Byłam w weekend w galerii handlowej. I powiem wam, rodzice, jedno: jestem przerażona!

Marta Lewandowska
15 listopada 2022, 10:18 • 1 minuta czytania
W weekend z wyższej konieczności spędziliśmy sporo czasu w markecie budowlanym i popularnym sklepie z meblami. W długi weekend spotkało nas najgorsze: musieliśmy zabrać się za mały remont. Zmęczeni pracą wybraliśmy się też na obiad w centrum handlowym, żeby nie tracić czasu na gotowanie. - Czy ty też to widzisz? - zapytał mnie przerażony mąż. Widziałam i byłam równie zaskoczona jak on.
W galerii każdy kicha, kaszle i... zaraża. Fot. Damian Klamka/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Koniec z ostrożnością

Kiedy w domu pojawia się noworodek, chuchamy na niego i dmuchamy. Po ostatnich dwóch i pół roku, kiedy koronawirus komplikował nam życie nieomal na każdej płaszczyźnie, nauczyliśmy się bardziej uważać na siebie i swoich bliskich. Zrozumieliśmy, że babcia czy ciocia nie powinny od razu wpadać z wizytą do nowo narodzonego dziecka.

Wydawało nam się, że pewne rzeczy zmieniły się nieodwracalnie. Już zawsze mieliśmy na siebie bardziej uważać. Bo wiemy, jak to może się skończyć. Jednak wiosną tego roku zniknęły ostatnie pandemiczne ograniczenia i najwyraźniej dla niektórych życie wróciło na stare tory. W moim odczuciu za szybko, za odważnie i na niewłaściwe.

W akompaniamencie kwilenia

Nie mając innego wyjścia, odstawszy swoje w korkach, ruszyliśmy najpierw na obiad. W strefie gastronomicznej jednego z warszawskich centrów handlowych szybko wybraliśmy miejsce, do którego była najmniejsza kolejka. Gdyby ktoś powiedział, że pomyliłam daty i właśnie jest ostatnia niedziela handlowa przed Bożym Narodzeniem albo rozdają wszystko za darmo - uwierzyłabym.

Ale to był szczyt wielkich wyprzedaży - black week...

Tłum, hałas, ilość zapachów była nie do opisania i nie do zniesienia. Jeden dźwięk jednak wybijał się ponad inne. Kwilenie niemowląt. W zasięgu naszego wzroku na szybko zlokalizowaliśmy 12 płaczących dzieci zdecydowanie poniżej roku, kilkoro z nich nie miało pewnie nawet miesiąca. Sorry, ale galeria handlowa w środku długiego listopadowego weekendu to nie jest miejsce dla takich dzieci.

Odporność niegotowa

Rozumiem, że ktoś, kto pracuje od poniedziałku do piątku, czasem zwyczajnie nie ma wyboru i musi pojechać do galerii w weekend. Sami unikamy tego, jak możemy, bo przeciskanie się między kichającymi ludzi nie należy do naszych ulubionych rozrywek. Jednak zakładam, że jak ktoś ma maleństwo w domu, to najpewniej ma też wolne w poniedziałek o 12.00, kiedy statystycznie w galerii ludzi jest mniej. 

Nie zgadzam się na zamykanie młodych matek w domu, absolutnie, dziewczyny, chodźcie do kawiarni, kina, na spotkania towarzyskie, ale zachowajmy rozsądek. W ten sam weekend w radiu słyszałam apel lekarki z krakowskiego szpitala pediatrycznego. U nich 98 proc. miejsc jest już zajętych. 

"Róbmy, co w naszej mocy, żeby dzieci nie chorowały, nie narażajmy ich na kontakt z obcymi. Dziś nie mamy nawet dominującego wirusa, w szpitalu są dzieci chore dosłownie na wszystko, większość musimy już odsyłać do innych placówek. A i tam zaraz skończą się miejsca" - mówiła. 

I faktycznie, sytuacja jest coraz bardziej niebezpieczna, bo listopad to wysyp nie tylko COVID-19, którego przecież dziś już nikt nie kontroluje, ale też masa zakażeń grypą. Do tego mamy sezon na bostonkę i wiele, wiele innych. A jaką odporność ma takie maleństwo? Nie zabieraj niemowlaka do galerii handlowej w szczycie obłożenia.

Nie potrzebujesz go przecież, żeby wybrać szafę czy płytki do łazienki, rozdzielcie się z partnerem, niech jedno zostanie z dzieckiem, a drugie zrobi zakupy. Jeśli to niemożliwe, idź do sklepu w środku tygodnia. Wtedy naprawdę jest mniej ludzi.

Bodźców aż zanadto

Kiedy wróciliśmy z zakupów, oboje padliśmy. My, dorośli ludzie z dojrzałym układem nerwowym czuliśmy, że jesteśmy przebodźcowani. A co ma powiedzieć takie maleństwo? Ono nie jest gotowe na przetworzenie tylu dźwięków, zapachów. Nic dziwnego, że potem w domu płacze (a zaczęło pewnie już w sklepie). 

Dla takiego malucha wszystkie informacje, które do niego docierają, są jednakowo ważne. Jego układ nerwowy nie filtruje, ono nie jest gotowe na takie doświadczenia. A pamiętajmy, że kiedy dziecko płacze i bierzemy je na ręce w tym tłumie, to zawsze narażamy się na to, że ktoś na nas nieumyślnie wpadnie, potrąci, szturchnie łokciem dziecko...

Galeria handlowa w sobotnie popołudnie to nie jest miejsce na spacery. A już na pewno nie na rodzinne wyjście z niemowlakiem. Pomyśl o tym, że każdy tam może ignorować objawy, które dla niego nie są niczym groźnym, jak kichanie, kaszel, wysypka, a dla twojego maleńkiego dziecka mogą okazać się COVIDEM-19, krztuścem czy ospą. Warto ryzykować dla nowego dywanu?

Czytaj także: https://mamadu.pl/zdrowie/167260,jak-wzmocnic-odpornosc-dziecka-zadbaj-o-jame-ustna-i-odpornosc-sluzowkowa