– Czy to jest seksualizacja dzieci? Czy to jest odpowiedni sposób rozmowy z 9-letnim dzieckiem o sprawach jego seksualności? Jestem oburzona. Uważam, że dzieci nie powinny być zapoznawane w tym wieku z takimi treściami, a kształt tych książeczek powinien być dostosowany do wieku dziecka – napisała na Twitterze adwokat i żona posła PO Dorota Brejza. Post zilustrowała pochodzącym z dziecięcego modlitewnika rachunkiem sumienia, którego 8. i 9-latki uczą się przed przystąpieniem do spowiedzi.
– Czy brudziłem swoją wyobraźnię nieskromnymi pragnieniami, obrazami?
– Czy myślałem chętnie o sprawach nieczystych?
– Czy patrzyłem na nieskromne rzeczy?
– Czy wykorzystywałem zdjęcia, filmy lub inne osoby do podniecania się?
– Czy pragnąłem coś nieskromnego widzieć, słyszeć, czynić?
– Czy robiłem coś bezwstydnego sam lub z kimś?
Do sprawy szybko odniosła się m.in. Dorota Zawadzka. – Nie rozumiem, co księdza to interesuje. Nie rozumiem, czemu się o to pyta dzieci. Moim zdaniem właśnie dobrze prowadzona edukacja seksualna pozwoli ochronić dziecko – napisała na Facebooku Superniania.
Zdjęcia z modlitewnika zawierają pytania pomocnicze do zaledwie dwóch przykazań ("nie cudzołóż" i "nie pożądaj żony bliźniego swego"), czego nie omieszkali Superniani wytknąć internauci.
– To może zacytować cały rachunek sumienia, a nie tylko z dwóch przykazań? Są tam też pytania o szacunek do rodziców, o kradzież, o obowiązek niedzielnej mszy, o fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu itp. Każde przykazanie ma ileś pytań pomocniczych – próbował bronić sprawy jeden z internautów.
Sęk jednak w tym, że księża i środowiska katolickie w ostatnich dniach wyrażają ubolewanie nad "seksualizacją dzieci", przez którą rozumieją dostarczanie im wiedzy na temat seksualności człowieka. W Kościele dzieci o ich seksualności się nie informuje, mówi się im jednak jednoznacznie, że jest ona "zła" i każe się z niej zwierzać "pośrednikowi Boga na ziemi", co słusznie powinno wzbudzać nasz niepokój. Nie jest to zresztą rzecz nowa – sama pamiętam takie pytania z okresu przygotowań do komunii 20 lat temu.
– Podejrzewam, że 90 proc. dzieci nie zrozumie w ogóle, o co chodzi w tych pytaniach. "Nieskromne rzeczy"? "Sprawy nieczyste"? Kurna, sama nie rozumiem. Mam nadzieję, że moje dziecko nie będzie miało w przyszłości styczności z takimi bredniami. Jednak wolę sama dopilnować edukacji seksualnej i moralnej mojej córki – napisała jedna z internautek.
Również Katarzyna Kucewicz, psycholożka i psychoterapeutka z Ośrodka Psychoterapii i Coachingu INNER GARDEN uważa, że powinniśmy protestować przeciwko umieszczaniu takich treści w modlitewnikach i katechizmach przeznaczonych dla dzieci.
– Uważam, że w ogóle powinno się protestować przeciwko poruszaniu tematyki seksu na religii. Od tego jest lekcja biologii, edukacja seksualna, rodzice. Katecheci zwykle posługują się retoryką grzechu i winy. To pierwszy krok w stronę zahamowania seksualnego w dorosłości, z którego bierze się potem jakieś 70 proc. kryzysów w małżeństwach – mówi psychoterapeutka.
Jej zdaniem osoba, która formułowała te pytania, nie ma pojęcia o psychologii rozwojowej dziecka i może mu na długo zaszkodzić.