Ratunku! Pracuję na etacie, jak mam odbierać 3-latka z przedszkola o 13.00? Rodzice, nie pracujecie?

List do redakcji
Większość rodziców pracuje po 8 godzin dziennie, więc korzysta z przywileju opieki przedszkolnej przez cały czas pracy. Nasza czytelniczka napisała do nas w sprawie, która ją oburzyła - jej dziecko po 13.00 zostaje w przedszkolu samo, a ona nie może go wcześniej odbierać, bo jest w pracy.
Odbieranie dziecka z przedszkola tuż po obiedzie - czy rodzice nie pracują, że dzieci o 13.00 już nie ma w przedszkolu? Unsplash
Napisała do nas Dorota, mama 3-letniego Bartka, która ma problem z nowym przedszkolem, do którego od 1 września zaczął chodzić jej synek. Mama chłopca martwi się, że nie może go odbierać z placówki o takiej godzinie, jak są odbierane inne dzieci, przez co Bartuś na koniec zostaje z panią sam albo z jednym, góra dwoma kolegami. Dorota boi się, że przez to synek zrazi się do przedszkola, mimo że wcześniej był pozytywnie nastawiony i chętnie do niego chodził.

Dziecko z uśmiechem idzie do przedszkola

"Mój 3-letni synek zaczął od września swoją przygodę z przedszkolem. Nie jest aż takim 'świeżakiem', wcześniej pół roku chodził do prywatnego przedszkola, które trochę było zastępstwem żłóbka, do którego się nie dostał. Bartuś, idąc więc do nowego przedszkola, wiedział 'z czym to się je', że zostanie z panią i dziećmi z grupy na cały dzień, bo mama idzie do pracy.


Synek jest też chłopcem, który jest bardzo otwarty, ma łatwość nawiązywania kontaktów, nie boi się ludzi i jest ciekawy świata. Dzięki tym cechom w pierwszym przedszkolu bardzo szybko się zaadaptował do reszty grupy i była równie pozytywnie nastawiona, jeśli chodzi o to drugie przedszkole, do którego poszedł teraz. Tak jak myślałam, Bartek na adaptacji przedszkolnej przed rozpoczęciem roku szkolnego wszedł do sali pewnym krokiem, podał rękę pani, a potem chętnie bawił się z grupką dzieci, które też przyszły poznać panią i przedszkole.

Tak samo sprawa się miała w kolejne dni, gdy synek zaczął już regularnie uczęszczać do przedszkola – rano chętnie wstawał, ochoczo szedł do przedszkola, przebierał się w szatni i ruszał do sali z podniesioną głową, ciekawy kolejnego dnia. Pierwszego dnia nie było uroczystego rozpoczęcia, przemówień itp. z powodu obostrzeń związanych z pandemią – po prostu 1 września dzieciaki przychodziły do przedszkola na taki pierwszy wprowadzający dzień, żeby zapoznać się z rytmem dnia w przedszkolu, poznać panie i siebie nawzajem.

Gdy zostawiałam Bartka w sali 'Biedroneczek', pani wychowawczyni powiedziała mi tylko, że ten pierwszy dzień powinien być dla dzieci krótszy – by się nie zraziły i zbytnio nie tęskniły za rodzicami. Zgodziłam się z panią, bo nawet jeśli synek miał wcześniej doświadczenie z przedszkolem i zostawał spokojnie na cały dzień, to tu jednak wszystko jest nowe i mimo wszystko może czuć się nieswojo itp." – opowiada Dorota o sytuacji w pierwszym dniu przedszkola Bartusia.

Udany pierwszy dzień przedszkola

"Odebrałam go tak, jak zalecała pani – po obiadku, czyli między 12.00 a 13.00. Bartuś był szczęśliwy, opowiadał mi, jak było świetnie, jakimi zabawkami się bawił i co zjadł na obiad. Odetchnęłam z ulgą, że nie będzie raczej większego problemu z jego wdrożeniem w nowym miejscu.

Okazało się, że problem będzie leżał gdzie indziej. Mianowicie, drugiego dnia w drzwiach sali przedszkolnej usłyszałam od pani prośbę, by odebrać dziecko znowu po obiedzie, by wdrażało się powoli i nie zniechęcało. Trochę mnie to zaskoczyło, bo oboje z mężem pracujemy po minimum 8 godzin dziennie i żadne z nas między 12.00 a 13.00 nie jest jeszcze wolne. Mój mąż skończył pracę o 14.00 i od razu ze swojej firmy pojechał po synka do przedszkola, czyli był tam w okolicach 14.15. Ponad godzinę po czasie, o którym mówiła pani.

No, ale przedszkole pracuje do 17.00, panie mają obowiązek opieki nad grupą dzieci, dopóki ostatnie z nich nie zostanie odebrane przez rodziców. Zgadnijcie, co się okazało. Bartek był w sali z jedną panią i jednym kolegą – cicho i grzecznie bawili się na dywanie klockami, a pani siedziała w rogu przy biurku. Nie powiedziała mojemu mężowi nawet pół złego słowa, ale mi zrobiło się przykro. Jak zareagowałby synek, gdyby po tamtego chłopca przyszli rodzice i zostałby sam w grupie? Czy nie zacząłby płakać? Może faktycznie zraziłby się do przedszkola mimo wcześniejszego pozytywnego nastawienia?" – zastanawia się w swoim liście nasza czytelniczka.

Czy szukać dodatkowej opieki i też wcześnie odbierać dziecko z przedszkola?

"Nie wiem, co zrobić w takiej sytuacji. Kolejnego dnia poprosiłam swoją mamę (która akurat pracuje zawodowo, ale akurat miała jeden dzień wolny), czyli babcię Bartka, by ta odebrała go przed 13.00 z przedszkola, bo my obydwoje z mężem pracujemy i nie możemy tego zrobić tak wcześnie. Babcia odebrała go i zajęła się nim do czasu naszego powrotu z pracy. Ale co będzie przez kolejny tydzień czy dwa? Nie mamy możliwości, by codziennie odbierać dziecko z przedszkola o 13.00, a z drugiej strony nie chcę, by Bartek siedział w sali przedszkolnej sam.

Być może nic mu nie będzie, ale może nastąpić taki dzień, że jednak się tym przejmie. A tego chciałabym uniknąć. Jak to jest? Czy ludzie nie pracują, że mogą tak wcześnie odbierać dzieci? Ja rozumiem, że wiele maluchów potrzebuje powolnego wdrażania się w nowy tryb dnia i zmiany, jakie niesie ze sobą uczęszczanie do przedszkola. Ale ja nie mam babci na emeryturze, która będzie mogła odbierać dziecko w połowie dnia, by nie siedziało samo w przedszkolu, bo inne dzieci ktoś odbiera mimo tego, że jest środek dnia i normalni ludzie pracują.

Czy jestem jedyna, którą ta sytuacja dziwi, stresuje i po prostu – denerwuje? Nie uważam, że dziecko powinno siedzieć w przedszkolu od świtu do nocy, to nie przechowalnia, ale na 7-8 godzin dziennie muszę synka tam zaprowadzać, bo nie mogę wziąć przecież miesiąca urlopu by zaadaptował się w przedszkolnej grupie" – kończy swój list Dorota.

A jak wygląda sytuacja w waszych przedszkolach? Też macie problem z tak wczesnym odbieraniem innych dzieci? A może w drugą stronę – to wy odbieracie tak wcześnie dziecko i macie taką możliwość? Ktoś wam pomaga w takiej sytuacji, kiedy oboje z tatą dziecka pracujecie np. do 16.00 czy 17.00?