Dzisiejsze pokolenie nastolatków jest zupełnie inne niż młodzież sprzed 20-30 lat. Dziś o młodych rodzice lękają się na każdym kroku i w wielu sprawach po prostu ich wyręczają, by uniknąć porażki. O takim "chowaniu pod kloszem" napisała do nas czytelniczka. Jej siostrzenica musi walczyć z własną matką o samodzielność.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Piszę jako mama przedszkolaka, ale chciałabym podzielić się historią mojej siostry i jej córki. Ta sytuacja dała mi sporo do myślenia o tym, jak rodzice dzisiaj wychowują dzieci. Moja siostra ma 17-letnią Gabrysię – świetną, ambitną dziewczynę, która kończy liceum i już planuje swoją przyszłość.
Gabi marzy o studiach w Krakowie na psychologii, a w wakacje chce wyjechać do pracy za granicę, żeby zarobić na swoje wydatki. I tutaj zaczyna się problem, bo moja siostra uważa, że to wszystko jest kompletnie nierozsądne" – opowiada nasza czytelniczka. W dalszej części maila kobieta pisze: "Według siostry studia w innym mieście to zostawienie dziecka na pastwę losu, a wyjazd za granicę to już w ogóle wyjście spoza wszelkich stref komfortu.
W głowie mojej siostry jedynym sposobem na to, żeby Kasia była bezpieczna, jest trzymanie jej blisko siebie, w Warszawie. Argumentem siostry jest to, że wtedy Gabrysia nadal może mieszkać w domu. Patrzę na to wszystko z boku i aż mnie nosi. Przecież Gabrysia jest w pełni gotowa, żeby zacząć działać na własną rękę.
Od lat dobrze się uczy, pomaga w domu, ma swoje cele i pasje. To dziewczyna, która wie, czego chce, i jest gotowa ciężko pracować, żeby to osiągnąć. Dla niej studia w Krakowie i wakacyjna praca za granicą to nie jakieś zagrożenie, tylko szansa na rozwój i naukę życia".
Co myślisz na temat nastolatki, która chciałaby się usamodzielnić, idąc na studia? Chętnie poznam opinie innych rodziców i nie tylko: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl oraz: mamadu@natemat.pl.
Boi się dać nastolatce wolność
Nasza czytelniczka uważa, że to jej siostra ma problem: "Mam wrażenie, że moja siostra nie zauważa, że świat się zmienił. My, kiedy byliśmy w wieku Gabrysi, mieliśmy większą swobodę. Uczyliśmy się samodzielności, radziliśmy sobie z problemami. Dlatego teraz, wychowując mojego syna, staram się dawać mu przestrzeń, żeby sam odkrywał, co jest dla niego dobre. Nie chcę, żeby rósł w przekonaniu, że wszędzie czyhają same zagrożenia i że musi liczyć tylko na moją pomoc. Wielu rodziców wychowuje swoje dzieci tak, jakby były na niewidzialnej smyczy.
Okej, rozumiem moją siostrę – chce dla Gabi jak najlepiej, a obawy o bezpieczeństwo dziecka to naturalna sprawa. Ale czy nie przesadza? Czy takim podejściem nie odbiera córce możliwości rozwoju? Dziewczyna, zamiast czuć wsparcie, wie, że musi walczyć o swoje marzenia i prawo do dorosłości. Smutne jest to, że nie tylko ona ma taki problem. Coraz więcej młodych ludzi, z którymi rozmawiam, mówi o tym, że rodzice nie pozwalają im dorastać.
Czy naprawdę chcemy, żeby nasze dzieci żyły w strachu i zależności? Zamiast je ograniczać, powinniśmy je wspierać i ufać, że sobie poradzą. Gabrysia wie, że życie nie polega na czekaniu, aż ktoś wszystko jej załatwi. Sama chce zapracować na swoje potrzeby, a studia poza domem traktuje jako szansę na rozwój.
Moja siostra, próbując ją 'ochronić', tylko jej to utrudnia. Ciekawe, jak z dorosłością poradzi sobie pokolenie współczesnych nastolatków, których rodzice w strachu we wszystkim wyręczaj.a i trzymają ich na krótkich smyczach" – kobieta kończy ze smutkiem swój list.