Taniec Wednesday znają już chyba wszyscy, którzy mają jakąkolwiek styczność z mediami społecznościowymi. Co druga dziewczynka na bal karnawałowy chce się przebrać za córkę Addamsów. Czy serial netfliksowy "Wednesday" jest jednak treścią odpowiednią dla dzieci, które tak pokochały mroczną dziewczynkę? O zdanie na temat granicy wieku i oglądania strasznych filmów zapytałam psychologa dziecięcego, Jarka Żylińskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Wednesday" to serial na Netfliksie, którego reżyserem jest Tim Burton. Produkcję bardzo szybko pokochali widzowie.
O serialu z entuzjazmem mówią też dzieci - nawet od przedszkolaków słyszy się, że jakiś kolega lub koleżanka widzieli netfliksową produkcję.
Serial jednak jest przeznaczony dla widowni 13+, a rodzice zastanawiają się, czy pozwalać go oglądać młodszym dzieciom, które proszą o to pod wpływem rówieśników. O zdanie na ten temat spytałam Jarka Żylińskiego, psychologa dziecięcego.
Martyna Pstrąg-Jaworska: Czy "Wednesday" jest serialem dla dzieci? Ograniczenie wiekowe to 13+, czy to dobra granica?
Jarek Żyliński: Uważam, że to z wielu różnych powodów nie jest serial dla dzieci. Najmłodsze mogą się po prostu bać, ponieważ nie potrafią oddzielić fikcji od rzeczywistości. Dzieci przedszkolne w ogóle mają z tym problem, nieco starsze - wczesnoszkolne – owszem, rozumieją to, ale ich emocje czasami przesłaniają wiedzę. Dla nich potwory z "Wednesday" będą umiały straszyć nocą.
Nieco inaczej jest z młodszymi nastolatkami, one być może nie będą się bać tak bardzo, ale za to mamy problem ze wzorcem bohatera, jakim jest Wednesday. To dziewczyna, która jest w totalnej opozycji do dorosłych, która manipuluje swoimi rówieśnikami, epatuje okrucieństwem i brakiem empatii. W pewnym momencie nawet torturuje niesłusznie podejrzanego kolegę ze szkoły.
Nawet jeśli momentami widzimy promyczki, takie jak budowanie relacji z innymi - to zdarza się, że to i tak kończy się źle. Młodsze nastolatki dopiero zaczynają budować swoją tożsamość, zmieniać ją. Myślę, że to nie jest dobry wzorzec do tego budowania. Za to uważam, że "Wednesday" to rewelacyjny film dla starszych nastolatków czy dorosłych. Tim Burton ponownie zrobił cudowną robotę, budując niesamowitą atmosferę połączoną z niezłym poczuciem humoru.
A może rodzice zgadzają się na oglądanie go przez dzieci, bo nie wiedzą, o czym jest? Kojarzą stare wersje z lat 90., które miały więcej wątków komediowych, były oznaczone jako filmy familijne. I być może w ciemno zgadzają się, mimo że nie zapoznali się z treścią, którą pokazują dziecku?
Wydaje mi się, że społecznie osiągamy niebezpieczną beztroskę w udostępnianiu dzieciom treści filmowych. Dzieci coraz częściej mają nielimitowany dostęp do platform streamingowych, rodzice nie zawsze wiedzą, po co sięgają. Ponadto bardzo często ulegają temu, że inne dzieci coś oglądają, choć tak naprawdę to jest często pojedyncza osoba w klasie.
W tym wypadku na pewno swoje zrobił taniec Wednesday, który pojawiał się w rolkach w wykonaniu młodszych dzieci. Myślę, że najczęściej jest to kwestia dwóch rzeczy. Rodzic albo nie potrafi ocenić szkodliwości, albo po prostu nie chce poświęcać na to czasu i "idzie z prądem".
Jeszcze jedna rzecz jest zdradliwa, która sugeruje, że tego typu filmy są w porządku dla dzieci. Kiedy dziecko się czegoś boi, jest czymś zaniepokojone - to jego mechanizmem obronnym jest zabawa w to. Dzieci bawią się w rzeczy, których się boją od mniej więcej trzeciego roku życia. Rodzic myśli: "bawi się, czyli lubi", a często dziecko robi to, żeby sobie przepracować straszną treść, z którą sobie nie radzi - tym samym drugie dziecko ją przejmuje i przynosi do domu w formie: "Hej, bawimy się w to, chcę to zobaczyć!".
