Wychowanie dzieci w dobie inflacji
Specjaliści z Centrum im. Adama Smitha, niezależnego instytutu naukowo-badawczego, wyliczyli, ile kosztuje wychowanie dziecka w Polsce do ukończenia przez nie 18. roku życia. Choć fakt, że jest drożej niż w ubiegłych latach, nikogo nie zaskoczył, to w zestawieniu danych z poprzednimi latami można zaobserwować, jak zmieniają się wydatki i potrzeby rodzin z dziećmi. Widać w nich jak na dłoni, że zaczęliśmy oszczędzać.
Badacze wskazują, że aktualne koszty związane z wychowaniem jednego dziecka to 265 tys., a dwojga 439 tys. złotych. Wyliczenia powstały w oparciu o ceny z zeszłego roku.
Punktem odniesienia są poprzednie lata
W 2020 roku oszacowano, że wydatki na jedno dziecko wynoszą 254 tys. złotych. Sam wzrost wydatków do aktualnych 265 tys. złotych nie jest zatrważający: każdy z nas odczuł na własnej skórze, że borykamy się z inflacją i wzrostem cen. Zadziwiające jest jednak, że wzrost wydatków na dziecko jest nieproporcjonalny wzrostu kosztów różnego rodzaju dóbr.
Z zestawień przygotowanych przez instytut jasno wynika, że gdybyśmy mimo inflacji i wzrostu cen utrzymali ten sam poziom życia i konsumpcji, co mieliśmy w 2020 roku, to w roku 2021 nasze wydatki na dziecko wynosiłyby 280 tys. złotych, natomiast w kwietniu tego roku wyniosłyby aż 300 tys. złotych. A wynoszą wspomniane 265 tys. złotych.
Z tego wniosek, że zaczęliśmy oszczędzać na wydatkach, także tych związanych z wychowaniem dzieci: wydajemy więcej, bo jest drożej, ale kupujemy za to mniej, więc ograniczamy konsumpcję. To bezpośredni skutek wzrostu cen, głównie żywności, paliwa i utrzymania mieszkania.
Na co wydajemy najwięcej?
Wskazano, że ok. 80% wydatków związanych z wychowaniem dziecka pochłania żywność, potrzeby mieszkaniowe, transport i łączność oraz edukacja. Zakłada się, że w niektórych rodzinach wydatki na dziecko pokrywają od 15 do 30 proc. całościowego budżetu rodziny. Jednak jest tu dużo zmiennych, które wpływają na tą wartość: wiek dziecka, liczba dzieci w rodzinie, etap ich edukacji.
Na czym oszczędzamy? Jak mówi w rozmowie z nami Katarzyna, mama trójki dzieci w wieku szkolnym, w tym roku jej rodzina nie pojedzie na wakacje. Ale to nie koniec wyrzeczeń, z którymi boryka się jej rodzina na skutek radykalnego wzrostu cen.
– Pracujemy z mężem oboje, ale w tym roku nasza rodzina nie pojedzie na wakacje. Po prostu nas na nie nie stać, więc będziemy musieli ograniczyć się do krótkich weekendowych wyjazdów. Poza tym o naszej codziennej diecie decyduje to, co jest akurat na promocji w sklepie. Ubrania kupuję tak samo: patrzę, na co są rabaty i zamawiam przez internet – tłumaczy i przyznaje, że na przestrzeni ostatnich dwóch lat sytuacja finansowa jej rodziny odczuwalnie się pogorszyła.
Mówi też, że uczniowie, którzy dojeżdżają do szkoły jej dzieci z mniejszych miejscowości, częściej i chętniej pokonują trasę na rowerach niż, tak jak wcześniej, korzystając z komunikacji publicznej. – Zawsze to oszczędność – dodaje.
Pieniądze do osiemnastki i co dalej?
Warto jednak podkreślić, że eksperci oszacowali koszt wychowania dziecka, uwzględniając okres od narodzin do osiągnięcia 18. roku życia. A jak mówią niektórzy rodzice, właśnie po osiągnięciu pełnoletności, wbrew pozorom ich dziecko zaczęło potrzebować większych nakładów finansowych niż wcześniej.
– Moja córka studiuje w Warszawie, my pochodzimy z małego miasteczka kilkadziesiąt kilometrów dalej. Jest na wymagających studiach, więc ciężko jej to pogodzić z pracą. Co miesiąc przelewam jej 1200-1300 złotych, tyle, ile aktualnie mogę. Sama by się nie utrzymała. Ona za sam pokój w trzyosobowym mieszkaniu płaci prawie wszystko, co jej przelewam, a to żadne luksusy – mówi pani Beata, która w domu ma jeszcze jedno dziecko, 14-latka. I przyznaje, że ciężko jej wygospodarować taką kwotę z miesięcznego budżetu jej rodziny, ale nie widzi innego rozwiązania. – My w tym roku też nie pojedziemy na wakacje. Może za rok się uda – podsumowuje.