"Dałam sobie trzy dni na pozbycie się nawyku krzyczenia na dzieci. Podziałało. Nawet kiedy mój 4-letni syn dostał ataku złości na środku supermarketu. Nawet kiedy zdarzył mu się toaletowy wypadek, bo nie chciał zrezygnować z zabawy i iść się załatwić. Nawet kiedy był wyjątkowo nieznośny, a ja nie mogłam odkryć powodu" – pisze Rebekah Gienapp, edukatorka parentingowa, autorka, mama. Jak to zrobiła?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wyzwanie, które podjęła Gienapp, inspirowane jest metodami psycholożki dr Laury Markham, autorki poradnika "Pokojowy rodzic, szczęśliwe dzieci. Jak przestać krzyczeć i zacząć wzmacniać bliską relację z dzieckiem" (książka w polskiej wersji językowej ukaże się 20 marca 2024 nakładem wydawnictwa Mamania, ale można już ją kupić w przedsprzedaży).
Na podstawie tych zasad powstało 3-dniowe wyzwanie, które ma uwolnić ciebie i twoje dziecko od krzyku. Na czym ono polega?
Dzień 1. Nie obiecuj – zobowiąż się
Zbyt często składamy puste obietnice bez pokrycia. Obiecujemy coś sami sobie, próbujemy się przekonać, że się postaramy, a nic z tego nie wychodzi. Ekspertka radzi, by, zamiast mówić: "Postaram się nie krzyczeć", powiedzieć wprost: "Nie będę już krzyczeć".
Zobowiązałaś się. To teraz trzeba poinformować o tym najbliższych, w tym dzieci, bo to ich dotyczy twoje zobowiązanie. Możesz porozmawiać o swoich planach ze swoją osobą partnerską, rodzicami czy przyjaciółmi, jednak przede wszystkim porozmawiaj z dziećmi, używając języka dostosowanego do ich wieku. Powiedz, że zdajesz sobie sprawę, że twój krzyk je krzywdzi, a ty nie chcesz, żeby cierpiały, więc nie będziesz tego robić.
Wybierz swoją mantrę. Mają to być słowa, które kierujesz tylko do siebie, np. "Mówię do dzieci spokojnym i łagodnym głosem" albo... "Przynajmniej nie goni mnie niedźwiedź". W końcu zgodnie z pierwszym filarem dr Markham, najpierw regulujemy własne emocje, dopiero później zajmujemy się emocjami dzieci.
Dzień 2. Odkryj, co wyprowadza cię z równowagi
Zrób listę – na kartce albo w telefonie – rzeczy, słów, zachowań dziecka, które sprawiają, że masz ochotę wrzeszczeć. Przypomnij sobie, w jakich sytuacjach krzyczałaś w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie myśl tylko o tym, co zrobiło lub czego nie zrobiło dziecko, ale o tym, jak ty się wtedy czułaś. Czy byłaś zmęczona? Głodna? Przytłoczona domowymi obowiązkami? Miałaś stresujący okres w pracy? Pokłóciłaś się z kimś bliskim? Jak wyjaśnia Gienapp, w tym wyzwaniu nie chodzi tylko o to, by od teraz na każde niewłaściwe według ciebie zachowanie dziecka reagować stoickim spokojem. Chodzi o to, by zatroszczyć się o siebie i swoje emocje.
Znajdź czas dla swojego dziecka. Jasne, fajnie jest nie krzyknąć, kiedy dziecko czymś cię zdenerwuje i to z pewnością poprawi waszą relację. Ważne jednak, by popracować nad nią w całości. By nie traktować tego wyzwania wyłącznie jako nauki własnych reakcji, ale by zbudować z dzieckiem silną więź opartą na miłości, zaufaniu, wzajemnym zrozumieniu. Bądź obecna w życiu dziecka. Poświęcaj mu czas. Kiedy zbudujecie te fundamenty, nawet jeśli złamiesz się i krzykniesz, będziesz w stanie opowiedzieć mu o swoich powodach i przeprosić.
