Matka Polka po zęby ubrana. Dlaczego do walizki, oprócz kostiumu, pakujemy także... nasze kompleksy?

Dominika Bielas
01 lipca 2022, 12:08 • 1 minuta czytania
Wiele się mówi o pozytywnym postrzeganiu własnego ciała, o akceptacji zmian i docenieniu tego, czego dokonało. Mimo to nadal po porodzie trudno nam wskoczyć w bikini. Potrafimy sprytnie kamuflować te "mankamenty", które sprawią, że czujemy się gorsze, tyle że dzięki temu często wcale nie czujemy się lepiej.
Chcemy czuć się lepiej i niby powinniśmy, ale to wcale nie takie proste... fot. unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Czas się rozebrać

Sezon letni w pełni, a ostatnie upały sprawiają, że nawet jeśli spędzamy lato w mieście, chętniej wybieramy się na miejskie plaże, odkryte baseny, jedziemy z dzieciakami nad rzekę czy nad jezioro. Mianownik jest wspólny, skoro jest gorąco i jest woda, trzeba się rozebrać... i zaczynają się schody.


Dziewczyn, które po porodzie momentalnie wracają do wagi sprzed ciąży i mogą wskoczyć w skąpe bikini, jest naprawdę niewiele. A w zasadzie włożyć bikini możemy wszystkie, tylko nie chcemy i widać to na plażach. W sklepach nie brakuje produktów, dzięki którym kobiety mogą ukryć to i tamto. Majtki modelujące brzuch, szorty zakrywające rozstępy, zwiewne tankini, luźne koszule i sukienki plażowe, by ukryć dodatkowe kilogramy... Jest w czym wybierać. Tyle że, jeśli ma się kompleksy, to często założenie tych uciskowych gaci, wcale nie pomaga.

A ty, czego się wstydzisz?

Jakiś czas temu byłam z przyjaciółką w spa. Pytam nieśmiało, jaki kostium zakłada. A ona, że dwuczęściowy to spaliła po porodzie i choć jeszcze ma kilka ciuchów w kartonie, które jej mąż nazywa "pudełkiem złudnych marzeń", to bikini tam już dawno nie ma. Teraz stawia tylko na jednoczęściowe podtrzymujące biust i modelujące brzuch. No to też wciskam się w jednoczęściowy i nie będę świecić moimi fałdami, bo już wiem, że to może być dla niej niekomfortowe.

Wcale nie mam ładniejszego brzucha. Ja się tym po prostu nie przejmuję, to nie mój kompleks. Ale ona tej części ciała nie akceptuje. Czuję, że może stwierdzić, że moje fałdki są mniejsze niż jej i nie chcę jej psuć humoru.

Choć nie mam problemu z wagą i tym, że brakuje mi czasu na regularne ćwiczenia, a ciało nie jest tak wysportowane jak kiedyś, to niedawno sobie uświadomiłam, że mogę kogoś zawstydzić. I to nie wyglądem a... pewnością siebie. Brzuch, na którym zarysu mięśni od lat nie widać, nie jest moim problemem, dlatego też nie mam oporów z jego odsłanianiem. Tym bardziej, że mam fajnie dobraną górę kostiumu przez brafitterkę (bardzo polecam, naprawdę podnosi to komfort plażowania! Bo nawet nie chodzi o to, że wygląda to fajnie, ale wszystko jest tam, gdzie być powinno ;)). Jednak o ile pokażę brzuch, to szortów nie chciałabym zdejmować.

Rozstępy w niewiarygodnej ilości pojawiły się u mnie 3 razy: w okresie dojrzewania i po każdej z dwóchc ciąż. Mam pasy wzdłuż i w poprzek, pocięte uda i pośladki to coś, co chowam. Kiedyś ze znajomymi wybraliśmy się nad rzekę. No więc w takim stroju (góra od kostiumu i spodenki) idę pomoczyć nogi w wodzie i widzę kątem oka znajomą, która była bliska rozebrania się, ale widząc mnie, zmieniła zdanie. Cały dzień przesiedziała w zabudowanej bluzce. Żadna ze mnie Lewandowska, co więcej podejrzewam, że pod bluzką krył się nawet ładniejszy brzuch niż mój. Boimy się krytycznych spojrzeń, ale największymi swoimi krytykami, jesteśmy właśnie my same.

To ja tu posiedzę

Innym razem, mimo że umówiliśmy się na wypad nad wodę, koleżanka siedzi w sukience. Widzę, że pod spodem ma kostium, ale nie chce się rozebrać. Na każde pytanie, czy idzie się kąpać, ma dobra odpowiedź: "nie tym razem", "popilnuję rzeczy", "nie mam ochoty". Wiem, w czym rzecz, ale nie wnikam, nie zaczepiam, bo nie wiem, czy zaczynanie tematu sprawi, że poczuje się lepiej czy gorzej.

