"Jestem zmęczona, a moje dzieci doprowadzają mnie do szału" - każda młoda mama kiedyś to przeżywała

List do redakcji
Teraz masz dosyć, jesteś zmęczona i pragniesz spędzić choć jeden spokojny wieczór tylko z mężem bez krzyków dzieci, które koniecznie chcą być przy rodzicach. Każda młoda mama czasem walczy z takim przemęczeniem, ale pomyśl, że za kilka lat bardzo będziesz tęskniła za małymi rączkami, które teraz ciągną cię za rękaw swetra.
Młode mamy bywają zmęczone i przez to emocje często biorą nad nimi górę. Jak radzić sobie ze złością na dziecko? Pexels
Otrzymaliśmy pełen emocji list od naszej czytelniczki Natalii, która jest przemęczoną mamą dwóch maluchów, do tego pracuje i ogarnia całe życie rodzinne. W ostatnim czasie spotkała ją sytuacja, która przelała czarę goryczy - jej synek stał się takim maminsynkiem, że kobieta nie może nawet sama iść do łazienki, żeby umyć zęby. Wszystko to sprawiło, że Natalia czuje niemoc i nie wie, jak poradzić sobie z bezradnością, która towarzyszy jej codziennie od pewnego czasu.

Praca na pełny etat i całodobowo jako mama

"Jestem mamą dwóch cudownych dzieciaków - rocznego Teosia i 4-letniej Mai. W ostatnim czasie skończył mi się urlop rodzicielski i wróciłam do pracy. Maja chodzi do przedszkola, ale Teoś jest w domu razem ze mną - większość czasu z powodu pandemii i kolejnych fal zachorowań pracuję zdalnie z dzieckiem w domu. Zamknięto kilka lokalizacji mojej firmy z powodu oszczędności, więc dla szefa moja praca zdalna jest tak samo wygodna, jak i dla mnie - nie muszę szukać opieki dla dziecka, bo niestety do żłobka synek się nie dostał" - opowiada o swojej codzienności Natalia, która oprócz pełnoetatowej pracy, jest jeszcze mamą dwóch maluchów i logistykiem rodzinnym.


"Przez to, że pracuję w domu przed komputerem, spędzamy z synkiem każdą chwilę razem - ja siedzę przy biurku, a on w większości czasu bawi się przy mnie na podłodze czy kanapie. Gdy po południu kończę pracę, mąż wraca ze swojej, a Maja z przedszkola, znowu najczęściej czas spędzamy razem całą rodziną. Brakuje mi czasem momentów sam na sam z mężem i często próbujemy takie momenty dla siebie wysupłać, gdy dzieci pójdą spać.

Kiedy w końcu obydwoje śpią w swoich łóżkach, mamy z mężem chwilę, by pogadać, wypić dobre wino i obejrzeć film. Albo po prostu posiedzieć w ciszy przed nowym serialem, gdy już brak nam siły nawet na rozmowę" - kontynuuje w swoim liście przemęczona młoda mama. Natalia, jak każda z nas, jest często zmęczona i marzy tylko o tym momencie wieczorem, kiedy jej dzieci będą już smacznie spały w swoich łóżkach.

Każda mama ma prawo mieć dosyć

W ostatnim czasie kobiecie szczególnie dokucza zmęczenie, przez które nie ma cierpliwości do dzieci, łatwo popada w złość i często emocje biorą nad nią górę: "Ostatnio jestem już bardzo zmęczona wszystkimi obowiązkami - dzieci ciągle wymagają uwagi, ja mam mnóstwo nowych obowiązków w pracy, do tego sprzątanie, gotowanie i takie zwyczajne ogarnięcie życia rodzinnego.

Mąż oczywiście robi tyle samo co ja, żeby nie było, że wszystko jest tylko na mojej głowie - co to, to nie. Ale czuję na sobie jednak duży ciężar bycia matką, żoną, logistykiem domowym i rodzinnym. I ostatnio miałam taki moment kulminacji, że już od 16.00 marzyłam o wieczorze, uśpieniu dzieci i spokojnym posiedzeniu z mężem przy lampce wina.

Miałam mu do opowiedzenia mnóstwo rzeczy, które wydarzyły się tego dnia w pracy, chciałam pobyć z kimś dorosłym, kto ze mną porozmawia, bez krzyku dzieciaków i upominania, że czegoś nie wolno, że nie można dokuczać bratu, że nie wolno popychać siostry... Gdy wreszcie dzieciaki po wieczornym rytuale kąpieli i czytania bajek poszły spać, z naprawdę wielką ulgą zasiadłam na kanapie w oczekiwaniu na męża i wino. Kolację która miała dopełniać trunek, w kuchni szykował mąż.

I wtedy rozpoczęła się najgorsza część tego wieczoru - Teoś przebudził się po krótkiej, 30-minutowej drzemce. Zaczął płakać, tak jakby mu się coś przyśniło, więc wzięłam go na ręce, utuliłam, by się uspokoił i liczyłam na to, że dalej uśnie. Po 15 czy 20 minutach i kolejnej próbie odłożenia, zrezygnowałam - Teoś miał jakiś kryzys, nie chciał leżeć i spać w swoim łóżeczku.

Płakał histerycznie, gdy chciałam go odłożyć, czy choć na chwilę oddać jego tacie, by mnie trochę odciążył od noszenia już nie tak lekkiego roczniaka" - żali się w swoim liście Natalia, której synek przeżywa kryzys związany nieco z lękiem separacyjnym. Kobieta pragnęła spędzić w ciszy i spokoju wieczór z mężem, potrzebowała tego, by uspokoić swoje nerwy, odpocząć i nabrać sił na kolejny dzień wyzwań w pracy i opieki nad dziećmi. Jej dziecko miało jednak inne plany na spokojny wieczór rodziców...

Tęsknota czy już lęk separacyjny?

"Synek płakał i się złościł na zmianę, nie było mowy o spaniu, bo krótka drzemka zregenerowała jego siły. Leżałam więc na kanapie, oglądając film, który mieliśmy zamiar obejrzeć z mężem, spał na mnie synek, a ja miałam wszystkiego dosyć. Byłam zła, że dziecko nie pozwoliło mi od siebie odpocząć nawet wieczorem, po tym, jak i tak cały dzień spędziliśmy razem.

Byłam zła na niego, że zamiast pójść spać, to ma ochotę na nocne harce, byłam zła na siebie, że jestem zła i zmęczona, a jednocześnie miałam wyrzuty sumienia, że złoszczę się na całą sytuację. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem rodzicem wysoko wrażliwym, skoro aż tak wpływa na moje emocje zachowanie dzieci, to że jestem przemęczona nimi po prostu. Jak sobie z tym radzić? Może trzeba zmienić jakieś rytuały wieczorne dzieci, by efektywniej spały w swoich łóżeczkach?

Cierpliwość i czekanie aż synek wyrośnie z bycia przylepionym do ramienia czy nogi mamy chyba nie wchodzą w grę - nie jestem pewna, czy wytrzymam jeszcze kolejne lata, gdy nie będę mogła wyjść nawet do toalety czy umyć zębów bez płaczu dziecka, że zostawiłam je z tatą w pokoju" - opowiada w dalszej części wypowiedzi mama roczniaka. Kobieta nie ukrywa, że czuje się bezsilna wobec zachowania dziecka, a ze zmęczenia jej złość i inne emocje biorą nad nią górę. Później odczuwa wyrzuty sumienia, że złości się na niczemu winnego malucha, który po prostu czuje potrzebę bycia blisko swojej mamy.

"Na pewno duży wpływ na jego przywiązanie do mnie ma to, że jednak pracuję zdalnie i całe dnie spędzamy razem. Jednak gdy są sytuacje, że muszę akurat jechać do biura do pracy, Teoś chętnie zostaje pod opieką swojej babci. Nie wiem więc, w czym tkwi problem. Nie wiem, co zrobić, by jakoś choć trochę zmienić tę sytuację.

Z Mają nigdy nie miałam takiego problemu - byłam z nią w domu, dopóki nie skończyła 3 lat i nie poszła do przedszkola. Ona jednak nigdy nie była aż tak przywiązana do mnie, że nie mogłam nawet wieczorem pójść pod prysznic, gdy nie spała. W przypadku Teosia większość swoich wieczornych spraw mogę załatwić, dopiero gdy synek pójdzie spać" - kończy swój list nasza czytelniczka.

Młode mamy są zmęczone i mają dość

Każda młoda mama przeżywa podobne rozterki. Z jednej strony kocha te małe rączki, które znowu łapią ją za łydkę, gdy zmywa naczynia czy szykuje obiad. Z drugiej - gdzieś czuje irytację z powodu zmęczenia i niemożności pobycia sama ze sobą choćby przez pół godziny. Każdemu potrzebna jest chwila wytchnienia, jeśli jednak nie możecie z mężem spędzić takich wspólnych chwil, bo "dzieci wam nie dają", warto spróbować zaangażować na jeden wieczór jakąś pomoc do maluchów i spędzić wspólny czas z mężem czy partnerem, ale poza domem.

Fajnie czasem wyjść do kina czy restauracji bez ciągłego rozglądania się i pilnowania maluchów biegających pod nogami. Pamiętaj jednak, że nawet nie wiesz kiedy, ale jak oka mgnienie miną kolejne miesiące, potem lata, a dzieci nagle będą miały "naście" lat i nie będą myślały o tym, że chcą się przytulić do mamy. Wtedy jak nigdy - nawet zmęczona po pracy i przeciążona domowymi obowiązkami - będziesz marzyła o tych drobnych rączkach, które teraz ciągną cię za włosy czy sweter.

Warto czasem w zmęczeniu i złości wziąć oddech - policzyć do dziesięciu, poprzeklinać do sufitu, napisać kilka szczerych zdań czy obelg na kartce - papier wszystko przyjmuje. Takie krótkie zabiegi pomogą ci poczuć ulgę, że wyrzuciłaś z siebie negatywne emocje, a zawsze potem te swoje wylane żale i nerwy można zniszczyć czy choćby wyrzucić do kosza na śmieci.