Dzień 3. Zaplanuj, co zrobisz, gdy pojawią się trudności
Bo to, że się pojawią, jest więcej niż pewne. Znów sięgnij po kartkę i długopis albo telefon i zapisz rzeczy, które cię relaksują. Słuchanie muzyki albo podcastu, czytanie, spacer albo inna aktywność fizyczna, gotowanie, sprzątanie. A może jesteś jedną z tych osób, którym naprawdę pomaga głębokie oddychanie i liczenie do 10? W chwili słabości możesz nie mieć możliwości rzucić wszystkiego, żeby zamknąć się w kuchni i ugotować 3-daniowy posiłek albo wybrać się na zumbę. Możesz jednak pomyśleć o tej rzeczy, która cię relaksuje, odciąć się na chwilę myślami.
Zachowaj spokój. Pamiętaj, że dzieci nie umieją kontrolować swoich emocji, a każda, nawet najdrobniejsza z twojej perspektywy niedogodność, jest dla nich końcem świata. Nie możesz karać dziecka krzykiem za to, że ma emocje, że się czegoś uczy, że chce doświadczać nowych rzeczy, bo nie zdaje sobie sprawy, że mogą być dla niego niebezpieczne. Musisz być opanowana i spokojna, bo jak chcesz uspokoić zezłoszczone dziecko, kiedy w tobie samej wzbiera złość?
Bądź empatyczna i okaż dziecku zrozumienie. Ono nie chce cię denerwować, nie robi ci na złość, nie jest "niegrzeczne", nie manipuluje. Ono reaguje tak, jak potrafi, a potrafi płakać, krzyczeć, rzucać rzeczami, kłaść się na podłodze z bezradności. Zaopiekuj się nim i jego emocjami, zamiast przelewać na nie własne frustracje.
Szukaj alternatywy. Gienapp jako przykład podaje sytuację ze sklepu, kiedy to jej syn zaczął się złościć, bo nie chciała mu kupić dekoracji na Halloween. Zaproponowała więc rozwiązanie: że wrócą do domu, rozpakują zakupy, a następnie własnoręcznie zrobią dekoracje z materiałów, które mają w domu. Podziałało. Nie oczekuj, że dziecko samo znajdzie rozwiązanie swojego problemu. Nie narzucaj nic i nie zmuszaj go, ale daj alternatywę. Jeśli pierwsza propozycja go nie przekona, zaproponuj coś innego.
Czego nauczy cię to wyzwanie?
Po tych kilku dniach intensywnej pracy nad sobą i ze swoimi emocjami Gienapp doszła do kilku wniosków.
Po pierwsze, jeśli najpierw nie zadba o siebie, nie jest w stanie zadbać o swoje dziecko. Znalezienie przynajmniej 15 minut dziennie na drobne przyjemności i self-care pomoże ci stać się lepszym, bardziej obecnym w życiu dziecka rodzicem.
Po drugie, zauważyła, że kiedy jest bardziej zrelaksowana i znajduje czas na własne przyjemności, jej spokój przechodzi na innych członków rodziny, również na dziecko. Wtedy oboje mają większą ochotę na wspólne spędzanie czasu, zabawy czy codzienne rytuały, które wzmacniają ich więź.
Po trzecie, zaczęła zwracać większą uwagę na emocje swojego syna. Każdy z nas ma czasem gorszy dzień, dziecko nie jest wyjątkiem.
A co masz zrobić, jeśli po tych trzech dniach powinie ci się noga i krzykniesz? Przede wszystkim: nie biczuj się i nie zadręczaj wyrzutami sumienia. Jesteś człowiekiem, popełniasz błędy. Nie chodzi przecież o to, by być chodzącą perfekcją, ale żeby wyciągać wnioski z własnych porażek i próbować, każdego dnia od nowa.