Chcę posłać dziecko do przedszkola, ale córka jest niejadkiem. Martwię się, że będzie głodna
Iza Orlicz
07 maja 2021, 10:42·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 maja 2021, 10:42
Wielu rodziców przyznaje, że posłanie dziecka do przedszkola budzi ich obawy. Martwią się, czy szybko nawiąże ono kontakt z innymi dziećmi, czy da sobie radę w grupie rówieśniczej, czy dostosuje się do rozkładu przedszkolnego dnia. Jest jeszcze jeden ważny problem – jedzenie.
Reklama.
Wielu rodziców, których dziecko rozpoczyna przygodę z przedszkolem zastanawia się, jak sobie ono poradzi w tej nowej sytuacji.
Nasza czytelniczka martwi się, że jej dziecko ma wybiórczość jedzeniową i w przedszkolu będzie głodne.
Czy powinniśmy rozmawiać z panią z przedszkola i poinformować ją, że dziecko jest niejadkiem?
"Gdy tylko zaczęłam córce rozszerzać dietę, okazało się, że jest wybiórcza jedzeniowo. Nie lubi wielu produktów i jeśli lądują na jej talerzu, to po prostu ich nie zjada. Ma za to swoje dwie lub trzy ulubione potrawy i te mogłaby jeść na okrągło” – pisze pani Anita, mama 3-letniej Zosi i przyznaje, że odkąd dowiedziała się, że córka dostała się do przedszkola, towarzyszą jej skrajne emocje.
Czy nie będzie głodna?
"Z jednej strony ucieszyłam się, że bez problemu dostaliśmy się do państwowego przedszkola i to do tego, do którego chcieliśmy. Zaraz potem zaczęłam zastanawiać się, jak to będzie wyglądać w praktyce, skoro moja córka nie ma zbyt wielkiego apetytu, do tego je tylko określone dania” – pisze pani Anita i nie ukrywa, że ta kwestia spędza jej sen z powiek.
"Pracuję od 9 do 17, czyli musiałabym zostawiać córkę w przedszkolu na te 8, a nawet 9 godzin, jeśli doliczę dojazdy. Rano mogę jeszcze podać jej śniadanie – lubi owsiankę z bananem, czyli przez jakiś czas będzie najedzona. Ale potem nie mam już żadnej gwarancji, że coś zje, bo może się okazać, że nic jej nie będzie pasować” – pisze pani Anita.
Dodaje, że rozmawiała na ten temat z koleżankami, które mają już dzieci w przedszkolu. Uspokajają ją, że "jak zgłodnieje, to zje”, "na pewno coś sobie z obiadu wybierze”, "najwyżej zje sam makaron czy ziemniaki, bez mięsa czy sosu”.
Zmuszanie do jedzenia?
"Niby tak, może się okaże, że w grupie, pod wpływem rówieśników zacznie jeść więcej i trochę bardziej zróżnicowane potrawy. Ale jak nie? Z jednej strony nie chcę, by panie w przedszkolu zmuszały ją do jedzenia, bo boję się, że przyniesie to więcej szkody niż pożytku. I chyba zresztą teraz już tak się nie postępuje, dziecko zjada, ile może.
Z drugiej strony, jeśli nikt nie zwróci uwagi na posiłki mojej córki, np. nie poda jej oddzielnie makaronu, a obok sosu, to może się okazać, że przez cały dzień nie zje praktycznie nic” – pisze pani Anita i przyznaje, że coraz bardziej ją to stresuje.
Gdy teraz jest jeszcze na wychowawczym, to karmi córkę w zależności od jej potrzeb. Nie zje drugiego śniadania, to godzinę później proponuje jej coś innego. Na obiad przygotowuje jej ulubione potrawy, ewentualnie z jednym nowym składnikiem do wypróbowania. Podobnie na podwieczorek i kolację.
"Wiem, że w przedszkolu nikt nie ma czasu, by zwracać na to uwagę i przygotowywać posiłki pod upodobania jednego dziecka. Będę rozmawiała o tym z panią wychowawczynią córki, ale naprawdę się tym martwię. Może ktoś ma podobne doświadczenia?" – pyta pani Anita.