W okresie między Bożym Narodzeniem a Świętem Trzech Króli (6 stycznia) część szkół ma zaplanowaną przerwę. Niektóre placówki wracają do pracy 2 stycznia, ale część z nich pracuje dopiero od 7 stycznia. Rodzice są oburzeni, bo nie tylko nikt nie zajmie się ich dziećmi w Wigilię, ale również zaraz po Nowym Roku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niedawno opublikowaliśmy artykuł o tym, że rodzice zaprowadzają dzieci do przedszkoli nawet w Wigilię Bożego Narodzenia. Bynajmniej nie robią tego dlatego, że muszą iść do pracy, choć takich opiekunów też jest dużo. Część rodziców zostawia dzieci na cały dzień w placówce, by móc w spokoju posprzątać dom, zapakować prezenty od św. Mikołaja i przygotować wigilijną kolację.
Po publikacji do naszej redakcyjnej skrzynki spłynęło wiele maili zarówno od rodziców, jak i od nauczycieli. Rodzice często prosili, by nie oceniać ich aż tak negatywnie, bo najczęściej do przedszkola przyprowadzane są takie dzieci, których rodzice muszą pracować i nie mają zupełnie pomocy ze strony bliskich. Jeśli więc przedszkole jest czynne, oni korzystają z takiej opcji, bo po prostu nie mają co zrobić z pociechą.
Z drugiej strony wypowiedziała się też nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przyznała, że przez takich wygodnych rodziców, którzy przyprowadzają dzieci do przedszkola, by te nie przeszkadzały im w wigilijnym natłoku spraw, cierpią dzieci pedagogów. Nauczycielka przyznała, że zdarzyło jej się opiekować dziećmi w przedszkolu do 16:00 w Wigilię. Dopiero po tej godzinie wracała do domu i szykowała prezenty dla dzieci i wigilijną kolację.
Jedna z mam postanowiła też pokazać nam, że takie sytuacje nigdy nie są czarno-białe. Nasza czytelniczka Justyna, która jest mamą przedszkolaka, napisała: "Moje dziecko uczęszcza do oddziału przedszkolnego przy szkole. 20 grudnia jest ostatnim dniem, kiedy będzie miało zapewnioną opiekę. Wrócić może dopiero 7 stycznia. Od 23 grudnia szkoła jest zamknięta. Rodzi się pytanie, kto ma zająć się dziećmi, jeśli rodzice pracują?" – pyta zdenerwowana kobieta.
Szkoła nie zadbała o dyżur dla przedszkolaków
W dzisiejszych czasach nie każdy rodzic ma możliwość pomocy ze strony dziadków czy innych bliskich. Nie wszyscy utrzymują ze sobą dobre relacje, dziadkowie coraz rzadziej czynnie pomagają w wychowaniu wnuków. Część rodziców mieszka też daleko od reszty rodziny. Nie każdego stać na nianię i nie wszyscy mogą liczyć na urlop w okołoświątecznym okresie (a już na pewno nie w takim wymiarze).
Okazuje się, że 8 dni, które dla wszystkich innych są normalnymi dniami pracy, dla szkół są dniami wolnymi od nauki. Rodzice starszych dzieci będą mogli je zostawić same (jeśli mają ukończone 7 lat, mogą zostawać w domu na jakiś czas bez opieki dorosłego) albo np. zabrać ze sobą do pracy (o ile mają taką możliwość w miejscu zatrudnienia).
W dalszej części wiadomości Justyna przybliża sytuację z placówki jej dziecka: "W listopadzie był również długi weekend. W przedszkolach zazwyczaj są listy, na których wprowadza się dzieci niemające opieki na czas okołoświąteczny. Grupy są wtedy łączone. A u nas opieki brak" – przyznaje kobieta.
Opowiada, że oddział przedszkolny przylegający do szkoły funkcjonuje na zasadach takich jak szkoła, więc obowiązuje w nim przerwa świąteczna od nauki tak jak w szkole. Nikt nie myśli o tym, że trzeba niektórym dzieciom zapewnić opiekę w czasie przerwy – dyżurów przecież nie będzie. Co w takiej sytuacji mają zrobić rodzice, którzy muszą pracować i nie mają pomocy w opiece nad dzieckiem?
Chcesz podzielić się swoją opinią na temat wolnych dni od szkoły w okresie świątecznym? A może jesteś rodzicem, który chciałby zaprowadzić dziecko do przedszkola w tym czasie, ale ma obawy? Napisz: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub: mamadu@natemat.pl.