Przecież dzieci na pewno mają do czynienia z potworami i przemocą, chociażby w szkolnych lekturach.
Potwór w książce i w filmie to zupełnie różne rzeczy. Kiedy dziecko czyta lub słucha - wówczas treść przechodzi przez jego osobisty filtr. Słyszy "potwór" i wyobraża go sobie na miarę swojej wyobraźni. Kiedy go widzi - traci ten filtr – i dostaje go takim, jakim jest stworzony przez twórców. Równocześnie zmieniają się filtry w jego głowie: teraz na hasło "potwór" będzie widziało w głowie dużo straszniejszą postać.
Czyli czytanie o potworach wprowadzone wcześniej niż filmy jest mniej szkodliwe. Czyli jeśli obraz nie jest dla dzieci wczesnoszkolnych, to dla jakich konkretnie? 13 lub 15 lat?
Jeśli chodzi o sam obraz - to myślę, że dzieci 13-letnie sobie z nim poradzą, zależy od indywidualnej wrażliwości. W przypadku nastolatków barierą dla mnie jest mocno szkodliwy wzorzec Wednesday. Z jednej strony jest idealna do identyfikacji (dużo złości, poczucie odtrącenia, wejście w konfrontację z dorosłymi), a zarazem robi rzeczy, które są po prostu złe, o czym już mówiliśmy. Nawet w założeniach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji postacie o zachowaniach negatywnych społecznie kwalifikują ustawienie kategorii filmu na 16+.
To porównanie książka i film chyba najlepiej czuję w serii o Harrym Potterze. Jest dla mnie do przyjęcia jako lektura dla dzieci nawet kilkuletnich, szczególnie pierwsze tomy (śmierć w IV tomie i dementorzy to już cięższa kategoria) - ale film zdecydowanie ma potencjał do ciężkiego straszenia.
Czy to, co powiedział Pan o bohaterce buntowniczej, oznacza, że idole dziecka, którzy są bohaterami popkultury, zawsze powinni być pozytywni? Wednesday poraża prądem, używa przemocy, inni bohaterowie, np. u Marvela, używają siły, ale do czynienia dobra. Jak to dziecku tłumaczyć i jak filtrować treści?
Bohaterowie dziecka nie mogą być na wskroś pozytywni, a zwłaszcza idealni, bo wówczas mogą się nie nadawać do identyfikowania się dla nastolatka, który przeżywa swoje wątpliwości związane z poszukiwaniem tożsamości i zmianami, które przeżywa. Natomiast co innego nie być idealnym, przeżywać wątpliwości, a co innego od początku do końca być kimś złym i nawet nie ponosić za to konsekwencji.
Wednesday niesłusznie poraziła związanego gościa prądem, a za chwilę pożegnali się ze sobą, jakby się spóźniła 5 minut na spotkanie i nie było sprawy. Często wyznacznikiem pozytywnej postaci są zmiany, jakie ona przechodzi, relacje, które buduje. Takie postacie są najlepsze do budowania wzorców.
Z Marvelem też raczej mam problem, bo nie do końca akceptuję rozwiązywanie problemów przez siłę fizyczną. Widzę, jak dzieci to przeżywają i co wprowadzają w życie - to nie są dobre wzorce. Choć może nawet nie sama siła fizyczna mnie czasami odstrasza od tych bohaterów, co np. język pogardy, jaki stosują wobec pokonanych wrogów.
Dzieci jednak kochają takie postaci jak Spider-Man. Dziewczynki teraz chcą być Wednesday na balach przebierańców. Czy pozwalać takim mniejszym dzieciom na samo eksplorowanie postaci? Przebieranie się na bale przebierańców, taniec Wednesday, pluszaki, figurki i inne gadżety z serialu?
Tak, dzieci integrują się wokół różnych postaci, trendów i eksplorują je na swój sposób. Moja 5-letnia córka koniecznie chciała mieć maskotkę, którą potem pieszczotliwie nazwaliśmy "spidermenkiem", mimo że nigdy nie widziała filmu, za to widziała kolegów w tym stroju. Bezproblemowo odróżnia postacie "Psiego Patrolu", nie znając filmu. Chce być obecna w kulturze swoich rówieśników - nie potrzebuje jednak wchodzić w trudne treści.
Aczkolwiek obserwowałbym, co to są za trendy. Np. była kiedyś moda na "Monster High". Bajka równocześnie wprowadzała szkodliwe wzorce kobiece à la Barbie oraz obśmiewała śmierć (postacie były zombiakami lub wampirami) żerując na lęku przed śmiercią, który pojawia się około 4. roku życia. Tutaj bym reagował nawet na zabawy w tym kierunku - oczywiście szukając zastąpienia lub rozmowy, a nie po prostu ich zakazując.
Jak zatem dzieciom w wieku późnoprzedszkolnym i wczesnoszkolnym tłumaczyć, że "Wednesday" nie mogą obejrzeć?
Po prostu mówiąc, że tam są straszne treści, które potem mogą im się przyśnić lub je wystraszyć. Nie musimy rozmawiać o psychice, która jest pojęciem dość abstrakcyjnym dla małych dzieci. Rozmawiajmy o strachu, który jest bardziej namacalny. Można też w przypadku młodszych dzieci posłużyć się jasną informacją, że nawet producenci informują, że film jest od 13 lat.
W przypadku dzieci w wieku 13 lat lub starszych, jeśli nie chcemy odmawiać dziecku oglądania filmu, bo np. panuje w domu zasada, że można oglądać to, co jest dozwolone, to polecałbym wspólne obejrzenie z nastolatkiem, po to, żeby z nim potem porozmawiać o postaci, którą jest Wednesday. Trzeba jednak przyznać, że jest to dużym wyzwaniem. Wystarczyłoby odpowiednio ten film sklasyfikować od 16 lat.
A czy to, że dziecko się czegoś nie boi, powinno budzić nasz niepokój? Czy może to wynikać tylko z tego, że nie kontrolowaliśmy jako rodzice treści, jakie dziecko przyswajało dotychczas?
Wrażliwość dziecka może się zmieniać pod wpływem tego typu treści. Faktycznie może przestać się bać po jakimś czasie i potrzebować jeszcze silniejszych bodźców, żeby coś poczuć. Przy czym tego typu zmniejszenie wrażliwości byłoby adekwatne u osób, które potrzebują tego zawodowo, np. u lekarzy.
Zmniejszanie wrażliwości na czyjeś cierpienie nie leży w naszym społecznym interesie, gdzie empatia i wrażliwość pozwalają nam wybierać to, co dobre dla nas i innych. Jeśli za pomocą filmów znieczulamy się na cierpienie, ból, przemoc - wówczas podobnie będzie w życiu codziennym.
Kiedy z takim dzieckiem należy udać się do psychologa?
Trudno mi powiedzieć, w którym momencie następuje właściwy moment na pójście do psychologa. On jest wtedy, kiedy rodzic nie ma pewności, co robić - być może tylko po to, by sprawdzić, czy jest się czym martwić, a może wtedy, kiedy są trudności, z którymi nie wiemy, co robić.
Czyli "Wednesday" będzie w porządku, żeby sobie obejrzeć ją z nastoletnim dzieckiem, ale takim, które już jest nieco odporne na negatywne wzorce u bohaterów. Czy takiego nastolatka nie uderzą w serialu kiepskie relacje z rodzicami? Na 15-latka takie treści nie wpłyną tak, że on również zacznie się buntować przeciw rodzicom?
Nie. 15-latek ma już znacznie mocniej ukształtowany wizerunek świata. Będzie się buntował, jeśli będzie miał się przeciwko czemu buntować, lecz jeśli nie ma powodów - Wednesday tego nie zmieni. Jego już hormony raczej nie pchają do takich zachowań, ponieważ okres intensywnego dojrzewania ma za sobą.
Zwykle ma już poczucie większej samodzielności - choćby poprzez szkołę, w której uczą się dorośli koledzy. Poziom rozwoju mózgu pozwala też na większy dystans. Oczywiście trzeba patrzeć na to indywidualnie, bo w pojedynczych sytuacjach mogą spełnić się wyżej wymienione obawy - ale w większości sytuacji raczej nie.
Więcej ciekawych spostrzeżeń na temat oglądania przez dzieci "Wednesday", Jarek Żyliński powiedział również podczas live'a na Facebooku, który polecamy wszystkim rodzicom:
Jarek Żyliński - Psycholog wychowawczy. Na różne sposoby opowiada rodzicom o wychowaniu i rozwoju dzieci. Prowadzi warsztaty, pisze blogi, pojawia się w mediach. Współpracuje z Radiem Bajka, Wydawnictwem Wilga oraz z Katedrą Wychowania i Rozwoju na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.