Mój syn chodzi do publicznego przedszkola, ale wcześniej zaliczył jeden rok w małej prywatnej placówce. Mam więc ogląd z dwóch stron, co dzieci w przedszkolach jedzą, jakie posiłki się im serwuje i jak to w ogóle jest z ich jedzeniem w przedszkolnych placówkach. I opowiem wam o tym w kilku zdaniach.
Od wielu lat jest mnóstwo dyskusji na temat tego, czy jakość jedzenia w przedszkolach spełnia wymogi i czy nasze dzieci na pewno jadają zdrowo i różnorodnie. To temat rzeka – na forach dla rodziców można przeczytać wiele historii o tym, jak dzieci uczulone na gluten czy laktozę nie bardzo mają co zjeść, bo przedszkole na śniadanie serwuje zupę mleczną i pszenne bułki z dżemem.
Kolejna rzecz jest taka, że – nie wiem, jak w przypadku waszych dzieci – ale mój syn w przedszkolu je wszystko. Nagle się okazuje, że nie jest tak wybredny jak w domu, zjada całą porcję bez marudzenia, które ciągle słyszę przy własnym stole. Zawsze uważałam mojego syna za niejadka (choć na szczęście owoce i warzywa uwielbia w każdej postaci): śniadanie czy obiad kiedy jest w domu, czasem potrafi jeść 2 razy dłużej niż reszta rodziny i to oczywiście z wiecznym narzekaniem, że coś jest "blee".
Jak niejadek poradzi sobie z posiłkami w przedszkolu?
Gdy zaczął przygodę z przedszkolem, nie ukrywam, że temat posiłków przerażał mnie najbardziej. Taki maluch nie zawsze radzi sobie ze sztućcami i tym, co ma na talerzu, a jak mu jeszcze w jedzeniu dodatkowo nic nie pasuje… Wiem, że takie obawy przed przedszkolem ma wiele mam, które mają w domu małych niejadków.
Jak się okazuje, w przypadku mojego dziecka był to bezpodstawny strach. Najpierw poszedł do prywatnego małego przedszkola, gdzie kochane "ciocie" pomagały maluszkom podczas posiłków – miały przy tym ogrom cierpliwości i uśmiechu dla nie zawsze współpracujących 3-latków. Po pewnym czasie, gdy odbierałam synka z przedszkola, panie zaczęły go chwalić, jak to chętnie zaczął jeść samodzielnie itp.
A obecnie, po roku w drugim przedszkolu? Gdy go odbieram, syn od wejścia krzyczy, co było dziś dobrego na obiad i że wszystko zjadł. I okazuje się, że panie faktycznie potwierdzają jego wersję. Jak to jest możliwe, że mam dziecko, które w dwóch miejscach jest tak diametralnie różne? Czy to wina mojego gotowania? Bo może przyrządzam dania nie tak, jak przedszkolne kucharki?
Wydaje mi się, że jest to też spowodowane właśnie otoczeniem, bo gdy syn jest między innymi dziećmi, które również siedzą przy stoliku i jedzą, on je naśladuje, by nie wyróżniać się z grupy – taki mechanizm u kilkulatka jest raczej normą.
Wytyczne na temat posiłków w przedszkolach
W Narodowym Centrum Edukacji Żywieniowej możemy przeczytać wytyczne, jakie obowiązują w placówkach przedszkolnych, jeśli chodzi o żywienie dzieci. W artykule dostępnym na stronie internetowej wypisane są zalecenia, które mówią, że w skład posiłków w przedszkolach musi wchodzić: śniadanie, dwudaniowy obiad oraz podwieczorek, a przerwy między posiłkami powinny wynosić ok. 2-3 godziny i nie więcej.
