Kiedy byłam dzieckiem, każdego dnia jedliśmy wspólny obiad o 19.20. Nie na "zachodnią modłę". Czekaliśmy na tatę, który pracował codziennie kilkanaście godzin i świeży ciepły posiłek czekał na niego. Przy stole nie tylko się jadło, ale też rozmawiało, czasem o tym, jak spędziliśmy dzień, czasem o głupotach. Niezależnie od tego, co się działo na świecie, to był nasz stały punkt dnia. Ta tradycja wspólnego biesiadowania, dziś jest jeszcze ważniejsza.
Reklama.
Reklama.
Wspólne posiłki nigdy nie były dla naszych rodzin tak ważne jak dziś. Ten czas to rutyna, której potrzebujemy.
Jeśli myślisz, że nie masz czasu tego organizować, podpowiadamy, jak ten czas znaleźć i na jakie ustępstwa czasem warto pójść.
Wspólny posiłek to również przygotowanie go i sprzątanie po nim. To cenna lekcja uważności i doceniania.
Wspólna normalność
Rutyna daje nam poczucie bezpieczeństwa. Wspólny czas z całą rodziną zbliża nas jak nic innego. Każdy dziś potrzebuje tego poczucia wspólnoty i poczucia bezpieczeństwa. Dzieci bawią się w wojnę, choć nigdy dotąd tego nie robiły, ty masz koszmary, choć wcale nie śnisz o bieżących wydarzeniach. Odczuwamy to wszyscy i wszyscy musimy znaleźć sposób, żeby się ze swoimi niepokojami uporać.
Dziś te wspólne posiłki mogą stać się okazją nie tylko do przypomnienia sobie, co jest ważne, ale także do rozmowy na tematy trudne czy przeciwnie - oderwania się zupełnie od ciężaru bieżących wydarzeń. Wiem, jak jest trudno w codziennym pędzie znaleźć czas na zaplanowanie i przygotowanie zdrowych posiłków dla całej rodziny, zwłaszcza jeśli każdy w domu ma zupełnie inne preferencje.
Ale wiem też, że da się to zrobić i że warto się postarać. Ustalcie, że przy przygotowaniach nie może uczestniczyć tylko jedna osoba, a zabieranie ze sobą telefonu jest niedozwolone. Spędźcie ten czas zupełnie inaczej niż w ciągu dnia i uczyńcie z tych przygotowań wyjątkową chwilę.
Zaplanuj to w grafiku
Nie dla każdej rodziny obiad będzie optymalnym posiłkiem do siadania razem do stołu. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Równie dobrze możecie ustalić, że to śniadanie lub kolacja, kiedy wszyscy są w domu. Ważne, żeby zapisać to w grafiku tak jak zajęcia dodatkowe, wizytę u dentysty czy czas na odrabianie lekcji. Kiedy każdy wie, czego się spodziewać, łatwiej włączyć to w codzienną rutynę.
Nie mów, że nie macie na to czasu. Każdy tydzień to 168 godzin. Przyłóż się i zapisuj przez siedem dni, na co poświęcasz swój czas. Okaże się, że masz więcej wolnego, niż ci się wydaje. Warto go spożytkować przy rodzinnym stole.
Planuj w piątek
Wiele ambitnych planów, również tych określających co i jak zjemy, pada przez to, że zabieramy się za nie w niedzielę lub poniedziałek. W niedzielę myślimy o całym nowym tygodniu, dopada nas stres z nim związany i on nie sprzyja logicznemu myśleniu. Zresztą sklepy zamknięte, gotować na zapas też się już nikomu nie chce. W poniedziałek rano jest jeszcze gorzej.
W piątek siłą rozpędu masz szanse jeszcze coś zaplanować, poświęć czas na zrobienie zakupów i zaplanowanie posiłków. Perspektywa zbliżającego się weekendu ułatwia wejście w nowy rytm. Wiele rzeczy można w sobotę zrobić na zapas, ze świadomością, że jeszcze cała niedziela zostanie na odpoczynek. Nowy tydzień powitacie gotowi na wspólne biesiadowanie.
Nie bój się gotowców
Oczywiście nie namawiam do kupowania zupek do zalania wrzątkiem, ale naprawdę nie ma nic złego w zamówieniu czegoś na mieście czy przywiezieniu posiłku z baru mlecznego i podgrzaniu go w domu. Zamiast odpuszczać wspólne zasiadanie do stołu, kiedy nie masz czasu gotować od zera, szukaj rozwiązania.
W wielu sklepach można dziś znaleźć gotowe dania, które wystarczy podgrzać w kuchence mikrofalowej, a ich skład nie jest zły. Przyjmij, że wartością nadrzędną jest czas razem. W kwestii tego, co znajdzie się na stole, czasem można pójść na kompromis. Najlepsze biesiady z moimi dziećmi składały się z zapiekanek szybko przygotowanych z wczorajszych bułek. Ważne, że przygotowanych i zjedzonych razem.
Kiedy gotuję zupę, zawsze robię to w dużym garnku, potem zamrażam kilka porcji. Podobnie z sosem do makaronu czy kotletami. Szykuję więcej i zamrażam, żeby w razie braku czasu mieć po co sięgnąć.
Czytaj także:
Bawcie się i bądźcie razem
Wspólne posiłki mają same plusy. Po pierwsze do stołu nie bierzcie ekranów, żeby was nie kusiło zaglądanie do wiadomości, kiedy jest czas przeznaczony dla rodziny. Zapraszajcie dzieci do każdej czynności, nawet jeśli to ty obierzesz większość ziemniaków, a dziecko tylko jeden lub dwa, to zawsze są to po pierwsze dwa ziemniaki praktyki w tej czynności, a po drugie stojąc tak blisko siebie, łatwej jest rozmawiać.
Zachęcaj dzieci, aby pomagały nakrywać do stołu, to świetna lekcja nie tylko wiedzy praktycznej, ale też empatii. Może tata ma swój ulubiony widelec, a młodszy brat pije tylko z jednego kubka. Trzeba się skupić, odpowiedzieć na potrzeby bliskich. Sam posiłek jest okazją do luźnej rozmowy, unikajcie tu nie tylko trudnych tematów, ale też nie pytajcie o szkołę, lekcje, niech dzieci przejmą kontrolę, opowiedzą, co spotkało je miłego, co je zaskoczyło. Spędźcie ten czas niespiesznie.
Ta godzina przy wspólnym stole to świetny moment na poznanie swoich bliskich, przypomnienie sobie, co w życiu jest tak naprawdę ważne. Zauważ, że większość dnia spędzacie oddzielnie, zajęci swoimi obowiązkami. Tych kilka chwil razem, niech będzie na sto procent razem, nie obok siebie. Ta rutyna jest nam potrzebna.