Jestem mamą trójki dzieci, 3- i 6-latka oraz najmłodszego – 8-miesięcznego, z którym obecnie przebywam na urlopie macierzyńskim. Nie ukrywam, że przy trójce dzieci, z których dwoje
uczęszcza do przedszkola, a trzecie dopiero od niedawna samodzielnie siedzi,
zawsze jest w domu co robić. Mąż zaczyna pracę, jak wszyscy jeszcze śpimy – jego zmiana rozpoczyna się od 5.00 lub 6.00 rano.
Na głowie matki jest cały dom
W związku z tym, że ja na urlopie macierzyńskim nie otrzymuję z pensji kokosów, to mąż często bierze w pracy nadgodziny, byśmy jakoś mogli związać koniec z końcem. Wiadomo, przy trójce dzieci
wydatków naprawdę jest sporo – jak nie opłaty za przedszkola, to któreś wyrosło z kurtki czy butów, najmłodszemu trzeba kupić kolejne opakowanie kaszki czy mleka… I tak lista ciągle się zwiększa.