Pełnoletni uczniowie w wielu kwestiach mogą samodzielnie decydować o swojej edukacji. Mogą np. wypisać się z lekcji religii bez konieczności zgody rodziców. Przeczytajcie list matki, która pozwoliła pełnoletniej córce usprawiedliwiać swoje nieobecności. Nauczyciele licealistki nie są zachwyceni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem mamą nastolatki, a właściwie już dorosłej dziewczyny, bo moja córka w wakacje skończyła 18 lat. Teraz poszła do 3. klasy liceum i w związku z tym, że jest już pełnoletnia, w niektórych kwestiach zmieniła się jej edukacja. Tzn. właściwie bardzo dużo się nie zmieniło, ale np. córka zdecydowała się samodzielnie wypisać z lekcji religii. Wcześniej uczęszczała na nią, bo byłam zdania, że powinna być na tych zajęciach, skoro jesteśmy rodziną katolicką, obchodzimy święta i w ogóle" – rozpoczyna list mama licealistki.
"Pomyślałam, że jeśli już chce być taka dorosła, to właściwie może też odpowiadać za swoje obecności w szkole. Pozwoliłam jej mieć dostęp do Librusa i usprawiedliwiać sobie samodzielnie niektóre nieobecności w szkole. Warunek był taki, że muszę wiedzieć kiedy i dlaczego Majki nie było jej w szkole. Jeśli są to sytuacje, których wcześniej razem nie ustaliłyśmy, mam prawo nie zgodzić się na usprawiedliwienie".
Usprawiedliwienie nieobecności
Mama nastolatki opowiada, że zanim podjęła decyzję, sprawdziła aspekty prawne: "Korzystam z Librusa na domowym komputerze, więc dałam córce dostęp do niego i możliwość usprawiedliwiania się. Uważam, że to fair wobec dziecka, które jest pełnoletnie – niech się uczy w ten sposób odpowiedzialności. Nie będę za nią potem świeciła oczami, jeśli w szkole będzie miała problemy z powodu nieuczęszczania na lekcje.
Wyczytałam w statucie szkoły, że pełnoletni uczniowie nie są prawnie zależni od rodziców, więc teoretycznie mogą samodzielnie usprawiedliwiać braki obecności. Byłam pewna, że jeśli ja o tym będę wiedziała, to wszystko pójdzie jak z płatka. Na koniec semestru będę też miała mniej pracy, bo to klikanie usprawiedliwień zawsze było dla mnie męczące. Teraz po prostu będzie robić to córka".
Nauka odpowiedzialności
Czytelniczka przyznała, że nauczyciele nie są z tego zadowoleni: "Okazało się jednak, że nie będzie to tak proste, jak mi się wydawało. Wychowawczyni mojego dziecka najpierw napisała do mnie w aplikacji, a później poprosiła mnie o indywidualną rozmowę po zebraniu w szkole. Przyznała, że to na pewno wygodne rozwiązanie dla mnie, ale wyraziła niepewność, czy to dobre dla mojego dziecka, że samo sobie usprawiedliwia nieobecności.
Nauczycielka przyznała, że boi się, że taka praktyka zaraz będzie dotyczyła całej klasy i młodzież 'poczuje za duży luz'. Powiedziała, że boi się, że uczniowie, zamiast się uczyć do matury, to zaczną nagminnie chodzić na wagary, bo będą mogli je sobie sami usprawiedliwiać. Poprosiła mnie, żebym to ja jednak usprawiedliwiała nieobecności Majki.
Uważam, że to dość trudna sytuacja, bo jednak zdecydowałam o tym, żeby dać córce tę możliwość i szansę na bycie odpowiedzialną. Dlaczego mam jej teraz to zabierać tylko dlatego, że u innych uczniów może to się sprawdzać gorzej? Na razie nie zmieniłam zdania i Maja ma dostęp do Librusa, ale obawiam się, jak będzie wyglądała nasza współpraca z jej wychowawczynią z tego powodu..." – kończy list mama licealistki.