Relacje między dziećmi potrafią być skomplikowane. Im dalej w las, tym więcej grzybów – tak też jest i w tym przypadku. W szkołach zawiązują się znajomości, przyjaźnie. Tworzą się grupki, do których osobie z zewnątrz ciężko się dostać. Zdarza się, że rówieśnicy kogoś wykluczają, odtrącają i sprawiają, że czuje się bezwartościowy. Tak też było w przypadku syna mojej sąsiadki, który przeniósł się do nowej szkoły.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mijam ją na klatce schodowej. Szybkie "dzień dobry" i biegnę dalej. Jednak w ostatniej chwili dostrzegam, że w oczach ma łzy. Zatrzymuję się, pytam, chcę pomóc. Nie chcę być nachalna. Niemalże się nie znamy. Pani Ewa razem z mężem i synem w naszym bloku mieszka dopiero od dwóch miesięcy. Dobrze, że się zatrzymałam, bo ta kobieta bardzo potrzebowała się komuś wygadać. Choć nie pomogłam, wysłuchałam. Byłam, wsparłam i obiecałam, że pomyślę, co można w takiej sytuacji zrobić.
Wykluczenie
Mikołaj wygląda na cichego, spokojnego i nieco wstydliwego chłopca. Ma 9 lat, uczęszcza do drugiej klasy. Razem z rodzicami przeprowadził się do innego miasta, co wiązało się ze zmianą szkoły. Do nowej, zgranej klasy trafił po pierwszym semestrze. Uczniowie znają się już od zerówki, niektórzy od klasy pierwszej. Trzymają się razem. Jak opowiadała pani Ewa, jest kilka grupek, w których panuje zasada – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Mikołaj nie ma siły przebicia. Nie pcha się rękami i nogami. Próbował zaprzyjaźnić się z jakimiś chłopakami, ale bezskutecznie. Wyśmiali go i powiedzieli, by poszedł sobie do dziewczyn. Jest tam sam, jak palec. Nawet prośby wychowawczyni nie zdziałały zbyt wiele.
Dzieci go wykluczyły, co negatywnie odbiło się na jego samopoczuciu psychicznym. Nie chce chodzić do szkoły, jest przygnębiony. Przygasa, nie chce się uczyć. A mama, choć zrobiłaby wszystko, by mu pomóc, nie wie, co począć. Przyznaję, że w pierwszej chwili też nic nie przyszło mi do głowy. Jednak gdy wróciłam do domu, zaczęłam szukać. Znalazłam kilka rzeczy, które rodzic powinien zrobić w takiej sytuacji. Oto i one.
Nie bagatelizuj, rozwiązuj
Po pierwsze i najważniejsze, nie lekceważ tego, co dzieje się w życiu twojego dziecka. Nie umniejszaj problemom, nie mów, że same się rozwiążą. Bądź przyjacielem, któremu można zaufać. Takim, któremu można powiedzieć nie tylko o tym, co dobre, ale też o tym, co smutne, niepokojące, krzywdzące. Pozwól poczuć wszystkie emocje. Pozwól się wypłakać, wykrzyczeć. Nie staraj stłumić negatywnych uczuć, nie bój się ich.
Kiedy pierwsze emocje już opadną, a twoje dziecko będzie wydawało się spokojniejsze, spróbuj porozmawiać. Podpowiedz, jak nawiązać kontakt z rówieśnikami, opowiedz o własnych doświadczeniach.
Dr Robyn Silverman, specjalistka ds. rozwoju dzieci i nastolatków opracowała sześciostopniowy plan, który pomoże dziecku zbliżyć się do rówieśników.
Słuchaj i oglądaj – to nic innego jak baczne przyglądanie się rówieśnikom. Przysłuchiwanie się rozmowom, patrzenie, jak się zachowują.
Podejdź bliżej – zbliżenie się do grupy rówieśników, zagadanie (ale niekoniecznie), dokładniejsze poznanie terenu. – Chodzi o to, by zacząć się wtapiać w tłum, ale nie na siłę. Powoli, stopniowo – mówi Silverman.
Pomóż – kiedy ktoś kopnie piłkę poza boisko, podaj. Kiedy zapomni ołówka, pożycz. Ten drobny gest sprawi, że być może inni zwrócą na twoje dziecko uwagę. Być może postanowią przyjrzeć mu się bliżej. Przestaną traktować jak powietrze.
Powiedz komplement – kto nie lubi być komplementowany, doceniony? No właśnie. Na tym etapie twoje dziecko powinno pokazać, że to, co zrobiła druga osoba, bardzo mu się spodobało.
Złóż ofertę – nadchodzi kolej na zagadanie do potencjalnej grupy przyszłych przyjaciół. "Zagramy w piłkę nożną po lekcjach?". To dość trudny krok.
Wbicie – na tym etapie rówieśnicy nie powinni być już tak zamknięci. Być może przychylniejszym wzrokiem popatrzą na ucznia, którego wcześniej starali się nie zauważać.
Domyślam się, że dziecku, które jest nowe, które musi wbić się do grupy zżytych ze sobą rówieśników, towarzyszy wiele negatywnych emocji. Jednak nie warto się poddawać, wycofywać, oddalać. Łatwo powiedzieć, wiem. Jednak to w głównej mierze od ciebie zależy, ile wiary i pewności siebie będzie miało twoje dziecko. Daj mu wiatru w skrzydła i pokaż, jak się lata.
Źródło: lifehacker.com