"Wynajęcie dwupokojowego mieszkania w moim mieście to koszt minimum 3 tys. zł. Ale nie tylko pieniądze stanowią tu problem, bo na rynku brakuje mieszkań, a my właśnie dostaliśmy wypowiedzenie umowy i nie mamy się gdzie podziać. Wsparcia rządu dla młodych rodzin doświadczam na własnej skórze" - pisze Milena.
Reklama.
Reklama.
Na mieszkanie nas nie stać
Nasza czytelniczka jest nauczycielką geografii, jej mąż pracuje w korporacji jako analityk. Miesięczny dochód młodych małżonków to 7,5 tys zł. Wcale nie mało, jak zauważa kobieta. Mieszkają w wynajętym mieszkaniu, tym samym od 4 lat.
"Na każdą podwyżkę czynszu reagujemy zrozumieniem. Właściciele mają dwoje dzieci i dwa kredyty, a wiadomo, co się dziś dzieje z tymi drugimi" - zaczyna opowieść.
Milena i jej mąż Michał nie zdecydowali się na zakup własnego mieszkania, czekają, aż ceny nieco spadną. Dziś zresztą i tak nie dostaliby kredytu. Nie spieszyli się, odkładali, mimo że opłaty za wynajęte mieszkanie w przeciągu roku wzrosły z 1800 zł do 3200 zł.
"Właściciele zapewniali nas, że zależy im na długoterminowym wynajmie. Mieszkanie mieli trzymać dla dzieci. Wzrósł im kredyt, czynsz, rachunki za elektryczność, gaz... Wiedzieliśmy, że taniej i tak nie znajdziemy, zresztą nie jest tajemnicą, że dziś mieszkań brakuje. Koleżanka, chcąc wynająć, negocjowała cenę w górę, właściciele urządzają castingi. To jest zupełnie inny rynek niż kilka lat temu" - zauważa kobieta.
Pochwaliłam się ciążą...
Młodzi małżonkowie od jakiegoś czasu starali się o dziecko, rok temu Milena poroniła, dlatego z informowaniem bliskich o tym, że oczekują tęczowego dziecka, zwlekali aż do 20 tygodnia. "Kiedy ta magiczna granica została przekroczona, pochwaliłam się zdjęciem brzuszka w mediach społecznościowych. Żałuję, że to zrobiłam" - pisze kobieta.
Przeszli rodzice zbierali niezliczone gratulacje od rodziny, przyjaciół i znajomych. "Telefon nie przestawał dzwonić. Nie byłam zaskoczona, gdy zadzwoniła też właścicielka mieszkania, jesteśmy w bliskich relacjach. Pogratulowała mi i zapytała, czy następnego dnia może wpaść, bo będzie w okolicy. Nie widziałam żadnych przeciwwskazań" - wyznaje Milena.
Musicie nas zrozumieć
Kobieta zjawiła się punktualnie z symbolicznym prezentem dla maluszka i... wypowiedzeniem umowy. "Powiedziała, że z racji na długą znajomość daje nam dwa miesiące na znalezienie nowego lokalu. Byliśmy zaskoczeni, jednak nie zostawiła nam złudzeń. Nie chce w mieszkaniu rodziny z dziećmi, bo zgodnie z prawem, nawet jeśli przestaniemy płacić, nie będzie mogła nas wyrzucić" - pisze kobieta.
Właścicielka mieszkania nie kryła, że nie może sobie pozwolić na przestój w płatnościach. Mimo zapewnień lokatorów, że płacić będą, jak dotąd na czas, pozostała nieugięta. "Rozumiem jej położenie, ale uczciwie mówiąc, nie ma przesłanek, żeby wypowiedzieć nam umowę, a jednak poprosiła o podpisanie wypowiedzenia. Zrobiliśmy to" - czytamy.
Dziś szukanie mieszkania to piekło
"W okolicy, w której mieszkam, nie ma nawet jednego wolnego mieszkania, a tu pasuje nam najbardziej, bo jest blisko do pracy. Nawet gdybyśmy się chcieli przenieść do innej części miasta, to nie stać nas nawet na kawalerkę, ta potrafi kosztować i 4 tys. zł za miesiąc. Wynajmujący żądają często kaucji wysokości 3 czynszów, albo płatności za pół roku z góry" - pisze Milena.
Mąż autorki listu obdzwonił kilka ogłoszeń. "Kiedy słyszą, że jestem w ciąży, nawet nie chcą z nami rozmawiać. Wychodzi na to, że zostaniemy bezdomni, bo zarówno moi, jak i męża rodzice mieszkają 120 km stąd".
"Na chwilę obecną wymyśliliśmy, że ja przeniosę się z dzieckiem do mamy, a Michał wynajmie pokój, może jakimś cudem przez rok macierzyńskiego odłożymy co nieco, a ceny nieruchomości spadną i będziemy mogli kupić własne mieszkanie" - kończy kobieta.
Impas
Wiele rodzin dziś znajduje się w sytuacji takiej, jak Milena. Mieszkań na rynku brakuje, ceny szybują w górę, często do poziomów tak niebotycznych, że właściciele wynajmowanych lokali chętnie by je sprzedali, żeby nie spłacać kredytów, ale mało kogo dziś stać na kupienie ich za gotówkę, a na kredyt wielu nie ma co liczyć.
W samej tylko Warszawie czołowi deweloperzy, którzy miesięcznie sprzedawali nawet 80 mieszkań, od miesięcy nie oddali w użytkowanie nawet jednego. A kredyty zaciągnięte na inwestycje spłacać muszą. Właściciele nie są w lepszej sytuacji, choć dzięki temu, że mieszkań jest mało... nie mają większych problemów ze znalezieniem nowych najemców.
Problem polega dla nich na czymś zupełnie innym - żeby najemcę było stać na płacenie, bo dziś prawo stoi po stronie lokatora. Jeśli nawet przestanie płacić, właściciel nadal musi terminowo uiszczać swoje zobowiązania. Nie można odciąć mediów, wyrzucić siłą... Można co najwyżej wystąpić do sądu o nakaz eksmisji, ale jeśli w mieszkaniu są dzieci, taki nie zostanie wydany.
Pewną formę zabezpieczenia dla właścicieli mieszkania może stanowić umowa na wynajem okazjonalny, zabezpieczona notarialnie. Wówczas w obecności notariusza podpisuje się oświadczenie, że rodzina ma się gdzie wyprowadzić w przypadku rozwiązania umowy. Warto skonsultować się u radcy prawnego lub notariusza i spróbować podpisać z właścicielami nową umowę, która sprawi, że poczują się bezpiecznie.
Sytuacja nie jest ani łatwa, ani przyjemna dla żadnej ze stron. Jednak warto pamiętać, że nie każdy właściciel mieszkania odmawia rodzinom z dziećmi. Warto ciągle próbować, zwłaszcza że rok mieszkania oddzielnie to naprawdę mnóstwo czasu.