Po raz pierwszy spędzę święta z dala od bliskich. Serce mi pęka, ale tak trzeba

List czytelniczki
20 grudnia 2022, 12:43 • 1 minuta czytania
Do Świąt została już chwila, w większości domów wszystko jest już dopięte na ostatni guzik. Jednak jak pisze Kasia, ona właśnie ze łzami w oczach spisuje wszystko, co powinna kupić i przygotować. Ma 36 lat i po raz pierwszy w życiu spędzi Boże Narodzenie bez rodziców, sióstr, szwagrów i siostrzeńców. Sama z 10-letnim synem. "To strasznie smutne, ale wiem, że tak trzeba, moi rodzice też po raz pierwsi będą sami" - pisze.
Kasia po raz pierwszy w życiu nie spędzi Świąt z rodzicami i siostrami. To będą smutne dni, tylko z synem. Fot. Vitaliy Rigalovsky z Unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ciągle pod górę

"Od października mam wrażenie, że coś się na nas uwzięło. Na przemian chorujemy ja i syn. Od początku grudnia nie możemy uporać się z okropnym wirusem żołądkowym. Najpierw chorował Mateusz, potem ja, kilka dni przerwy i od nowa. Do tego duszący kaszel i ból w piersiach. Nasz lekarz rodzinny nie ma już pomysłu, co to jest. Robiliśmy RTG, USG, testy na COVID-19. Nic nie wychodzi, leczymy się objawowo" - czytamy.


Jeszcze kilka dni temu, kiedy sytuacja zaczęła się stabilizować, Kasia ustalała z siostrami, która z nich przygotuje karpa, a która sałatkę. "Co roku dzielimy się pracą, żeby nie zrzucać wszystkiego na rodziców. Tym razem muszę wszystko zrobić sama i wszystkiego tylko dla dwóch osób, a nie jak dotąd dla 12..." - dodaje smutno.

Po raz pierwsi sami

Kasia ma 35 lat, po raz pierwszy w życiu będzie z dala od bliskich w Święta. Postanowiła, że z nawracającym wirusem nie może ryzykować, że zarazi bliskich. Jej rodzice są w dojrzałym wieku, tata w listopadzie przeszedł zawał, mama choruje na astmę. "Nie chcę w prezencie zawieźć im tego wirusa, a jeden czy dwa dni bez wymiotów nie oznaczają końca, u mnie w biurze wszyscy tak chorują, u syna w klasie też" - wyjaśnia.

Jednak nie tylko ona nie zobaczy się z rodzicami w wigilijny wieczór. Jedna z sióstr kobiety kilka tygodni temu urodziła córeczkę i nie chce ryzykować, że bliscy ją czymś zarażą, druga poinformowała, że jej dzieci są chore na szkarlatynę. "Jakby tego było mało, mama zadzwoniła, że tata bardzo kasłał, więc zawiozła go do lekarza, okazało się, że ma zapalenie oskrzeli. To jakaś plaga" - dodaje Kasia.

Kobieta nie ma wątpliwości, że w tej sytuacji czekają ich najsmutniejsze Święta w życiu. "My jesteśmy bardzo rodzinni, często się spotykamy, w domu rodziców zawsze było głośno i wesoło. Dziś płakać mi się chce, nie widzieliśmy się od kilku tygodni, mama płacze do słuchawki, mówi, że chyba nie ubierze choinki, bo dla kogo, skoro wnuków nie będzie?" - podsumowuje smutno.

Zdrowie jest najważniejsze

Ilość infekcji trawiących rodzinę kobiety rzeczywiście jest niesłychana. W tej sytuacji zrozumiała jest decyzja o oddzielnym spędzaniu Gwiazdki. Choć jak najbardziej zrozumiałe, że wszystkim jest przykro, to odpowiedzialność tej rodziny jest godna podziwu.

Życzymy wszystkim bliskim Kasi i jej samej dużo zdrowia, a także tego, żeby choć w Nowy Rok udało się spotkać na rodzinnym obiedzie. Tradycyjne spotkania z bliskimi są ważne, ale najważniejsza jest miłość i odpowiedzialność za tych, których kochamy. Oczywiście, że to nie to samo, ale zawsze można zorganizować telekonferencję, żeby mieć namiastkę spotkania.  

Czytaj także: https://mamadu.pl/158258,swieta-tylko-z-najblizsza-rodzina-czyli-dziecmi-i-mezem-czy-beda-udane