I że ma przyjść na
rozmowę z nią i dyrekcją razem ze swoimi rodzicami. Zostaliśmy o tym poinformowani przez szkolną sekretarkę jeszcze tego samego dnia późnym popołudniem. Pani, która zadzwoniła do mnie i do męża, powiedziała, że według nauczycielki od matematyki, nasza córka w szkole
wygląda wyzywająco i należy coś z tym zrobić" – opowiada w dalszej części swojej wypowiedzi oburzona Sylwia.
Prowokacyjny strój u 12-latki…?!
W kolejnych zdaniach listu, Sylwia podkreśla: "Aż nie chciało mi się wierzyć. Ciekawe jak moja córka niby odciąga swoim wyglądem kolegów od tego, co nauczycielka mówi na lekcji?! A jak dowiedziałam się, że 'nieskromnym ubraniem', jak to określiła matematyczka, jest zwykła koszulka i dżinsy to coś się we mnie zagotowało. I wydawać by się mogło, że
temat seksualizacji dzieci, a szczególnie małych dziewczynek, jest już tak często wałkowany i wracamy do niego przy tylu okazjach, że takie komentarze zupełnie nie powinny mieć miejsca.