logo
Pokolenie milenialsów zarabia na bieżące życie i raty kredytów. fot. Dawid Wolski/East News
Reklama.

Mają trudniej niż poprzednicy

Dla wielu milenialsów dzień wypłaty jest jednocześnie chwilą ulgi i... niepokoju. "Dzień wypłaty to wyczekany moment miesiąca, ale też najbardziej tragiczna chwila" – mówi Monika, 32-letnia specjalistka ds. marketingu. "Z jednej strony mam poczucie, że zarobiłam, ale z drugiej wiem, że zaraz wszystko pójdzie na rachunki, kredyty i inne wydatki. Życie z kredytem stało się normą".

Milenialsi weszli na rynek pracy w okresie kryzysu finansowego, który pozostawił po sobie trwałe ślady w ich portfelach. Choć nie mieli wpływu na globalne problemy ekonomiczne, to właśnie oni stali się ofiarami rosnących kosztów życia i stojących w miejscu płac.

Wielu młodych ludzi boryka się z problemem niskich pensji w porównaniu do rosnących cen mieszkań, jedzenia i usług. To również pokolenie, które musiało zmierzyć się z tym, że system emerytalny nie zapewnia im takiej samej stabilności finansowej, jak ich rodzicom. Nie dostają mieszkań "z przydziału", na wszystko muszą zarobić sami, więc większość żyje na kredycie, nie odkłada oszczędności i żyje od wypłaty do wypłaty.

Wychowanie w świecie finansów

Kiedy myślimy o finansach, nie sposób pominąć kwestie dotyczące wychowania. Pokolenie milenialsów było wychowywane w czasach, gdy pieniądze były tematem tabu. Rozmowy o budżecie rodzinnym, oszczędnościach czy inwestycjach wcale nie były codziennością.

"Moi rodzice nigdy nie mówili o pieniądzach, a teraz ja muszę radzić sobie w świecie, który wymaga nie tylko oszczędności, ale i mądrego inwestowania" – mówi Michał, 30-letni grafik komputerowy. "Rodzice nie mieli problemów finansowych, ale nigdy nie nauczyli mnie, jak zarządzać pieniędzmi. Wydawali je na bieżąco, a oszczędzali tylko na rzeczy naprawdę ważne, jak nowe meble do mieszkania".

Milenialsi zostali wychowani w okresie dynamicznego rozwoju gospodarczego, jednak gdy dorośli, zderzyli się z zupełnie inną rzeczywistością. Gwałtowny wzrost cen mieszkań, niepewność rynku pracy i brak podwyżek pensji to tylko niektóre z wyzwań, przed którymi stanęli.

W Polsce od lat rosnące ceny nieruchomości stawiają młodych ludzi w trudnej sytuacji – często muszą zadłużać się na kilkadziesiąt lat, aby móc kupić własne mieszkanie. Nie mają mieszkań od państwa czy z zakładu pracy (jak ich rodzice), rzadko dostają coś w spadku po przodkach. Niestety, płace nie rosną proporcjonalnie do kosztów życia.

Życie na kredyt

"Pracuję w korporacji, ale pensja wcale nie jest powalająca. Po zapłaceniu wszystkich rachunków, raty kredytu hipotecznego i bieżących zakupach spożywczych zostaje mi ledwie na życie" – opowiada Aneta, 34-letnia mama dwóch dzieci, która zarabia średnią krajową. "Czasem myślę, że nie starczy mi na nic, co nie jest absolutnie niezbędne. A przecież dzieci rosną, ich potrzeby są większe, a pensje stoją w miejscu".

Problem milenialsów polega na tym, że ich finanse są często uzależnione od pracy na etacie, która w wielu przypadkach nie jest wystarczająca, aby zapewnić komfortowe życie. Wielu też ma problem, bo pracuje w zawodach, w których umowa o pracę nie jest oczywistością. W dodatku praca na etacie nie jest już tak stabilna jak kiedyś. Zmniejszająca się liczba miejsc pracy z umową na czas nieokreślony, częste umowy śmieciowe i samozatrudnienie stwarzają dodatkową niepewność.

"Chciałam założyć rodzinę i kupić mieszkanie, ale nie wyobrażałam sobie tego bez kredytu. Teraz moje życie to ciągłe spłacanie rat" – mówi Natalia, 31-letnia matka 5-letniej dziewczynki. I dodaje: "Mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu i przez lata odkładałam na wkład własny do kredytu hipotecznego. W końcu udało się. Tylko teraz mam kredyt na 30 lat i wciąż nie wiem, jak będę w stanie go spłacić. Gdyby nie pomoc rodziców, byłoby jeszcze trudniej".

Pensja i codzienne życie

Milenialsi, mimo wszystkich trudności, starają się jakoś odnaleźć w finansowym chaosie. Coraz więcej z nich podejmuje świadome decyzje dotyczące oszczędzania, inwestowania czy poszukiwania dodatkowych źródeł dochodu. Zamiast tradycyjnych oszczędności w banku, wielu młodych ludzi inwestuje w nieruchomości, kryptowaluty czy akcje.

Dodatkowo praca na etacie coraz częściej jest tylko jednym z wielu źródeł dochodu. "Zajmuję się freelancingiem, co daje mi dodatkową elastyczność i możliwość zarobienia więcej, ale jednocześnie wiąże się z dużą niepewnością" – mówi Grzegorz, 28-letni programista.

Nie da się ukryć, że dla pokolenia milenialsów finanse to temat pełen wyzwań. Wzrost kosztów życia, niestabilność rynku pracy i długa spłata kredytów hipotecznych to tylko część trudności, z którymi zmagają się na co dzień. Mimo to nie rezygnują z dążenia do stabilności finansowej, starając się dostosować do nowych realiów gospodarczych.

Żyją w czasach, które wymagają od nich elastyczności i zdolności do adaptacji. Na pewno nie będzie to pokolenie, które będzie czekać na gotowe rozwiązania. Współczesne finanse wymagają samodzielności, odpowiedzialności i nieustannego uczenia się zarządzania swoimi zasobami – czego milenialsi uczą się na własnych błędach.

Źródła: deloitte.com, money.pl, businessinsider.com.pl, onet.pl

Czytaj także: