Życzę wam, żebyście ponad pierogi i idealne makowce stawiali ludzi. Niezależnie od wyznania
- W polskich domach każda ciocia wie lepiej, niż my, jak powinniśmy żyć. Tyle że mycie okien wcale nie jest sensem tych dni.
- Nie trzeba być wierzącym, żeby obchodzić Boże Narodzenie, bo to tylko jedna z nazw tego magicznego czasu.
- Spędź ten czas po swojemu, a korzystając z mądrości przodków, podsumuj i zaplanuj, co dalej. Niech dzieje się magia!
Festiwal pytań o ślub, dziecko, pracę w polskich domach odbywa się co roku. Do tego oczywiście nikt się nie wtrąca, ale wszyscy dobrze radzą, bo chcą jak najlepiej. W imię rodziny, miłości i wiary. Więc czemu nie myłaś okien i nie masz ryby po grecku? Bo nie musisz, kurczę, naprawdę nie musisz nikogo uszczęśliwiać swoim życiem. Tylko siebie.
Te święta tak naprawdę są pogańskie
Zacznijmy od niewielkiego rysu historycznego, za który w średniowieczu wylądowałabym na stosie. Jezus urodził się raczej w sierpniu niż wrześniwrześniwrześniwrześnwrześnzapragnęligrudniu, ale kiedy chrześcijanie zapragnęli podbić ludy słowiańskie, musieli dać im coś zamiast świąt dotychczas obchodzonych. Nasi przodkowie świętowali zmiany w przyrodzie. Zimą, kiedy przychodziło przesilenie, a więc dnia zaczynało przybywać, świętowano Szczodre Gody.
W to ruchome święto, które zwykle przypadało około 24 grudnia, a na wschodzie 6 stycznia (kojarzą wam się z czymś te daty?), ludzie radowali się, że po okresie ciemności, dnia w końcu zacznie przybywać. Wraz z wydłużającą się obecnością słońca na nieboskłonie, pojawiała się nadzieja. Dziękowano więc słowiańskim bóstwom, ze szczególnym uwzględnieniem Welesa — boga dobrej magii, zwierząt, władzy i bogactwa.
W Szczodruszkę proszono też o łaski na kolejny rok, który właśnie miał się zaczynać. Świętowano z rozmachem i... ze zmarłymi przodkami. W okazji Szczodrych Godów organizowano uczty przy ognisku na cmentarzach. Ludzie radowali się, śpiewali i obdarowywali dzieci prezentami. Zwykle były to słodkie placki albo niewielkie zabawki.
Mało tego, w czasie wieczerzy wkładano pod obrus siano — to było dla Siemy (Riegła) demona, który nieodłącznie towarzyszył ludziom, bo żył wśród nich. W czasie Szczodrych Godów kolędowano. Jednak nie chodzi o śpiewanie o Jezusie i pasterzach, tylko o wesołe pieśni, które kolędnicy nieśli po domach we wsi, a miały one na celu odstraszyć złe duchy i dać pomyślność mieszkańcom odwiedzanych chat.
To tyle, jeśli chodzi o tłumaczenie, dlaczego niewierzący mogą obchodzić Zimowe Święta. Niezależnie od tego, jak je nazwiecie - macie do nich prawo. Więc nie dajcie sobie wmówić inaczej. Kocham Boże Narodzenie z wielu powodów. Po pierwsze czuję się mocno związana ze słowiańskimi przodkami. Po drugie lubię historię o cudzie w Betlejem. Po trzecie zimowe przesilenie jest symboliczne, jest nowym początkiem. Po czwarte lubię wolne, leniwe dni po swojemu.
Spędź te dni, tak, jak lubisz
Często jest tak, że czujemy presję, bo tradycyjnie te dni trzeba spędzić z rodziną. Jednak zacznijmy od odpowiedzi na pytanie: Kim jest moja rodzina? Dla jednego to będzie zlot spokrewnionych ze sobą osób w rodzinnym domu i będzie czuł się tam dobrze. Dla kogoś innego to będzie czas spędzony z domownikami. Dla innego to będzie spotkanie z przyjaciółmi albo trzy dni w piżamie. Każda z tych opcji jest ok i nikomu nic do tego.
Bo świętowanie to nie przymus jedzenia pod korek, siedzenia na twardym krześle w ciasnej sukience i rozmowa o polityce i sztucznym biodrze ciotki Jadzi z przygłuchym wujem. Ten czas, kiedy przyroda odwraca bieg, to doskonały symboliczny moment na nowy początek. Nasze organizmy często się o to upominają. Osobiście w grudniu bardziej niż w innych miesiącach roku czuję potrzebę zmian w domu.
Nie chodzi o wieszanie lampek, które akurat lubię mieć przez cały rok, ale o to, żeby przeprowadzić jakąś rewolucję. Malowanie, remont kuchni i przestawianie mebli - to nasze doroczne zajęcia. Wewnętrznie czujemy, że w tym okresie potrzebujemy zmian. Więc je przeprowadzamy. Nie ważne, że potem nie starcza czasu na "mycie okien dla Jezuska".
Siadam do wigilijnego stołu i myślę: "Tak, to dobry dzień, żeby zacząć od nowa". Na tym stole stoi karp - bo lubię, sałatka, bo warzywa zostały z rosołu, placki ziemniaczane - bo jedno z moich dzieci je kocha, jest hummus, a czasem pizza. Jemy to, co lubimy i na co często brakuje nam czasu, żeby przygotować. Siadamy w ten magiczny wieczór z bliskimi nam ludźmi, śmiejemy się, rozmawiamy, podsumowujemy i planujemy.
Czasem w ładnej sukience, a czasem w śmiesznym swetrze. Idziemy na wieczorny spacer, żeby pooglądać dekoracje i spędzamy czas tak, jak lubimy. Powoli. Celebrujemy życie. To, co jest jego istotą. Na dworze jest ciemno, więc to czy okna są czyste, nie ma znaczenia.
Zaplanuj zmianę
Jak nasi przodkowie, spoglądamy w przeszłość, jak na tacy w tym spowolnieniu, widzimy, co nie grało, jak powinno. Co nas uwierało, a co było jasnym punktem. Jesteśmy mądrzejsi o kolejne doświadczenia i powoli wracamy do korzeni. Odkrywamy, co jest dla nas istotne, co daje nam szczęście.
Życzę wam, żebyście ponad te pierogi i idealne makowce stawiali ludzi. Żebyście nie zapominali o sobie. Żebyście wykorzystali ten czas najlepiej. Nie poddawajcie się presji, nie dajcie sobie wmówić, że coś w te dni trzeba albo czegoś nie można. Uśmiechajcie się do siebie i do bliskich. Jeśli nie macie ochoty nigdzie jechać, spędźcie te dni na kanapie, znajdźcie czas na długą kąpiel, jeśli lubicie.
Ustalcie priorytety i powoli niech wam przybywa światła, jak przybywa go światu. Niezależnie od wyznania, ten czas jest magiczny, więc niech dzieją się czary.
Czytaj także: https://mamadu.pl/123595,do-kosciola-to-sie-nie-chodzi-ale-swieta-obchodzisz-tak-obchodzimy-boze-narodzenie-w-ateistycznym-domu