Zepsuty domofon stał się dla mnie symbolem. Młodzi nie zrozumieją zachowania starszego pana

Martyna Pstrąg-Jaworska
03 czerwca 2024, 12:54 • 1 minuta czytania
Różnice międzypokoleniowe są tematem, z powodu którego od wieków toczą się spory i dyskusje. Od zawsze rodzice i dziadkowie mieli różną perspektywę i przekonania np. co do wychowywania dzieci. Najmłodsi natomiast zwykle zupełnie nie rozumieją przyzwyczajeń starszych generacji. Ostatnio jednak byłam pełna podziwu, widząc zachowanie starszego pana.
Starsze osoby wychowały się w świecie bez udogodnień cyfrowych. fot. Levent Simsek/Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Starsze pokolenie miało "fach w ręku"

Wszyscy traktujemy trendy innych pokoleń trochę jak niezrozumiałą modę. Mnie często zdarza się z pewną refleksją podchodzić do różnych sytuacji, w których obserwuję trendy lub przyzwyczajenia związane z generacjami. Ostatnio spotkało mnie coś, co uświadomiło mi, jak zupełnie różne są pokolenia obecnych 70-latków (wg nazewnictwa: boomersów, choć mam poczucie, że to określenie dziś jest nieco pejoratywne, a ja chciałabym opowiedzieć o pozytywnej sytuacji) oraz milenialsów czy zetek.


Jakiś czas temu w domu zepsuł mi się domofon, więc wezwałam pana, który miał go naprawić. Okazało się, że w mojej okolicy jest tylko jeden fachowiec od tych urządzeń. O umówionej porze przyszedł do mnie starszy, siwy pan, który wyglądał na człowieka w okolicach siedemdziesiątki. Kiedy go zobaczyłam, skojarzył mi się z moim dziadkiem, mechanikiem i złotą rączką. Pomyślałam o tym, że w ich pokoleniu było sporo specjalistów, którzy byli wyszkoleni w różnych dziedzinach. Dziś już takich fachowców w młodym pokoleniu nie ma.

Za kilkanaście lat będziemy narzekać, że nie ma już prawie w ogóle krawcowych albo szewców. Dziś młodzi ludzie w ogóle nie uczą się takiego "fachu w ręku", są też dużo zależni od cyfrowych rozwiązań, bo wychowali się od małego w całkowicie technologicznym świecie. Pan, który naprawił domofon, był niezwykle szybki i skuteczny, co umocniło mnie w poczuciu, że zna się na rzeczy i zajmuje się tymi urządzeniami od lat.

Doskonała pamięć

Po wszystkim okazało się, że nie mogę mu zapłacić za wykonaną pracę, bo ze wstydem odkryłam, że brakuje mi w portfelu gotówki. Mężczyzna nie posiadał blika, ale zaproponował, żebym zrobiła mu tradycyjny przelew na konto. Byłam pewna, że wręczy mi jakąś wizytówkę z numerem konta bankowego. On jednak zapytał, czy mam coś do pisania. Gdy wzięłam notes i długopis, podyktował mi z pamięci cały numer konta bankowego.

Zamurowało mnie, a on w tym czasie z uśmiechem pożegnał się i wyszedł, nie czekając, aż wykonam przelew. Numer konta bankowego ma 26 cyfr w ciągu, a on z łatwością podyktował mi je z pamięci. To mi uświadomiło, że kiedy byłam mała i korzystałam w rodzinnym domu z telefonu stacjonarnego, znałam kilkanaście numerów telefonów koleżanek i rodziny, do której zdarzało mi się dzwonić. Używałam ich regularnie, więc je pamiętałam.

Dziś, kiedy wszyscy korzystamy ze smartfonów, a obliczenia wykonujemy na kalkulatorach, nie pamiętam numeru do nikogo. Z pewnym wysiłkiem przywołuję w pamięci numer swój, męża i mojego taty (ten ostatni tylko dlatego, że tata nie zmieniał numeru od czasu mojej podstawówki).

To młodzi powinni mieć świetną pamięć

Kiedy opowiedziałam o tej sytuacji znajomym, wszyscy przyznaliśmy, że dziś przez wygodę i rozwiązania technologiczne, mamy dużo słabszą pamięć, jesteśmy też leniwi i żadne z nas nie pamięta choćby 2-3 numerów telefonów najbliższych, a co dopiero mówić o numerze konta bankowego (który można przecież skopiować z aplikacji i wysłać na messengerze).

To ewidentnie pokazuje, jak jesteśmy zależni od cyfrowego świata. Czy to jest dobre? Nie wiem, ale czuję pewnego rodzaju lęk. Wolałabym nie być aż tak zależna od komputera, mieć lepszą pamięć i koncentrację. Jak tego jednak dokonać, kiedy codziennie z każdej strony atakuje nas tyle bodźców i ciężko nam się skupić, nie mówiąc już o zapamiętaniu 25-cyfrowego ciągu liczb?

Wiem, że ten pan używa go pewnie każdego dnia i stąd wciąż go pamięta. Dla mnie to jednak jakiś wyznacznik, który cechuje jego pokolenie. Patrząc na to i porównując to z pamięcią młodych ludzi, doskonale rozumiem, dlaczego Skandynawowie wracają do ręcznego pisania w szkole i zakazują komórek na terenie szkoły. Starsi ludzie mają w sobie jakiś spokój (którego młodym brakuje) i mimo dojrzałości fizycznej wielu z nich cieszy się doskonałą pamięcią.

Często to wynik tego, że wychowali się w świecie, który nie znał komputerów i smartfonów. Wszyscy musieli mieć w głowach więcej informacji, bo z pomocą nie przychodził im internet i wujek Google. Dziś dostęp do wiedzy jest dużo swobodniejszy, ale to nie oznacza, że nie powinniśmy ćwiczyć swojej pamięci. Co zrobilibyśmy w sytuacji, kiedy tych wszystkich technologii by nam zabrakło...?

Czytaj także: https://mamadu.pl/zdrowie/177628,babcie-sa-szczesliwsze-naukowcy-wymieniaja-3-korzysci-z-bycia-dziadkami