
Jako dorośli najczęściej dajemy sobie prawo do decydowania o własnym ciele. Jak nie chcemy – to po prostu do kogoś się nie przytulamy, nie całujemy, czasem unikamy jakiegoś kontaktu. Tymczasem od dzieci wymagamy, żeby naginały swoje granice. Przekazujemy im wtedy, że nie mogą ufać swoim odczuciom, że ważniejsze od nich są jakieś trudne do ujęcia normy. To bardzo szkodliwe. Może sprawić, że dzieci stracą swój instynkt, swoje naturalne mechanizmy obronne – jak wstyd, czy strach.
To, że dziecko nie chce pocałować cioci, czy usiąść dziadkowi na kolanach jest zupełnie naturalne, nie powinno dziwić – a otoczenie, prostymi sposobami, mogłoby wspierać dziecko w jego decyzji, zamiast wyśmiewać, czy wywierać presję
– Nie ma na narzędzi, które zapewnią dziecku stuprocentowe bezpieczeństwo. Zawsze też za dobrostan dziecka ponosi odpowiedzialność dorosły – rodzic czy opiekun. Natomiast wzmacnianie świadomości granic dziecka i wyposażanie go w mechanizmy reagowania, gdy ktoś je łamie, pozwalają na bazową ochronę – wyjaśnia Marta Skierkowska, psycholog, członkini zarządu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Całe wasze ciała są tylko wasze i niczyje inne. To wy się nimi opiekujecie i wiecie, co one lubią, a czego nie. I to wy wyznaczacie granice, czyli mówicie innym, na ile chcecie, żeby ktoś się do was zbliżał, i czy chcecie być przytulani. [...] Każde z nas ma prawo powiedzieć "nie" na niechciany dotyk lub bliskość, na czyjeś zachowanie, które nas rani, na przekroczenie naszych granic właśnie.
Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem HarperCollins Polska