Wszelkie informacje na temat tego, co i kiedy dzieci jedzą, powinny być udostępnione rodzicom – najczęściej jadłospisy przedszkolaków na dany tydzień są zamieszczone na tablicach informacyjnych znajdujących się np. w szatni. Jest to o tyle ważne, że dzięki tym informacjom mamy kontrolę nad tym, co je nasz przedszkolak, a także możemy zaplanować jego dalsze posiłki, po powrocie do domu. Jeśli dziecko ma alergię na jakieś składniki, należy to zaznaczyć w podaniu gdy zgłasza się dziecko do konkretnej placówki w czasie rekrutacji.
Na stronie NCEŻ możemy sprawdzić, jakie są aktualne przepisy dotyczące tego, co musi się znaleźć w posiłkach dla przedszkolaków, a także czego nie wolno dzieciom podawać. Znajdziemy tam dokładne normy żywienia, propozycje posiłków – zarówno dla przedszkoli, jak i dla szkół i zalecenia na temat zdrowego odżywiania – nie tylko przedszkolaków.
O istnieniu tej strony i informacjach, jakie tam znajdziemy, poinformowała mnie wychowawczyni grupy mojego dziecka, dając mi jasną informację, że w ich przedszkolu korzysta się z tych wytycznych. W placówce jest kuchnia i zatrudnione panie kucharki, które na bieżąco przygotowują świeże posiłki dla dzieci. A pełny jadłospis na cały tydzień z zaznaczeniem składników, które mogą uczulać, znaleźć można na tablicy ogłoszeń dla rodziców.
Jedynym, co ogranicza przedszkole w tym przypadku, to finanse – jadłospis wg cennika wynosi 10 zł za cały dzień, czyli śniadanie (2,50 zł), obiad (5 zł) i podwieczorek (2,50 zł). Wiadomo jednak, że raz stawka wyniesie mniej, a czasem więcej. Podejrzewam też, że dużą wagę może odgrywać to, że mieszkamy w mniejszym mieście, gdzie produkty od rolników to nie jest towar premium, tylko dostępna codzienność, nie mają też cen z kosmosu.
Jak wyglądają posiłki w innych przedszkolach?
Na forach internetowych rodzice zazwyczaj narzekają na przedszkolne jedzenie – najczęściej problemem jest to, że dania są mało treściwe, nie zawierają warzyw czy nie są różnorodne.
"U nas jedzenie jest dobre. Najgorsze jest to, dzieci są pojone sokami z dużych kartonów z kranikami. Takie soki od rana stoją w temperaturze powyżej 20 stopni i zwyczajnie fermentują. A potem Nifuroxazyd w zawiesinie..."
"U nas jest herbata słodzona, słodki kompot, na podwieczorek często chrupki kukurydziane, chleb z masłem i uwaga... cieniutkim plasterkiem papryki, jogurty o smaku toffi, biały chleb. Na Boże Narodzenie jest wielka feta i radość, bo dzieci dostają Kinder niespodzianki. Przedszkole zniszczyło żywienie moich dzieci, które od początku były nauczone jedzenia bez cukru"
"Najgorsze dla mnie pozycje to najniższej klasy paluszki rybne, które po przekrojeniu wyglądały jak błoto. Nasączone wegetą chyba 'kotleciki sojowe'. Makaron z serkiem topionym i szpinakiem. Na podwieczorek makaron z kukurydzą konserwową, kurczakiem z zupy i majonezem - ani jedno dziecko nigdy tego nie zjadło. Kupne gofry, ciasta z koszmarnym składem. Buraki gotowane z octem i cukrem. Było tego mnóstwo..." (pisownia oryginalna – przyp. red.)
Sprawdziłam jadłospis na obecny tydzień u mojego dziecka i faktycznie –posiłki są różnorodne, oprócz mięs na obiad są kasze, ryby, różne warzywa i owoce jako elementy śniadań i podwieczorków. Nie mogę na to narzekać w przedszkolu, do którego chodzi mój syn.
Do picia jest głównie woda – w sali stoi dyspozytor, z którego dzieci mogą korzystać kiedy tylko zachce im się pić. Synek jest zadowolony: wszystko zjada ze smakiem, tak relacjonują panie, które się opiekują jego grupą. A jak jest w przedszkolach, do których chodzą wasze dzieci?