Surowym rodzicom dzieci wymykają się spod skrzydeł. Wiesz, dlaczego twój nastolatek tak kombinuje?

Marta Lewandowska
03 czerwca 2022, 14:29 • 1 minuta czytania
Rodzic-policjant. Jego zasady są niekwestionowalne, jeśli dziecko spóźnia się minutę, ponosi konsekwencje. Więc zwykle wraca na czas, ale potem, przy pierwszej okazji się wymyka. Totalna kontrola nierzadko kończy się tym, że rodzic zupełnie nie zna swojego dziecka, bo ono zrobi absolutnie wszystko, żeby się wymknąć. Tylko czy to zasady są złe?
Nastolatek, jeśli chce, to wyjdzie z domu, tyle, że ty się o tym nie dowiesz. Fot. cottonbro z Pesels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Każdy ma jakiś kodeks

Ostatnio mój 4-letni syn zapytał, czy istnieją rodzice, którzy zgadzają się na wszystko. Oczywiście, że nie, a przynajmniej mam taką nadzieję, bo każdy z nas potrzebuje pewnych ram. Granice, zasady, kodeks postępowania są nam niezbędne, aby czuć się bezpiecznie. Jednak musimy pamiętać, że wychowując człowieka, powinniśmy zapoznać go z granicami, w których może bezpiecznie się poruszać.

Dziecko wymaga od nas pewnej elastyczności i wrażliwości. Zbyt surowe podejście może doprowadzić do nadszarpnięcia naszej relacji i utraty zaufania dziecka. Nikt nie lubi być kontrolowany. Oczywiście to nie jest tak, że bardzo konsekwentne przestrzeganie zasad przez rodziców jest jedyną przyczyną buntu u dzieci. Przecież nie dokonujemy przestępstw, tylko dlatego, że są zakazane prawem.

Kiedy dziecko zaczyna podstępem obchodzić zakazy i nakazy, zwykle przyczyna leży nieco głębiej. Surowy rodzic to nie tylko taki, który zabrania być do późnego wieczora u koleżanki. Surowy rodzic to przede wszystkim człowiek, do którego nie ma dostępu.

"Bo ja tak mówię"

Z rodzicem, przed którym dziecko chce uciekać, nie ma dyskusji. On uważa, że jego zdanie jest święte, a jego mądrość życiowa i doświadczenie tak wielkie, że dziecko na starcie nie ma żadnych argumentów, które mogłyby nakłonić rodzica do zmiany zdania. Rodzic traktuje dziecko z góry, przez co staje się niedostępny, a bariera uniemożliwiająca porozumienie rośnie. 

Jeśli dziecko wie, że jego negocjacje są skazane na porażkę, w końcu przestaje podejmować próby. Nie przyjdzie też, kiedy wpakuje się w kłopoty, bo musiałoby się przyznać, że nie przestrzegało zasad, a to podlega surowemu osądowi. Surowi rodzice nie wiedzą, co dzieje się w życiu ich dzieci, bo dopuszczani są tylko do informacji wygodnych.

Wiecznie zajęci

Dziecko nie zacznie z tobą rozmawiać, jeśli nie masz dla niego czasu. Samo bycie w domu nie wystarczy. Nie będzie się przebijać przez popołudniowe wiadomości ani próbować zobaczyć twojego wyrazu twarzy, jeśli ta jest zasłonięta telefonem. Wcale nie chodzi o to, aby nie robić nic, tylko siedzieć i patrzeć na bOMbelka. 

Zaproś dziecko do wspólnych czynności, zaczynaj rozmowę i to wcale nie od pytania "jak minął ci dzień", ale opowiedz, co przydarzyło się tobie. Zachęć do wspólnej aktywności, może razem pokroicie warzywa na sałatkę albo pójdziecie podlewać kwiatki. W czasie wspólnej aktywności łatwiej się rozmawia. Ale kiedy dziecko otwiera usta, powstrzymaj się od osądów i krytyki. Jeśli tego nie zrobisz, następnym razem do rozmowy nie dojdzie.

Zbyt ciasna klatka

Jeśli dziecko zaczyna kłamać, wymykać się, ukrywać niepowodzenie, najpewniej ma zbyt mało swobody. Choć kuszącym może być dla ciebie wyciągnięcie konsekwencji czy nałożenie szlabanu za złamanie zasad, spróbuj zrobić inaczej. Jeśli się spóźnia, zapytaj, o której musiałaby być "godzina policyjna", aby przychodziło na czas.

Negocjujcie, dojdźcie do wspólnego rozwiązania, które usatysfakcjonuje was oboje. Syn mojej znajomej ma 14 lat, ciągle marudził, że musi wracać z boiska wcześniej niż inni. Ich ustaloną porą była 21.00. Pewnego dnia mama powiedziała, że ma wrócić o 2.00 w nocy. Chłopak się ucieszył, bo koledzy opowiadali mu, że mogą być na dworze, jak długo chcą. 

Zadzwonił do niej o 21.30, że został sam na boisku i poprosił, żeby po niego przyjechała. Jeśli wiesz gdzie i z kim dziecko spędza czas, pozostajecie w kontakcie, a w szkole nastąpiło już pewne rozluźnienie, pozwól mu czasem na odrobinę dobrej zabawy. 

Oczywiście ten środek nocy wyznaczony przez mamę 14-latka był jej celowym zabiegiem. Miał pokazać chłopakowi, że wcale nie jest tak pokrzywdzony, jak mu się wydaje, ale wspólnie po tej przygodzie przesunęli czas powrotu o pół godziny. Póki co jemu to wystarcza, a ona trochę odpuściła, bo przekonała się, że chłopak jest rozsądny.

Jeśli nie pozwolisz dziecku zapracować na twoje zaufanie, tylko ciągle będziesz je kontrolować, nigdy nie przekonasz się, jak potrafi być rozsądne. Są zasady i ZASADY. Tam, gdzie regulacje nie są konieczne albo mogą być nieco bardziej swobodne, daj dziecku przestrzeń na decydowanie o sobie i ponoszenie naturalnych konsekwencji. Gdzie ma się tego nauczyć, jeśli nie w domu?

Czytaj także: https://mamadu.pl/160038,nastolatek-musi-uczyc-sie-na-bledach-tych-nikt-nie-uniknie