Ludzie zachwyceni filmem z płaczącym dzieckiem. Nikt nie widzi drugiego dna?

Magdalena Woźniak
14 listopada 2022, 11:57 • 1 minuta czytania
Takich nagrań, jak to w sieci, są miliony. Koncept jest podobny: dziecko w opresji, w złości, w smutku, w trudnych emocjach. I dorosły zza kamery, który nie tylko nagrywa tę bezradność, ale z reguły niezwykle nieodpowiednio na nią reaguje. Nic śmiesznego w tym nie zobaczycie, ja widzę porażkę rodzicielską i dziecięcą jednocześnie.
Umiejętność zaopiekowania się trudnymi emocjami dziecka jest jedną z fundamentalnych kompetencji rodzica. Fot. Polina Smelova/ Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Mała dziewczynka płacze, nie znamy powodu jej smutku, ale jest on bardzo wyraźny, trudny do zanegowania. Dziecko cierpi, jest w dyskomforcie. Czyli w stanie, w którym najbardziej potrzebuje ukojenia przez dojrzałego dorosłego, opiekuna, rodzica. Co dostaje? Butelkę z bitą śmietaną wepchniętą do drżących usteczek i śmiech zza kamery. Oto widok kilku z najbardziej krzywdzących schematów, w jakie uderzają współcześni rodzice.

Złe ze wszech miar

Po pierwsze: lekceważenie uczuć dziecka, umniejszanie im i nieumiejętne reagowanie na to, co się pojawia. Rozczarowanie, żal, smutek, złość dziecka, jako pretekst do rechotu, przedstawienia, stworzenia nagrania na platformy społecznościowe?

Z takich dorosłych wychodzi wszystko: niedojrzałość, brak świadomości, brak kompetencji. Ja poszłabym o krok dalej i nie bała się użyć słowa: okrucieństwo. Przemoc psychiczna, nawet ta najdelikatniejsza, pozostaje przemocą. I wyrządza wielkie cierpienie.

Dzieci zbierają pokłosie braku rozsądku rodziców

Po drugie: publikowanie wizerunku dziecka, szczególnie w tak nieprzyjemnej dla niego sytuacji. To nie tylko wątpliwe moralnie i znowu, okrutne, ale przede wszystkim niezwykle nieodpowiedzialne. Chociaż od lat mówi się o tym, że to, co trafia do sieci, już z niej nie znika, wciąż pokłosie tej prawdy zbierają niewinni. Moim zdaniem, właśnie dzieci. I ta mała, zapłakana dziewczynka z nagrania. Stanie się „memem” i może być to dla niej trudne.

Szczególnie że odkryte zostały emocje, które każdy z nas woli jednak chować pod płaszczykiem intymności. Nie dzielimy się swoimi słabościami, łzami, bo to po prostu trudne. Jakie jest prawo tych rodziców do współdzielenia się nimi, za dziecko? Bez jego zgody? Nie istnieje, niestety. Dopóty jednak, dopóki nie powstaną regulacje, które będą jasno precyzować te zasady, nic się nie zmieni.

Nie ma co liczyć na rozsądek pokolenia, które za odsłony na TikToku jest w stanie poświęcić niemal całe życie. Na tych platformach nie istnieje intymność i tabu, wszystko jest na sprzedaż.

Słuchajmy naszych dzieci, traktujmy ich jak towarzyszy życia, a nie własności, którymi musimy produktywnie zarządzać. Dziecko nie jest projektem, dziecko jest człowiekiem. Tylko tyle i aż tyle. Ile musi upłynąć dziecięcych łez, żebyśmy to zrozumieli?

Czytaj także: https://mamadu.pl/167284,terapeutka-do-rodzicow-twoje-dziecko-nie-jest-tutaj-po-to-by-cie-kochac