Dzieci mają gdzieś twoje plany – oto jak moje wieczorne rytuały poszły sobie w siną dal

Martyna Pstrąg-Jaworska
Im więcej zaplanuję na wieczór, że zrobię po uśpieniu dzieci, tym częściej one nagle zmieniają swój rytm i przyzwyczajenia wieczorne. Zamieniłam frustrację na śmiech – przecież bałagan i brud mogą poczekać do kolejnego dnia.
Zawsze, gdy coś sobie zaplanujesz na wieczór, nagle okaże się, że twoje dzieci mają gdzieś twoje plany. Pexels
Im jestem starsza, tym bardziej nauczyłam się odpuszczać pewne kwestie. Zajęło mi dobrych paręnaście lat, żeby z pedantycznej i zawsze piątkowej uczennicy, przez studentkę siedzącą z nosem w książkach w czystym mieszkanku, dojść do bycia sfrustrowaną i zmęczoną matką trójki dzieci.

Matka Polka zmęczona, zła, sfrustrowana


Przez ostatnie kilka lat, gdy "siedziałam w domu" z dziećmi i miałam przy opiece nad nimi mnóstwo pracy, bo mój partner ma taki zawód, że jednak nie ma go w domu często więcej niż przez etatowe 8 godzin. Przez brak czasu miałam w domu bałagan, wciąż jakieś brudne ubrania, które czekały na wrzucenie do pralki.


Wiecznie zalegające naczynia w zlewie, które obiecywałam sobie włożyć do zmywarki, jak tylko będę miała chwilę czasu, gdy wszystkie dzieci pójdą spać. Byłam ciągle zła, marudna, niewyspana i zmęczona byciem matką. Długi czas zajęło mi przebycie drogi od takiego stanu rzeczy do wyluzowania i olania niektórych kwestii.

Czego nie zrobisz dziś, zrobisz… kiedyś :-)

A najbardziej frustrowało i denerwowało mnie to, że ile bym sobie na wieczór po uśpieniu dzieciaków nie zaplanowała, tym częściej one nagle zmieniały swój rytm, przyzwyczajenia i rytuały wieczorne.

Zamiast usnąć przed 21.00, jak przez ostatni miesiąc miały w zwyczaju, te skaczą po kanapie i nie w głowie im spanie – mimo że jest już grubo po 21.00. Ja już nie mam siły z tym walczyć i odpuszczam.

Na początku czułam się źle – jak zwykle miałam poczucie, że czegoś nie zrobiłam, gdzieś zawiodłam – nawet jeśli chodziło o umycie naczyń czy posiedzenie przed komputerem w ciszy i zapłacenie rachunków. To rzeczy, które będę mogła zrobić kolejnego dnia – na spokojnie, może uda mi się wysupłać czas, gdy niemowlak będzie miał drzemkę, a starszaki będą w przedszkolu.

Od bycia rodzicem nie odpoczniesz

Po pewnym czasie od frustracji przeszłam do śmiechu. Przecież bałagan nie ucieknie, brudne naczynia nie wyjdą ze zlewu, a sterta prania nikogo nie udusi swoim ciężarem, jeśli poczeka na kolejny wieczór. Zamiast złości na dzieci, że się nie słuchają i nie śpią, nabrałam dystansu i nauczyłam się cierpliwości, co - przyznaję – jeszcze nie zawsze mi się udaje.

No i dodatkowo pomaga śmiech i trochę wyluzowania. Choć nie kryję faktu, że czasem mam trochę żal do dzieci, gdy zamiast spokojnie poczytać książkę czy posiedzieć z facetem przy lampce wina, lulam kolejne pół godziny niemowlaka, a partner przedszkolakom musi czytać kolejną część "Pucia", bo przecież bez niego nie mogą zasnąć.

W tamtych chwilach marzę już nie tylko o tym, żeby oni spali, ale też o tym, że sama najchętniej bym się wykąpała i zakopała w kołdrze.

Kiedyś zatęsknisz za tymi rozgardiaszem i maleństwem w ramionach

W takich chwilach zawsze przypominam sobie słowa mojej mamy. Gdy moje drugie dziecko było niemowlakiem i przeżywałam rodzicielskie kryzysy związane z kolkami, całonocnym niespaniem itp... Moja mama wtedy mi powiedziała: "Zobaczysz, dziecko, nawet nie wiesz, kiedy ci to minie. Życie ci przeleci jak sen. Ja dopiero co chlipałam, że już nie mam siły nosić ciebie czy twojego brata, bo plecy mnie bolą. A teraz każde z was już ma swoje dzieci".

I zawsze, gdy mi tak źle, bo znowu miałam coś na wieczór zaplanowane, a dzieci nie współpracują, to sobie te słowa przypominam. Posyłam w myślach w sufit soczystą wiązankę, oddycham głęboko parę razy i staram się z uśmiechem podejść do sytuacji, wyluzować.

Bo mam z tyłu głowy, że kiedyś, jak dzieciaki będą miały po 16 czy 18 lat i wieczorami wyjdą do znajomych, ja będę siedziała w domu i będę miała znowu za dużo czasu na to wszystko, na co teraz mi go brakuje…