Nastroje przed nowym rokiem szkolnym: Nie tęsknię za Czarnkiem, ale spodziewałam się więcej

Karolina Stępniewska
02 września 2024, 11:38 • 1 minuta czytania
Rozczarowanie wybrzmiewa z wypowiedzi wszystkich moich rozmówców, kiedy pytam o ich odczucia związane z rozpoczęciem nowego roku szkolnego i o ocenę ministry edukacji Barbary Nowackiej. – Szkoda, bardzo ją lubiłam zawsze – mówi Antonina, mama dwóch licealistek z Warszawy.
Już 3 września sale lekcyjne zapełnią się uczniami. fot. Paweł Wodzyński/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Miało być dużo lepiej, co więc poszło nie tak ze zmianami w edukacji? – Nic się nie zmienia – kwituje Agnieszka, która ma troje dzieci w poznańskich szkołach. – Kosmetyczne drobiazgi – wtóruje jej Antonina. Chociaż, jeśli spojrzeć na to, co zrobiło obecne Ministerstwo Edukacji Narodowej w ciągu niespełna 9 miesięcy swoich rządów, tych zmian wcale nie jest mało. 


Zmiany w edukacji w roku szkolnym 2024/2025

Od 1 września 2024 r. obowiązuje nowy wykaz lektur, wprowadzono naukę pierwszej pomocy, zmieniono organizację lekcji religii, ograniczono papierologię dla maturzystów, obowiązują standardy ochrony małoletnich, zlikwidowano przedmiot HiT wprowadzony przez poprzedniego ministra edukacji, Przemysława Czarnka. MEN pod rządami ministry Nowackiej odchudził też wstępnie podstawę programową, a jak zapowiada szefowa resortu – to tylko wstęp do szerszej reformy edukacji planowanej na 2026 r. Skąd więc u rodziców to poczucie, że nic się nie zmienia?

Kosmetyka, a nie rewolucja

Jedną z osób, z którymi rozmawiam przed pierwszym dzwonkiem w roku szkolnym 2024/2025, jest Antonina. Jej dwie córki są licealistkami. Zdaniem Antoniny szkoła się praktycznie nie zmienia. – Czym te listy lektur różnią się od naszych? – pyta. – Dyskusje miesiącami czy świat się zawali, jak nie omówi się "Nad Niemnem"... 

– W moim odczuciu są to kosmetyczne drobiazgi, które nic nie zmieniają albo nie dotyczą moich dzieci – kontynuuje. – Jasne, że nie tęsknię za Czarnkiem, ale spodziewałam się więcej. Listy lektur zmieniają się minimalnie, moje dzieci i tak miały/mają HiT [ci uczniowie, którzy już rozpoczęli naukę HiT-u w pierwszej klasie szkoły średniej, będą mieć ten przedmiot także w klasie drugiej – przyp. red.] – wylicza. 

Niezadowolona jest też Ania. Jej syn rozpoczyna naukę w trzeciej klasie liceum, córka w drugiej. – Jestem rozczarowana Nowacką. I ogólnie jestem rozczarowana KO – mówi. – To znaczy nie, żebym miała wcześniej nadzieję, że za ich rządów będzie lepiej, niż jest. Dlatego głosowałam na Lewicę.

"Nie podoba mi się to"

Agnieszka, która ma dwoje dzieci w liceum i jedno w szkole podstawowej, dokładnie wylicza, co jej przeszkadza: – Mnie się nie podoba, że ktoś wprowadza zmiany, które dotyczą tegorocznych maturzystów czy ósmoklasistów. To zwyczajnie nie fair – mówi. – Ale to nie pierwszy raz, poprzednie ekipy robiły przecież to samo … więc w zasadzie nic się nie zmienia.

– Moja starsza córka kupuje jakieś repetytoria do matury i od razu są z erratą, z dodatkowymi informacjami: tego się nie musisz uczyć, to musisz uzupełnić… Młodsza nie może sprzedać podręczników z poprzedniej klasy, bo na liście dla tegorocznych pierwszych klas są nowe numery dopuszczeń. Nie podoba mi się to – mówi o chaosie w szkołach.

Brak refleksji?

Moje rozmówczynie nie są osamotnione w krytyce działań resortu edukacji. W podobnym tonie wypowiada się wielu nauczycieli, w tym znany polonista Paweł Lęcki, który w "Tygodniku Powszechnym" o Nowackiej mówi tak: – Wpisuje się w linię ministrów niekompetentnych. Nie dlatego, że słabo zna się na edukacji. Anna Zalewska i Dariusz Piontkowski byli nauczycielami. I co z tego? Chodzi o otwartość na refleksję, o wiedzę, co się chce zrobić ze szkołą.

Lęcki dodaje też: – (...) widzę tu jedno niepokojące zjawisko: gdy Czarnek coś próbował nam dekretować, jakoś ograniczać naszą autonomię, to staliśmy na ulicy i krzyczeliśmy: "Precz z edukacyjnym totalitaryzmem!". A jak Nowacka robi to samo, to już nie krzyczymy.

W tym samym artykule TP Anna Schmidt-Fic, matematyczka i współtwórczyni ruchów "Protest z Wykrzyknikiem" oraz "Wolna Szkoła", łagodniej ocenia nowy MEN i samą Nowacką. O reformie zapowiadanej na 2026 r. i zmianach w szkolnictwie mówi: – Takie rzeczy nie powstają w dwa lata. Na razie jestem więc ostrożna z oceną nowego MEN. Na pewno zmieniła się narracja – nowa ministra dowartościowuje nauczycieli nie tylko podwyżkami, ale też dobrym słowem. To jednak do lepszej szkoły na razie nas nie zbliża.

"Pozostało nam rozczarowanie" 

– Były wielkie oczekiwania i nadzieje, a na razie pozostało nam rozczarowanie – mówi w Onet Rozmowa Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie – (...) gdyby taran w postaci rządów PiS dalej poczynał sobie z polską edukacją, jak to robił przez ostatnie 8 lat, byłby dramat. Dobrze, że udało się go zatrzymać, ale nadal stoimy nad tą samą przepaścią, nad którą staliśmy. Jeszcze w nią nie spadamy, ale patrząc na działania obecnego kierownictwa MEN, mam obawy, czy chcąc się ratować, idziemy w dobrym kierunku. Mówiąc wprost: żaden problem, który zgłaszaliśmy, nie został mądrze rozwiązany. Przepraszam, może jeden, bo szybko wymieniono kuratorów.

 – Mówiłam starszej córce po wyborach, że nie, w szkole nic się nie zmieni. Ale i tak jestem bardzo rozczarowana Barbarą Nowacką, a bardzo ją zawsze lubiłam – mówi mi Antonina. – Jedyna metoda to wysokie pensje dla nauczycieli, przyciągnięcie do szkół młodszych i ciekawszych ludzi, ale to musiałby być priorytet rządu, a oczywiście nie jest – podsumowuje gorzko.

Rozpoczyna się nowy rok szkolny, pierwszy w pełni pod kuratelą Barbary Nowackiej. Oczekiwania były duże, miał oznaczać nadzieję na lepsze. Dominują jednak rozczarowanie i rezygnacja. Jak będzie dalej? Przed uczniami i ich rodzicami oraz przed nauczycielami 10 miesięcy, żeby się o tym przekonać.

Czytaj także: https://mamadu.pl/183308,100-dni-nowego-men-wystawili-ministerstwu-ocene-5-hitow-i-12-kitow