
Wolny poród coraz częściej bywa mylony z bezpiecznym porodem domowym, choć w rzeczywistości to zupełnie inne zjawisko. "Free birth" oznacza poród bez udziału lekarza i położnej, oparty wyłącznie na intuicji rodzącej. Ten trend, promowany w mediach społecznościowych, niesie realne zagrożenie dla zdrowia i życia kobiet oraz dzieci.
Wolny poród zamiast domowego
Od jakiegoś czasu m.in. w mediach społęcznościowych można zaobserwować trend wśród kobiet na jak najbardziej naturalne rodzicielstwo. Chodzi mi tu głównie o matki rodzące w domu, odchodzenie od medykalizacji porodu i stawiające na porody domowe, jako alternatywę dla porodu w szpitalu. Porody domowe, w których uczestniczy wykwalifikowana położna, to jednak bezpieczna forma narodzin dziecka.
Na świecie jednak pojawił się trend, któremu ulega wiele kobiet, a który jest bardzo niebezpieczny. Chodzi o tzw. wolne porody (ang. free birth), które nie maja nic wspólnego z tymi domowymi. Owszem, mogą odbywać się w domu, ale ich kluczowym elementem jest brak udziału personelu medycznego – rodzi się bez lekarza, położnej czy ratownika – zwykle w domu lub innym wybranym przez kobietę miejscu.
Ostatnio o ruchu "free birth" jest głośno z powodu śmierci matki, która zdecydowała się na taki poród. Stacey Warnecke 30-letnia influencerka kulinarna z Australii, zdecydowała się na takie urodzenie syna Axela we wrześniu 2025.
Kobieta zorganizowała swój poród w warunkach domowych, przy wsparciu i obecności Emily Lal, która jest znana w mediach społecznościowych jako "The Authentic Birthkeeper" i można ją nazwać doulą. Lal ogłaszała się jako pomoc przy porodzie domowym, a nie miała do tego odpowiednich kwalifikacji medycznych.
Inluencerka zmarła z powodu braku pomocy medycznej
Poród Warnecke przebiegał prawidłowo do momentu wydalenia łożyska. W tym momencie rodząca zaczęła silnie krwawić i przez ok. godzinę odmawiała wezwania pomocy medycznej. Dopiero po ok. 2 godzinach od porodu wezwano ratowników, którzy znaleźli Warnecke obok basenu porodowego nieprzytomną, a następnie w krytycznym stanie przewieźli ją do szpitala.
Rodząca zmarła z powodu wykrwawienia – zaangażowano ogromny zespół medyczny szpitala do reanimacji 30-latki, skorzystano z zapasów krwi, jakie miał szpital, a i tak kobiety nie udało się uratować i zmarła. Teraz po kilku miesiącach rozpoczęło się śledztwo, w którym oskarżona jest Emily Lal. Służby zarzucają jej uczestnictwo w porodach domowych bez kwalifikacji, tym samym narażając zdrowie i życie kobiet i dzieci.
Na czym polega wolny poród?
Ruch "free birth" w Polsce nie jest jeszcze aż tak popularny, ale wiele kobiet skłania się ku jak najbardziej naturalnym praktykom okołoporodowym. W sieci pełno jest historii o tym, że kobiety smarują blizny po cesarskich cięciach czy rany po nacięciu krocza smalcem, który rzekomo na przyspieszyć gojenie. W mediach społecznościowych kobiety zachwycają się filmami, na których kobieta rodzi na plaży, a noworodek wpada do morskiej wody.
Kobiety, nie rezygnujcie z pomocy medycznej
Skłanianie się ku "jak najbardziej naturalnym" metodom okołoporodowym bywa przedstawiane w mediach społecznościowych jako wybór zawsze lepszy, zdrowszy i bardziej "świadomy". To jednak bardzo uproszczona i niebezpieczna narracja.
O ile poród domowy z udziałem wykwalifikowanej położnej może być bezpieczną alternatywą dla porodu szpitalnego, o tyle całkowite odrzucenie medycyny i specjalistycznej opieki nie jest już wyrazem troski o intymność kobiety, lecz ryzykowaniem jej zdrowiem i życiem.
Poród, nawet przy prawidłowo przebiegającej ciąży, może w każdej chwili przerodzić się w sytuację, w której będzie potrzebny medyk – krwotok poporodowy, zatrzymanie łożyska czy nagłe pogorszenie stanu dziecka wymagają natychmiastowej, profesjonalnej interwencji. Intuicja i natura nie zastąpią wiedzy, doświadczenia ani zaplecza medycznego.
Trend "free birth" pokazuje, jak cienka jest granica między naturalnością a skrajną nieodpowiedzialnością. Promowanie porodów bez jakiejkolwiek opieki medycznej, często przez osoby bez kwalifikacji, normalizuje ryzyko i buduje fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Podobnie dzieje się z innymi popularnymi w sieci "naturalnymi" praktykami – od domowych metod leczenia ran po leczenie nowotworów za pomocą naparów ziołowych. To dla racjonalnych, wykształconych osób czasami brzmi jak "szurskie teorie", ale prawda jest taka, że wiele osób w nie wierzy. Medycyna nie jest wrogiem kobiet ani porodu – jest narzędziem, które w kluczowych momentach ratuje życie.
Źródło: nytimes.com, rozrywka.wprost.pl