Dużo się mówi o ciałopozytywności i samoakceptacji i o tym, że te szczupłe instagramerki mają świetną przemianę materii, farta, kasę, czas i możliwości (wybierz dowolnie). Coraz częściej zarówno sławne mamy, jak i te "zwykłe", mówią, że ciało kobiety po porodzie się zmienia, że dokonało niesamowitych rzeczy, że nie trzeba się wstydzić rozstępów czy rozciągniętej skóry. Że każda z nas jest inna, piękna, wyjątkowa. I to świetnie, ale patrząc na plażowiczki widać, że nadal nie czujemy się swobodnie na plaży.

Siedzę na ręczniku i patrzę na kobiety. Rozpoznaję modele, które sama w necie widziałam i uśmiecham się do siebie, bo wiem, jakich cudów miał dokonać niemalże każdy z nich. Szukałam czegoś nowego, a potem Facebook i Google już zrobiły swoje, przez miesiąc widziałam reklamy przeróżnych strojów, obiecujących, że będę w nich się prezentować jak seksbomba, szczuplejsza, z większym/jędrniejszym biustem, bez fałdek i rozstępów, z umięśnionymi pośladkami. Piękniejsza. Tyle że ta obietnica nie dość, że cudu nie przynosi, to niesie jeszcze większe rozczarowanie. Boimy się tych krytycznych spojrzeń, porównywania, ale tak naprawdę to nie czujemy się dobrze same ze sobą.

Zauważyłam jednak, że swobodniej czujemy się za granicą. Tam, gdzie nie ma Polaków. Niemki czy Brytyjki leczą z kompleksów, bo nie przejmują się absolutnie niczym. I wtedy rośnie samoocena, niestety trochę na zasadzie "skoro ona się nie wstydzi, to czego ja ma się wstydzić". W wielu rozmowach z obcymi, czy znajomymi słyszałam, jak są oceniane: jako te brzydsze i mniej zadbane od Słowianek. To "lekarstwo" działa jednak tylko przez chwilę, więc na dłuższą metę nie ma szans poczuć lepiej. Gdy Polaków jest "zbyt dużo" (a nie daj Boże to nadbałtycka plaża), trzeba się ponownie schować pod ubraniami.

Najostrzejszy krytyk, czyli ja

Emma Thompson, którą uwielbiam, wyznała, że niedawno musiała stanąć przed największym, nie tylko aktorskim, wyzwaniem. 62-letnia aktorka podczas kluczowej sceny w "Good Luck to You, Leo Grande" stoi zupełnie naga przed lustrem i dotyka swojego ciała. Powiedziała jednak coś, co tyczy się każdej z nas, bez względu na wiek.

"Każdy z nas musi odrobić swoją pracę domową. Jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania ciał, które, no wiecie, zostały wytrenowane.(...) Jeśli sama staję nago przed lustrem, zawsze coś wciągam albo staram się stanąć pod innym kątem. To jest przerażające. Ale na tym polega problem, prawda? Kobiety były poddawane praniu mózgu przez całe życie. Taki jest fakt. I wszystko, co nas otacza, przypomina nam, jak bardzo jesteśmy niedoskonałe i że coś z nami jest nie tak. (...) Spróbujcie stanąć przed lustrem i nie wiercić się. Po prostu zaakceptujcie swoje ciało – nie oceniajcie go. To najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek musiałam zrobić" - dodała aktorka.

I coś w tym jest, bo przecież będąc w bieliźnie czy stroju kąpielowym, już jesteśmy o krok od nagości. Tej niedoskonałej, z którą nie zawsze nam po drodze.

Ubrane w pewność siebie

Ostatnio na facebookowym profilu Mądrej Babci, pojawił się temat kostiumów dla seniorek. Panie wrzucały piękne zdjęcia w przeróżnych kostiumach, w pareo, kapeluszach, z urokliwymi widokami w tle i wiesz, co było ekstra? One były uśmiechnięte i szczęśliwe, a to sprawiało, że wyglądały jeszcze piękniej. Wtedy pomyślałam, że właśnie tego wielu z nas brakuje. Pomyślałam, że zazdroszczę im tej pewności siebie.

Na każde wakacje oprócz stroju na plażę często pakujemy wstyd i kompleksy, które siedzą obok nas grzecznie na plażowym ręczniku. Chowamy się, nie dlatego, że wyglądamy źle, ale dlatego, że tak się czujemy.

Nie namawiam cię do bikini, bo to zupełnie nie o to chodzi. Przecież nie poczujesz się lepiej, gdy wbrew sobie wskoczysz w skąpy strój, by pokazać samemu światu fałdki i rozstępy, których nie lubisz. Ale życzę ci, byś w tym roku czuła się dobrze, a z każdym kolejnym rokiem lepiej, pewniej i piękniej. Swobodniej sama ze sobą, bez względu na to, co wybierzesz, by wrzucić na siebie, idąc na plażę.

Czytaj także: https://mamadu.pl/150711,jak-zaakceptowac-swoje-cialo-po-porodzie-wyprobuj-te-5-zwrotow