Ta kobieta od starszej cioci usłyszała niezwykłe słowa. To esencja macierzyństwa, zgodzisz się?
- Każda z matek ze wzruszeniem myśli o tym, że czas zbyt szybko pędzi i jej malutkie dzieci są już naprawdę dużymi przedszkolakami czy szkolniakami.
- Wiele kobiet, gdy decyduje się, że nie będzie miało już więcej potomstwa, odczuwa ulgę i ekscytację.
- Tęsknota za przemijającym czasem dopada nas dopiero po czasie - gdy dzieci zaczynają dorastać. Opowiedziała o tym Jess Johnston we wzruszającym wpisie.
Każda kobieta, która ma dzieci, wie, jak wielkim darem one są. Każda z nas rozumie też, że niezależnie od tego, na ile dzieci się decydujemy, wszystkie bardzo kochamy. Gdy jednak dochodzimy do wniosku, że nie chcemy lub nie możemy mieć więcej dzieci, wiele z nas czuje się gdzieś w głębi duszy niepocieszonych.
Nie od razu oczywiście, bo gdy rezygnujemy z dalszego powiększania rodziny, raczej odczuwamy ulgę i zaczynamy się cieszyć tym, że nasze ciała są tylko nasze. Smutek, nostalgia i tęsknota za ciążowym brzuszkiem czy zapachem noworodka dopada nas dopiero wtedy, gdy dzieci podrosną i zaczynamy odczuwać pewnego rodzaju pustkę.
"Nieważne, na ile dzieci się zdecydujesz..."
O tej nostalgii, smutku i tęsknocie napisała na swoim Facebooku blogerka Jess Johnston. Kobieta pod zdjęciem, na którym przytula swoje najmłodsze dziecko, opisała historię tego, jak zdecydowali z mężem, że nie chcą mieć więcej dzieci. Jess opowiada, że refleksja o tym nadeszła do niej, kiedy pewnego dnia czuła się bardzo przytłoczona rzeczywistością.
Wtedy zapragnęła, żeby jej dzieci znowu były niemowlakami, bo strasznie tęskni do tamtych lat, szczególnie gdy wie, że nigdy już nie doświadczy wielu rzeczy związanych z ciążą, opieką nad noworodkiem czy rozwojem niemowlaka.
"Kiedy zdecydowaliśmy, że nie chcemy mieć więcej dzieci, ciocia powiedziała mi coś głębokiego. Powiedziała: 'Nieważne, kiedy przestaniesz, czy to jest czworo czy dziesięcioro dzieci, zawsze będziesz opłakiwać koniec sezonu'. Jej słowa pomogły mi pogodzić się z tym, że moje najmłodsze dziecko było naszym 'grande finale'".
Słowa starszej kobiety, która wie z własnego doświadczenia, o czym mówi, pokazują najgłębszą prawdę o macierzyństwie. Nieważne, jak bardzo zmęczona jesteś byciem mamą, jak bardzo trudna była dla ciebie ciąża i jak codziennie jesteś wyczerpana łączeniem obowiązków, każda kobieta kiedyś zaczyna tęsknić za opieką nad malutkim dzieckiem.
Najczęściej po latach z rozrzewnieniem myślimy o tym, jak czas nieubłaganie gna i że nasze maleństwo dopiero miało tydzień i lulałyśmy je w ramionach. Teraz to już duża dziewczynka lub chłopiec, która ma swoich szkolnych przyjaciół i zmartwienia, o których nie zawsze chce opowiedzieć mamie.
Tęsknotę poprzedza radość
Jess wspomina, że w jej przypadku również ta tęsknota nie nastąpiła od razu, bo na początku była euforia, że wreszcie odzyskała swoje ciało, które wcześniej wciąż było dla kogoś domem lub dawało dziecku pokarm:
"Przez następne kilka lat nie rozpaczałam. W każdym razie nie do końca. Nadal karmiłam, zmieniałam pieluchy i chowałam się w łazience z czekoladą. Na myśl, że skończyliśmy, byłam podekscytowana (...) W końcu smutek zaczął uderzać we mnie falami. W dniu, w którym poszła do przedszkola, wtopiłam się w siebie. Ból był namacalny. Z każdym kamieniem milowym moich dzieci, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak szybko mija czas".
Blogerka przyznaje, że słowa jej cioci w pełni dotarły do niej dopiero wtedy, gdy ta tęsknota za upływającym pojawiła się po latach. Kobieta przyznaje, że mimo tego że ciąże były dla niej trudnym czasem, nagle zatęskniła za tym, by znowu poczuć w brzuchu kopniaki maleństwa. Nie umie powiedzieć, czy żałuje tej decyzji, raczej skupia się na tym, że już to jest nieodwracalne i musi cieszyć się tym, co ma. Ten post to także apel do każdej z nas, mam.
Doceniaj każdą chwilę
Jess przypomina o tym, żeby doceniać każdą chwilę z dziećmi, bo one tak szybko rosną, że kiedyś każda z nas będzie tęsknić za tymi momentami pierwszych kroczków, pójścia do przedszkola czy pierwszej samodzielnie przeczytanej książki naszego dziecka. I że ta tęsknota jest trochę irracjonalna, bo przecież nie wiąże się ze stratą dziecka tyko tym, że czas tak szybko przemija. Blogerka swój wpis kończy w bardzo wzruszający sposób:
"Może kiedyś będzie łatwiej, naprawdę nie wiem. Myślę, że moja ciocia ma rację, że nawet gdybym miała jeszcze czworo dzieci, nadal bym żałowała, że to się skończyło (...) Chyba to macierzyństwo, prawda? Piękno i ból owinięte w najcenniejszy prezent".
A jak jest w waszym przypadku? Na jakim etapie macierzyństwa jesteście? Też tęsknicie za malutkimi mięciutkimi stópkami i rozwalonym po całej kuchni jedzeniem podczas karmienia BLW? A może jeszcze jesteście na etapie zmęczenia opieką nad niemowlakiem, niewyspaniem lub cieszeniem się, że starania o ciążę już was nie dotyczą?