupełnie nierealnym. Czuła, jakby ktoś wbił jej nóż w plecy. Jak wychowawczyni mogła to powiedzieć do dzieci? Jak mogła zabrać im wiarę w siebie i w swoje marzenia?
Takiej zmiany w zachowaniu Kaliny się nie spodziewałam
Kiedy Kalina wróciła z wyjazdu, byłam w szoku. Zamiast wesołej, roześmianej dziewczynki, która wraca z białej szkoły pełna nowych wrażeń, przywitałam w drzwiach nastolatkę, która była cieniem samej siebie. Zamiast opowiadać mi o przygodach, o tym, jak świetnie się bawiła, jak nauczyła się nowych rzeczy, Kalina usiadła na kanapie w dużym pokoju i ze smutkiem w oczach patrzyła w podłogę.
'Mamo, nie wiem, czy warto jeszcze marzyć. Wychowawczyni powiedziała, że nie każdy coś w życiu osiągnie i że nie wszyscy mają szansę na sukces. Może ja rzeczywiście się do niczego nie nadaję?' – powiedziała łamiącym się głosem.
Gdy tego słuchałam, poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Po wyjeździe na białą szkołę Kalina stała się cicha, zamknięta w sobie. Zamiast mówić o marzeniach i przyszłości, zaczęła się zastanawiać, czy w ogóle warto marzyć. Moja mała dziewczynka, która zawsze miała tyle pasji, nagle zaczęła wątpić w siebie. I to wszystko przez jedną rozmowę, jedno zniechęcające zdanie, które nigdy nie powinno paść.
Jak naprawić coś, co wydaje się być nieodwracalne? Jak pomóc jej odzyskać pewność siebie, którą tak łatwo można zniszczyć?".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).
Czytaj także: https://mamadu.pl/191717,syn-wrocil-z-bialej-szkoly-wsciekly-na-nauczyciela-jego-slowa-zabolaly