"Wyrodne matki zostawiają dzieci na dyżurach w przedszkolu" – usłyszała. Odpowiedź mamy zaskakuje
- Przedszkolne dyżury w wakacje to świetna opcja dla rodziców, którzy normalnie pracują całe wakacje i nie mają pomocy ze strony np. babci w opiece nad dzieckiem.
- W wakacje grupy przedszkolne są łączone. Nie każde dziecko czuje się dobrze, gdy nie jest w swojej sali, w której jest znana mu nauczycielka, koleżanki i koledzy.
- Napisała do nas Alicja, której synek co roku chodzi w wakacje na przedszkolne dyżury. Kobieta od koleżanki usłyszała, że jest wyrodną matką.
Przedszkolne dyżury to zbawienie dla pracujących rodziców
"Zbliżają się wakacje, w wielu przedszkolach odbyły się już zakończenia roku szkolnego i zaczęły się dyżury w przedszkolu. U mojego syna, który chodzi do grupy 5-latków, w ostatnią środę było już pożegnanie się z nauką i przejście w tryb pracy dyżurowej – co oznacza np. połączenie wszystkich grup 5-latków w jednej sali. Tak samo robią, jak są dni między świętami (było tak np. w majówkę) albo jest wolny tydzień między świętami a Sylwestrem - rozpoczyna swój list Alicja, mama 5-letniego Tymka.
"Spotkałam się ostatnio z koleżanką, która jest pedagożką specjalną – pracuje w przedszkolu i opiekuje się dziećmi z autyzmem, Aspergerem czy zespołem Downa, które wymagają opieki nauczyciela specjalnego. Obecnie jest na urlopie macierzyńskim, więc całe dnie spędza w domu na opiece nad córką, a jej starszy syn jest w wieku mojego dziecka. Ostatnio, gdy się widziałyśmy, powiedziałam jej, że mój synek będzie całe wakacje chodził na dyżury – poza 2 tygodniami urlopu przedszkola, w których my również z mężem mamy wolne od pracy. Kamilę mocno to zdziwiło, co dla mnie też było zaskoczeniem.
Zapytała się, czy nie boję się puszczać dziecko do takiej zbieraniny dzieci, gdzie nie wiadomo, jakie dzieci przychodzą z innych grup i przedszkoli itp. Bo w trakcie wakacyjnego urlopu dyżury polegają na tym, że do przedszkola przychodzą też dzieci z innych placówek, w których obecnie trwa przerwa urlopowa" - opowiada w dalszej części listu kobieta. Mama 5-letniego chłopca jest zdziwiona, że ktoś może uważać, że przedszkolne dyżury robią dziecku krzywdę tym, że maluch musi się dostosować do trochę innych zasad, niż to jest na co dzień w przedszkolu.
Nie rób dziecku krzywdy... chodzeniem do przedszkola
Alicja przyznaje, że podejście koleżanki ją zdziwiło, tym bardziej że jest pedagożką i wie, jak dobrze na dzieci wpływa kontakt z rówieśnikami: "Mnie znowu zdziwiło jej podejście do tematu, bo przecież sama pracuje w przedszkolu, wie, że dzieciom tam się krzywda nie dzieje. Tymek, będzie w sali, którą zna, z paniami, które się nim opiekują cały rok szkolny i z częścią kolegów i koleżanek, bo z jego grupy sporo dzieci jednak w te dyżury przychodzi.
Nie dziwi mnie to wcale, takich rodziców, którzy pracują i nie mają do pomocy babci, która mogłaby z dzieckiem siedzieć w każde dni wolne i wakacje, jest naprawdę mało. Kamila powiedziała mi, że skoro często pracuję zdalnie, to jestem w domu i mogłabym nie zaprowadzać codziennie syna do przedszkola.
Dodała też, że według niej takie wysyłanie dziecka na dyżury do przedszkola, gdy zachwiana zostaje jego przedszkolna rutyna, to bezduszność, moja wygoda i że tak robią wyrodne matki. Dodała też coś o tym, że tak robią ci rodzice, którzy wolą zajmować się pracą niż poświęcić czas dziecku" - opisuje mama Tymka. Kobieta ma wyrzuty sumienia, bo - mimo że jej syn lubi chodzić do przedszkola - po komentarzu koleżanki zaczęła się zastanawiać, czy nie robi mu krzywdy.
"Strasznie mnie to zdenerwowało, bo poczułam się, jakby ktoś dał mi w twarz, oceniając moje macierzyństwo. Ja rozumiem, że ona na urlopie macierzyńskim może pozwolić sobie na zostanie ze starszym dzieckiem w domu i niewysyłanie go do przedszkola przez całe wakacje, ale dlaczego ocenia to, że ja mam inne przekonania i możliwości? Z jednej strony nie mam wyboru, bo pracujemy z mężem i nie mamy możliwości zostawić dziecka przez całe wakacje np. pod opieką babci.
Z drugiej strony uważam, że jego codzienny kontakt z dziećmi jest niezwykle ważny, bo w grupie rówieśników dziecku dużo lepiej się rozwija. Zauważyłam to już 2 lata temu, gdy Tymek poszedł do 3-latków. On też nie odczuwa dyskomfortu, gdy są dyżury i np. jest w innej Sali albo nie ma całej jego grupy, tylko są grupy łączone. Nigdy nie skarżył się, panie też nie zauważyły, by czuł się wtedy źle. A często zdarzało mu się chodzić na takie dyżury i do tej pory nigdy nie było problemu. W tamtym roku całe wakacje chodzi i był przeszczęśliwy, że nie musi nudzić się w domu z mamą, która musi jednak poświęcić czas na pracę przy komputerze" - kończy swój list Alicja.
Mamy, wspierajmy się
Warto zacząć od tego, że każda mama jest inna i każdej dzieci również są inne. To, że jednemu dziecku chodzenie na dyżury do innej sali przedszkolnej czy przebywanie z innymi dziećmi nie sprawi różnicy, to nie znaczy, że inne dziecko nie będzie czuło dyskomfortu. Zamiast oceniać i mówić innym mamom, że są wyrodnymi matkami, może warto je wesprzeć dobrym słowem?
Uwierzcie, i tak każda z nas ma z jakiegoś powodu wyrzuty sumienia. Nasza czytelniczka nie dość, że nie ma innej możliwości (żeby nie zaprowadzać dziecka do przedszkola), to jeszcze ma wyrzuty sumienia, że koleżanka, która jest pedagożką, powiedziała jej, że robi źle. To nic nie zmieni, a nasza czytelniczka najpewniej będzie miała wyrzuty sumienia, że naraża dziecko na stres, bo znajduje się w innej sytuacji niż dotychczas w przedszkolu.
Drogie mamy, pamiętajmy o tym, że dla każdej z nas trudem dnia codziennego jest coś innego. Nie "dowalajmy" sobie jeszcze dodatkowo uszczypliwymi komentarzami i podważaniem naszych sposobów wychowawczych. Czy nie warto, zamiast tego się wspierać i dawać poczucie, że jesteśmy najlepszymi matkami, jakie mogą mieć nasze dzieci?
Czytaj także: https://mamadu.pl/163027,wakacje-u-babci-co-zrobic-gdy-dziecko-nie-chce-jechac-do-dziadkow