mamDu_avatar

Ilość też ma znaczenie! Sieroctwo emocjonalne to plaga naszych czasów

Marta Lewandowska

29 marca 2022, 11:50 · 4 minuty czytania
Pełna lodówka, modne ubrania i nowy telefon. Do tego nowoczesne przestronne mieszkanie, najlepsza szkoła językowa i wakacje za granicą minimum dwa razy w roku. Potrzeby dziecka zaspokojone ponad normę. Ma lepiej niż wielu rówieśników. Czego mu może brakować? Uwagi, miłości, dotyku, czasu z rodzicami.


Ilość też ma znaczenie! Sieroctwo emocjonalne to plaga naszych czasów

Marta Lewandowska
29 marca 2022, 11:50 • 1 minuta czytania
Pełna lodówka, modne ubrania i nowy telefon. Do tego nowoczesne przestronne mieszkanie, najlepsza szkoła językowa i wakacje za granicą minimum dwa razy w roku. Potrzeby dziecka zaspokojone ponad normę. Ma lepiej niż wielu rówieśników. Czego mu może brakować? Uwagi, miłości, dotyku, czasu z rodzicami.
Choć ciągle przekonuje się nas, że nie ilość, a jakość czasu ma znaczenie, to liczą się obie te rzeczy. Fot. Elina Fairytale z Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Wmawiano nam, że nie ilość, a jakość czasu z dzieckiem się liczy, ale to nie do końca prawda.
  • Dzieci, które nie czują się przez rodziców kochane i dostrzegane, częściej wpadają w szpony uzależnień i zawierają niezdrowe relacje.
  • Czułość, budowanie więzi na co dzień i odpowiadanie na realne potrzeby dziecka są niezwykle ważne dla jego rozwoju emocjonalnego.

Nieczuli rodzice

Oczywiście nie zawsze tak jest. Bywa, że w domu wcale się nie przelewa, chyba że alkohol, a dziecko jest, bo jest. Zawsze obok, nigdy w centrum zainteresowania. Albo jeszcze inaczej: normalna rodzina, zapracowani rodzice, niby wszystko fajnie, bo zero przemocy, skromnie, ale przyzwoicie, ale tego jednego brakuje - bliskości. 

Dziecko, które jej nie doświadcza, niezależnie od statusu finansowego rodziny, zabezpieczenia podstawowych potrzeb i wielu innych rzeczy ma poważne deficyty. Bliskość, przekonanie o byciu kochanym, zauważanym, wspieranym i potrzebnym są niezbędne do prawidłowego rozwoju. Mają realny wpływ na życie dziecka w przyszłości.

Kiedyś w psychologii używano terminu "matka lodówka", wskazując te nieczułe kobiety jako jedną z przyczyn występowania u dzieci zespołu Aspergera. Dziś wiemy, że ta teoria upadła, ale rodzice, którzy nie dają dziecku poczucia bliskości i nie poświęcają mu czasu, mają ogromny wpływ na kształtowanie się psychiki dziecka. Negatywny wpływ. 

Bez rodziców

Często dzieci wychowane w domu dziecka czy rodzinie adopcyjnej, dążą do tego, by poznać swoich biologicznych rodziców. Niekoniecznie po to, żeby związać się z nimi, ale żeby dowiedzieć się, skąd pochodzą, jakie są ich korzenie. Mówią, że potrzebują poznać swoją historię od początku, żeby wiedzieć, kim są i zamknąć pewien rozdział.

To naturalne dążenie. Jednak tak naprawdę chcą się dowiedzieć, czy byli kochani, jakie były dramatyczne okoliczności ich oddania pod opiekę obcych. Każdy z nas chce wiedzieć, że urodził się z miłości. Jednak nie tylko dzieci wychowane bez biologicznych rodziców mogą doświadczać tego chłodu.

Ogromnym dramatem jest wychowywanie się w "normalnym" domu bez ciepła, bliskości, uwagi, bez czasu od tych, którzy powinni się o nich troszczyć. To właśnie w tej pierwszej rodzinie uczymy się, czym jest przynależność, jak ważne jest wsparcie bliskich. 

Jeśli dziecko tego nie otrzyma, nie wytworzą się w nim prawidłowe wzorce, jak powinna wyglądać zdrowa relacja. Będzie zagubione, samotne, niepewne siebie, przekonane, że nie zasługuje na to, by je kochać. Tę pustkę będzie chciało zapełnić. Za wszelką cenę.

Wypełnić pustkę

Dzieci, które nie mogą liczyć na wsparcie i czułą obecność rodziców, nie są w stanie zagłuszyć w sobie tej potrzeby. Człowiek jest "zwierzęciem stadnym". Musi czuć, że ma na kim polegać, że ktoś go kocha. Dzieci, które są odsuwane przez rodziców, szukają akceptacji poza domem. 

Narażone są na uzależnienie psychiczne od każdego, kto się nimi zainteresuje, kto powie im coś miłego. W konsekwencji wiążą się często, również w dorosłym życiu z ludźmi, którzy dają im pozorną miłość, a w rzeczywistości cyniczne wykorzystują ich silną potrzebą bycia kochanym i docenianym. 

Zrobią wszystko, aby tej kolejnej relacji nie popsuć. Aby tym razem zasłużyć na więcej, niż otrzymali od rodziców. Lęk przed kolejnym odrzuceniem jest w nich tak silny, że nie zauważają, jak są wykorzystywani, źle traktowani czy uzależnieni od partnera, pseudo przyjaciół i innych osób w swoim otoczeniu.

Ilość ma znaczenie

Tak bardzo wkładano nam do głów, że nie ilość, a jakość czasu poświęcanego dziecku się liczy, że zapomnieliśmy o równowadze. Owszem, ma ogromne znaczenie, żeby odłożyć telefon, skupić się tylko na dziecku, ale jeśli w twoim napiętym grafiku to jest 20 minut i nie jesteś w stanie wygospodarować więcej, ani wczoraj, ani dziś, ani jutro, to sorry, ale mamy problem.

Zerknij na liczniki czasu w telefonie, ile minut  dziennie poświęcasz na media społecznościowe, sprawdź, ile trwała twoja ostatnia rozmowa z przyjaciółką. Widzisz pewną dysproporcję? Na rzeczy, które są dla nas ważne albo stanowią rozrywkę, dają przyjemność, poświęcamy naprawdę sporo czasu. Dziecko też to widzi. 

Nawet jeśli nie jesteś wielkim nieobecnym, tylko osobą, która trzyma się sztywnych reguł, twoje dziecko może poczuć, że poświęcasz mu za mało czasu i BĘDZIE MIAŁO RACJĘ! Bo jeśli zgłasza ci problem albo wycofuje się zasmucone, kiedy prosisz, żeby w tej chwili ci nie przeszkadzało, czuje się nieważne, pominięte, odrzucone. Ono to naprawdę czuje. To nie jest wymysł. 

Sieroctwo emocjonalne

Dziecko powinno czuć się kochane bezwarunkowo. Jest mu to absolutnie niezbędne do prawidłowego rozwoju. Musi czuć, że niezależnie od wszystkiego, rodzic jest obecny w jego życiu, jest gotowy go bronić i czuć, że je kocha. O miłości można śpiewać pieśni, pisać poematy, ale póki nie kochamy namacalnie, nie ma nas w życiu dziecka, to ta miłość nie jest spełniona.

Dzieci, które mimo całego otoczenia czują się niekochane, cierpią z powodu osamotnienia, sieroctwa emocjonalnego, a to ma realne i poważne konsekwencje.

Brak poczucia bezpieczeństwa wynikający z chłodu emocjonalnego rodziców, czyni dziecko bardziej podatnym na lęki i stany depresyjne. Trudno jest mu uwierzyć, że można kochać je za nic, będzie więc robiło wszystko, również w dorosłym życiu, aby udowodnić, że jest coś warte, że zasłużyło na miłość. Każdą porażkę będzie przeżywać, bo jest dowodem na to, że nie zasługuje na miłość.

Brak poczucia przynależności do rodziny, każe go szukać gdzie indziej. Często w grupach rówieśniczych, które czują podobnie. Sieroty emocjonalne są bardziej narażone na uzależnienia, niebezpieczne zachowania. 

Jeśli ktoś, kto je stworzył (rodzice), nie kochają wystarczająco, to znaczy, że nikt nie pokocha. Dziecko dorasta w przekonaniu, że nie jest wystarczająco dobre dla nikogo i niczego nie jest w stanie osiągnąć. Jego samoocena jest niska i trudno mu z tym walczyć.

Brak wzorców do naśladowania może wpłynąć na przyszłe relacje dziecka z jego partnerem czy własnym potomstwem. Nie mając zapisanego w pamięci obrazu wzorcowej rodziny, samo będzie popełniać te same błędy lub przeciwnie, próbując dać własnym dzieciom to, czego nie otrzymało, nie będzie w stanie wyznaczyć zdrowych granic.

Złoty środek

Dziecko dla rodzica powinno zawsze być priorytetem. Niezależnie od tego, jak bardzo jesteśmy zmęczeni czy zajęci, musimy dać mu poczuć, że rodzicielstwo jest naszym świadomym wyborem. Każdy z nas powinien wierzyć, że urodził się z prawdziwej miłości Nawet jeśli ścieżki rodziców z jakiegoś powodu się rozeszły, każdy z nich ma prawo i powinien uczestniczyć w życiu dziecka. 

Zdrowa, pełna miłości i wspólnego czasu relacja jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego człowieka. Nie ma złotego środka, jeśli chodzi o ilość i sposób spędzania czasu z dzieckiem. To bardzo indywidualna kwestia. Mało tego, zmienia się to także okresowo.

Ale żeby zauważyć, że w danym momencie dziecko potrzebuje cię bardziej niż wczoraj, musisz być obok. Skupiona, obecna i otwarta na jego potrzeby i sygnały, które ci wysyła.

Czytaj także: https://mamadu.pl/154697,jak-wychowac-optymistyczne-dziecko-srodowisko-jest-wazniejsze-niz-geny