Odpowiedzi na to pytanie nie da się udzielić. A w zasadzie to dla każdego dziecka i każdej rodziny będzie ona brzmiała inaczej. Bo dziecko, które spędza dużo czasu z rodzicami, szybciej zacznie oddawać się swobodnym i samodzielnym zabawom, niż to, które cały dzień spędza w przedszkolu.
Choć ta teza może się wydawać absurdalna, bo przecież dzieci w przedszkolu uczą się samodzielności, to jednak jest prawdziwa. Dziecko w placówce tęskni za rodzicami, nawet jeśli świetnie się bawi z rówieśnikami. Dlatego kiedy wraca do domu, nie odstępuje ich na krok, czasem się przytula, czasem prosi, żeby się z nim pobawić, bo to gwarantuje bycie razem.
W czasie zabawy z rodzicami dziecko "opowiada" o swoich troskach, przeżyciach, emocjach. Czujne oko może całkiem sporo się z nich dowiedzieć. Jeśli więc dziecko wciąż naciska, żebyś się z nim bawiła - rób to. Porządek w domu poczeka. Dzieci, którym dajemy czas, empatię, zrozumienie, stają się bardziej otwarte. Nie muszą się mierzyć ze swoimi problemami w pojedynkę.
Petter Grey i Richard Louva w książce "Ostatnie dziecko lasu" przekonują, że maluch powinien maksymalnie dużo czasu spędzać na swobodnej zabawie bez nadzoru dorosłych. Jednak jest to tylko półprawda. Dziecko powinno być kierownikiem zabawy, nie powinno być w jej czasie strofowane przez rodzica, ale to ono decyduje, czy bawi się samo, czy z nami.
Zabawa daje dziecku szanse na wyrażenie emocji, ale i stanowi ucieczkę od stresu. Bo dziś nie tylko dorośli żyją w stresie. Maluchy może nie rozumieją, co mówi prezes Glapiński, ale widzą zmartwione miny rodziców. Do tego dochodzą zwykłe dziecięce problemy. Ale dziecko nie usiądzie przy kuchennym stole i nie powie: "Mamo, chcę porozmawiać o przykrej sytuacji, która dziś spotkała mnie w przedszkolu".
Dziecko szuka kontaktu z rodzicem, bo czuje się przy nim bezpiecznie, chce poczuć się ważne, kochane. Chce, często podświadomie, dać nam do zrozumienia, że coś je niepokoi. Zabawa to dla dziecka forma nauki, również tego, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach.
Niemowlę uczy się przez zabawę sterować swoim ciałem, uczy się, że opiekun jest dla niego obrońcą i schronieniem. Dzięki zabawom w "akuku", przytulaniu, noszeniu w ramionach niemowlę zdobywa nowe umiejętności i nawiązuje relacje z opiekunem.
Przedszkolak rozpoczyna cenne zabawy w udawanie. One pozwalają mu oswoić sytuacje, które spotkają je w życiu. Dzieci chcą bawić się w sklep, w lekarza, przepracowują różne scenariusze, które pozwalają im zdobyć doświadczenia przydatne potem w prawdziwym życiu.
Starsze dzieci zapraszają opiekuna do wspólnej gry w piłkę czy siłowanki. Nastolatek często nie krępuje się przytulić do rodzica, a wciąż potrzebuje jego bliskości. Szuka jej więc w innych okolicznościach. Niby od niechcenia. To też jest zabawa, która was zbliża i zaspokaja jego potrzebę bycia z opiekunem.
Czasem wydaje nam się, że już nie mamy siły, nie bawimy się z dziećmi dość, że mamy ciągle za mało czasu. Pewnie jest w tym ziarno prawdy. Ale to nie znaczy, że zawsze musimy rzucić wszystko i budować z klocków. Warto codzienne czynności zamienić w zabawę i zaprosić do nich dziecko.
Ubieranie przedszkolaka może być waszym porannym rytuałem, przy którym będziecie się oboje świetnie bawić. Do tego wyjścia z domu przestaną być katorgą. Poranne poganianie i nerwowe zerknie na zegarek wcale nie jest szybsze, niż zakładanie skarpetek z łaskotaniem. Roześmiane, radosne dziecko chętniej współpracuje.
Składanie prania z czterolatkiem jest świetną zabawą, o ile pamiętasz, że zwinięte w kulkę skarpetki to świetna piłka, którą można celować do szuflady, niczym do kosza. To nie tylko radosne wykonywanie codziennych obowiązków, ale też lekcja zręczności i ćwiczenie sportowe. Każdą czynność można zmienić w zabawę, wystarczy trochę wrzucić na luz i skupić się na potrzebach dziecka. To układ typu win-win.
Czytaj także: https://mamadu.pl/164884,silna-psychika-i-odpornosc-dziecka-zaczyna-sie-od-postawy-rodzica