mamDu_avatar

"Po zebraniu dostałam od nauczycielki wymownego SMS-a. Chyba zapomniała, z kim rozmawia"

Redakcja MamaDu

14 września 2023, 11:43 · 3 minuty czytania
W dzisiejszych czasach nauczyciele najczęściej kontaktują się z rodzicami uczniów poprzez dziennik elektroniczny. Natalia była zaskoczona, gdy po zebraniu otrzymała od wychowawczyni jednego z synów SMS-a. Tym bardziej że jego treść nie należała do najmilszych. Mama 6-klasisty zastanawia się, czy powinna złożyć skargę na nauczycielkę.


"Po zebraniu dostałam od nauczycielki wymownego SMS-a. Chyba zapomniała, z kim rozmawia"

Redakcja MamaDu
14 września 2023, 11:43 • 1 minuta czytania
W dzisiejszych czasach nauczyciele najczęściej kontaktują się z rodzicami uczniów poprzez dziennik elektroniczny. Natalia była zaskoczona, gdy po zebraniu otrzymała od wychowawczyni jednego z synów SMS-a. Tym bardziej że jego treść nie należała do najmilszych. Mama 6-klasisty zastanawia się, czy powinna złożyć skargę na nauczycielkę.
Czy nauczyciele powinni się kontaktować z rodzicami SMS-owo? Fot. Miloslav_Ofukany/Pixabay.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Początek września to dramat i mam wrażenie, że w tym roku jest jeszcze gorzej" – pisała jakiś czas temu nasza czytelniczka Ksenia, samodzielna mama. W mailu do redakcji przyznała, że gdy rozpoczyna się nowy rok szkolny, wzrastają wydatki i dochodzą kolejne obowiązki, samotne macierzyństwo ciąży jej bardziej niż zwykle.


Natalia jest w podobnej sytuacji. Jest mamą dwóch chłopców, których wychowuje samodzielnie. Młodszy syn zaczął właśnie pierwszą klasę, starszy – szóstą. Z uwagi na to, że pierwsze zebranie zaplanowano na ten sam dzień i tę samą godzinę, musiała wybierać, na które zebranie pójdzie. Zdecydowała, że zebranie u młodszego syna jest ważniejsze. Nie spodziewała się, że jej nieobecność podczas wywiadówki będzie dla wychowawczyni starszego chłopca takim problemem.

Poniżej treść maila Natalii.

Ja po prostu nie mogłam iść na to zebranie

"Dzień dobry. Chciałam podpytać innych rodziców, co powinnam zrobić w następującej sytuacji. Mam dwóch synów, młodszy chodzi do pierwszej klasy, a starszy zaczął szóstą. Z ich tatą rozstałam się kilka lat temu. Aktualnie były mąż mieszka w Anglii, gdzie założył nową rodzinę. Alimenty przesyła regularnie, ale nie mogę liczyć na jego wsparcie w codziennych sprawach, na jego obecność. Chłopców wychowuję więc sama. Czasem jest cholernie trudno, jak teraz.

W szkole chłopców zorganizowano zebrania dla wszystkich klas o tej samej porze. No, różnica była 15 minut, więc to zdecydowanie za mało, żeby zdążyć na oba. Musiałam wybierać. Głupio się czułam, jakbym musiała wybierać, którego syna wolę... Ale uznałam, że skoro Staś zaczyna pierwszą klasę, to tu mogą się pojawić jakieś ważne informacje, które wolę usłyszeć osobiście. Poszłam, było nawet zwięźle, wybrali trójkę klasową, pani rozdała karteczki z najważniejszymi informacjami.

No i uwaga, co się wydarzyło. Tego samego dnia wieczorem wychowawczyni Jaśka, starszego syna, wysłała mi SMS-a, w którym napisała, że prosi na przyszłość, żebym ją informowała, jeśli nie zamierzam pojawić się na zebraniu, chociaż radzi mi, żebym jednak przychodziła, bo 'jeśli okażę Janowi zainteresowanie, jego oceny z pewnością się poprawią po poprzednim, dość kiepskim roku'. Zatkało mnie.

SMS od nauczycielki mnie załamał

Po pierwsze, Jasiek nigdy nie był orłem, to raczej czwórkowy uczeń, a ja go nie cisnę, bo wolę, żeby rozwijał swoje pasje (interesuje się komputerami i rysowaniem, chciałby zostać kiedyś grafikiem, który tworzy gry komputerowe). Może i w zeszłym roku trafiła mu się na świadectwie jakaś trójka, ale to nie koniec świata! Po drugie, poczułam się jak najgorsza matka świata, w dodatku oceniana przez innych. Jakim prawem nauczycielka mnie poucza? Dlaczego sugeruje, że nie interesuję się dzieckiem? Dobrze wiedziała, że jestem samotną matką, a młodszy syn właśnie zaczyna szkołę.

Czy ona w ogóle może pisać coś takiego? Kiedyś podpisywałam w szkole takie oświadczenie, że zgadzam się, by nauczyciele i dyrekcja kontaktowali się ze mną mailowo, telefonicznie lub przez Librusa, ale czy to oznacza, że mogą wypisywać wieczorami SMS-y?

Zastanawiam się, czy nie złożyć na nią skargi, bo zabolała mnie ta sytuacja. Poczułam się, jakby nauczycielka wymierzyła mi policzek. Staram się, naprawdę, by synom niczego nie brakowało, ale czasem jest strasznie trudno. Wiem, że ktoś powie, że powinnam się cieszyć, że wychowawczyni jest zaangażowana i interesuje się swoimi uczniami. No, powiedzmy, że się zgadzam. Ale skoro tak się interesuje, to może powinna była umówić się ze mną na spotkanie albo przekazać swoją opinię w bardziej kulturalny sposób. Bo ten SMS był po prostu chamski".

Czytaj także: https://mamadu.pl/176746,stalam-sie-niewolnikiem-szkolnej-aplikacji-tak-wychowamy-ulomne-pokolenie