logo
"Moi znajomi wychowują swoje dzieci w zupełnie inny sposób". Fot. Pexels.com
Reklama.

Poniżej pełna treść wiadomości do nas.

"Powinni być dla nas wsparciem"

"Droga Redakcjo,

Piszę do was w poczuciu bezradności, które narastają we mnie od jakiegoś czasu. Jestem matką 3-letniego syna, a wychowywanie go w zgodzie z własnymi wartościami i przekonaniami jest dla mnie najważniejszym zadaniem. Moje podejście do rodzicielstwa jest pełne troski, miłości, ale również poszanowania granic, które chcemy wyznaczyć naszemu dziecku. Jednak od jakiegoś czasu mam wrażenie, że nasze starania są podważane przez osoby, które powinny być naszymi przyjaciółmi i wsparciem.

Moi znajomi wychowują swoje dzieci w zupełnie inny sposób. Są bardziej bliskościowi, dają dzieciom ogromną przestrzeń i wolność, nie wyznaczają zbyt wielu granic. Ja rozumiem, że każdy ma prawo do własnych metod wychowawczych i nigdy ich nie oceniam. Mam jednak problem, z tym że wciąż czuję się oceniana, a moje decyzje wychowawcze są kwestionowane. I to w sposób, który nie tylko wywołuje we mnie irytację, ale także sprawia, że czuję się bezsilna.

Często, gdy spędzamy czas razem, moi znajomi zaczynają zwracać uwagę mojemu synowi, kiedy robi coś, co – według nich – nie powinno mieć miejsca. To, że nie wchodzą w rolę rodzica mojego dziecka, nie jest dla mnie w porządku, zwłaszcza gdy ich reakcje są sprzeczne z tym, co sami staramy się nauczyć naszego syna. I to nie jest jednorazowa sytuacja.

Za każdym razem, kiedy znajdą okazję, aby skomentować coś, co według nich jest 'nie tak', czuję się tak, jakbym nie miała prawa decydować o wychowaniu własnego dziecka. To naprawdę zaczyna mnie frustrować, bo choć rozumiem, że mają dobre intencje, to naruszają moją przestrzeń i poczucie kontroli.

Bywam impulsywna i nie potrafię zawsze zachować spokoju, gdy ktoś wtrąca się w moje metody wychowawcze. Mam wrażenie, że za każdym razem, gdy próbuję wyrazić swoje zdanie, boję się, że może to skończyć się kłótnią lub, co gorsza, utratą tej relacji. A nie chcę tego. Naprawdę nie chcę stracić tych ludzi, ale coraz trudniej mi milczeć i tolerować ich uwagi.

Zastanawiam się, jak wyrazić swoje granice w sposób, który nie zrani nikogo, ale jednocześnie pozwoli mi zachować kontrolę nad tym, co dzieje się w moim domu i w relacjach z moim dzieckiem. Nie chcę krzyczeć ani wybuchać, bo wiem, że to niczego nie rozwiąże, ale mam dość tego poczucia, że moje decyzje są ignorowane.

Jak mogę im powiedzieć, że nie życzę sobie, by wtrącali się w wychowanie mojego dziecka, nie raniąc przy tym ich uczuć? Chciałabym być asertywna, ale nie wiem, jak to zrobić w sposób, który nie zakończyć naszej przyjaźni.

Wiem, że nie jestem jedyna w takiej sytuacji, ale proszę o pomoc. Potrzebuję wsparcia, bo czuję się, jakby moje potrzeby jako matki były w tej relacji ostatnie, a ja nie chcę tracić energii na walkę o to, co dla mnie najważniejsze.

Z góry dziękuję za waszą odpowiedź".

Napisz do nas: mamadu@natemat.pl
Czytaj także: