Przez przedszkole mój syn zaczął się cofać w rozwoju. Jestem wściekła na placówkę
Dwójka dzieci w jednej placówce
"Mój 5-letni synek od kilku lat uczęszcza do małego prywatnego przedszkola. Zawsze byliśmy zadowoleni z placówki, bo jest tam duży ogród na własnym terenie, plac zabaw i grządki z warzywami, o które maluchy dbają razem z paniami. Pasowała mi ta placówka również dlatego, że w tym roku do 5-latka od sierpnia dołączył jego 2,5-letni brat, więc chłopcy czują się w przedszkolu raźniej, kiedy idą razem" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka Malwina.
"Bardzo cieszyłam się, że będę też mogła ich odwozić do tej samej placówki, bo jeżdżenie między przedszkolem i żłobkiem pochłaniało dużo czasu rano i po południu. W tym roku okazało się jednak, że dyrekcja przedszkola postanowiła połączyć maluchy i starszaki w jedną grupę. Dotychczas było tak, że jedną grupę stanowiły 3- i 4-latki, a drugą 5- i 6-latki. Starszy synek od tego roku miał chodzić do starszej grupy, a młodszy do maluchów".
Brak nauczycieli, więc łączą grupy
Mama przedszkolaków opowiada o tym, że prywatne placówki też mają problem z zatrudnianiem nauczycieli: "Przedszkole jest prywatną placówką, która dodatkowo jest kameralna (w sumie ok. 20 dzieci). Okazało się, że w tym roku jedna z nauczycielek zrezygnowała z pracy, a pomoc wychowawcy zaszła w ciążę i będzie tylko do końca pierwszego semestru, więc kadra nauczycielska jest mocno okrojona.
Dyrekcja przedszkola przyznała, że dość późno dostała informacje o rezygnacji z pracy pedagogów, więc nie zdążyła jeszcze nikogo zatrudnić na wolne miejsca. To oznacza, że w przedszkolu jest mniej nauczycielek, które zajmują się dwoma grupami dzieci. Na jakiś czas maluchy i starszaki zostały połączone i od połowy sierpnia dzieci mają zajęcia razem.
To oczywiście tylko chwilowe rozwiązanie, które – przyznaję – pomogło w adaptacji mojego 2,5-latka. Dzięki ciągłej obecności starszego brata łatwiej było mu się żegnać rano z rodzicami i chętniej zostawał w placówce. Adaptacja przebiegła pomyślnie i teraz już nawet nie myślimy o problemie płaczu w szatni i niechęci do zostawania w przedszkolu".
Cofa się w rozwoju?
Nasza czytelniczka przyznaje, że zauważyła kłopoty u starszego syna: "Minął dopiero miesiąc od połączenia grup, ale widzę ogromny problem w rozwoju starszego synka. Przez to codzienne przebywanie z młodszymi dziećmi, mam poczucie, jakby syn zaczął cofać się w rozwoju. Zaczął się 'pieścić' podczas mówienia, choć wcześniej wypracowaliśmy już u logopedy naprawdę ładną mowę syna.
Ponadto dziecko złości się, kiedy o coś je proszę i daję zadania, które dotychczas były jego obowiązkami. Syn płacze i krzyczy, że młodszy brat nie musi tego robić i że mogłabym ich traktować tak samo. Młodsze dziecko również posiada obowiązki tylko nieco inne, bardziej dostosowane do jego wieku. Poza tym w przedszkolu dzieci nie są w stanie pracować z książkami, bo 5-latki powinny robić inne zadania niż 3-latki i jedna pani, która z nimi pracuje, nie jest w stanie ogarnąć całej grupy w pojedynkę.
Mam nadzieję, że to łączenie grup nie potrwa długo, bo wydaje mi się, że umysłowo 5-latek zaczyna zbliżać się do 3-latka, zamiast coraz bardziej się rozwijać. Jeśli dyrekcja nie znajdzie nauczyciela i nie rozdzieli grup, poważnie zacznę rozważać przepisanie dzieci do jakiejś innej, najlepiej publicznej placówki" – kończy swój list mama przedszkolaków.