Współczesnym nastolatkom możemy zazdrościć wielu rzeczy, ale równie wielu możemy im współczuć. Zamiast tego wolimy jednak na młodzież psioczyć: przywitać się toto nie umie, przyklejone do telefonu, wytatuowane, kolczyki sobie w nos wkłada (żeby tylko!), kombinuje z tymi zaimkami, płcią i elgiebetami, a wrażliwe to takie, że strach się odezwać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy myślę o współczesnych nastolatkach, a robię to codziennie, bo z dwojgiem z nich mieszkam, zazdroszczę im możliwości: tego, że świat stoi przed nimi otworem, tego, że władają angielskim niczym językiem ojczystym. Współczuję im za to presji, którą wywiera na nich cyfrowy świat, z tymi nierealnymi obrazami życia i urody, które obserwują w mediach społecznościowych, z tym ciągłym porównywaniem się do innych i wiecznym poczuciem, że nie dorównują, nie przystają, nigdy nie będą dość dobrzy.
Lękiem i smutkiem napawa mnie też myśl o tym, jak łatwo jest teraz takiego młodego człowieka zniszczyć. Wystarczy nieprzemyślany ruch: zdjęcie wysłane do niewłaściwego adresata, wiadomość powielona bez jego zgody, grupy rówieśnicze w komunikatorach powołane po to, by wyszydzać i wytykać palcami. Nie jest łatwo być nastolatkiem w tej trzeciej dekadzie XXI wieku. Mimo tylu wspaniałych możliwości, które są ich udziałem, ja nie zamieniłabym się ze swoimi dziećmi.
Presja ponad siły
Jednak umówmy się: bycie nastolatkiem nigdy nie było jakoś szczególnie proste. Buzujące hormony, towarzyskie dramaty, poszukiwanie własnego miejsca na świecie, a do tego rodzice, którzy zdają się kompletnie niczego nie rozumieć – nic fajnego, wiadomo. A jednak teraz jest trudniej. Jak się okazuje, w dużej mierze przez internet.
I bynajmniej nie opieram tego wyłącznie na własnych obserwacjach. Na poparcie tej tezy mam dowód w postaci badania przeprowadzonego przez amerykański ośrodek badawczy Pew Research Center, w którym nastolatkom i ich rodzicom zadano pytanie: "Czy w porównaniu z sytuacją sprzed 20 lat, myślisz, że bycie nastolatkiem dzisiaj jest trudniejsze, łatwiejsze, czy może takie samo?". Większość udzieliła odpowiedzi: trudniejsze.
Jeffrey Gottfried, zastępca dyrektora ds. badań w Pew Research Center i jeden z autorów badania, wskazuje na presję, jaką niesie ze sobą technologia i media społecznościowe. Mowa o silnej presji, aby "wyglądać w określony sposób, zachowywać się w określony sposób czy prezentować się w określony sposób".
Jedna z nastolatek biorących udział w badaniu podsumowała to następująco: "Media społecznościowe mówią dzieciom, co mają robić i mówić. A jeśli ci się to nie uda, wyjdziesz na głupca i zostaniesz wykluczony z grupy". Inna powiedziała: "Mamy o wiele więcej zadań domowych i presji ze strony innych dzieci. Wszyscy zawsze na nas patrzą. Nie możemy od tego uciec".
Nie oznacza to oczywiście, że internet to samo zło. Dostęp do sieci to także ułatwiona komunikacja z ludźmi rozsianymi po całym świecie i odpowiedzi na pytania w odległości kliknięcia. Żegnajcie godziny spędzone w bibliotekach, wertowanie tomiszczy encyklopedii, rozkładanie papierowych planów miast w deszczu i na wietrze – to wszystko jest dostępne w kilka sekund. To wszystko nastolatek ma teraz – dosłownie – w swojej dłoni.
Internet sprzyja przemocy
Jednak w badaniu Pew Research Center nastolatki określały technologię jako coś, co czyni ich życie zarówno łatwiejszym, jak i trudniejszym. I chociaż odpowiedzi były podzielone, ogólne nastroje wśród nastolatków są takie, że technologia utrudnia im życie.
Patrząc na przybierające na sile zjawisko przemocy rówieśniczej, w dużej mierze odbywającej się właśnie w świecie cyfrowym, trudno się temu dziwić. Zjawisko bullyingu jest poważnym problemem także w polskich szkołach. Badania Instytutu Badań Edukacyjnych mówią o 54 proc. uczniów szkół podstawowych i 35-36 proc. uczniów szkół średnich, którzy byli ofiarami obgadywania, izolowania i nastawiania klasy przeciwko nim.
W raporcie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę czytamy z kolei: "przemoc rówieśnicza jest najbardziej rozpowszechnioną kategorią wiktymizacji, jakiej doznają dzieci i nastolatki. W swoim życiu doświadczyła jej ponad co druga osoba (57 proc.), a co trzecia (36 proc.) – doznała jej w ciągu roku poprzedzającego badanie" [Ogólnopolska diagnoza skali i uwarunkowań krzywdzenia dzieci, Włodarczyk i in., 2018]. Badanie to realizowane jest cyklicznie przez FDDS wśród dzieci i młodzieży w wieku 11–17 lat.
I wreszcie, jak wykazało badanie z 2019 roku, aż 62,5 proc. polskich uczniów, których dotyczy zjawisko przemocy rówieśniczej, jest też ofiarami cyberprzemocy (Polskie badanie EU Kids Online 2018, Pyżalski i in., 2019). A to oznacza, że nastolatek, który doświadcza prześladowania ze strony rówieśników, nie ma ucieczki od przemocy: jest jej ofiarą nie tylko, kiedy przebywa w szkole, ale przez 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu.
Jako dorośli, a już na pewno jako rodzice, powinniśmy przynajmniej zdawać sobie sprawę z tego, z czym mierzy się współczesna młodzież. I zamiast krytykować te "płatki śniegu", powinniśmy okazywać nastolatkom współczucie w obliczu problemów, z jakimi się borykają, a których my sami najpewniej nigdy nie doświadczyliśmy.