Wiele mówi się o tym, by dawać dziecku dużo swobody podczas jedzenia. Odkrywanie smaków i konsystencji to dla maluchów nowość. Niektórzy rodzice decydują się na to, by – zgodnie z zasadą BLW – dać wolność najmłodszym podczas spożywania przez nich posiłku. Zresztą polecają to podejście eksperci, by dzieci mogły budować zdrową relację z jedzeniem. Jednak jak to się ma do zasad zachowania przy stole w przedszkolu?
Niektórzy rodzice decydują się na rozszerzanie diety dziecka metodą BLW (Baby led weaning - Bobas lubi wybór).
Może to jednak okazać się problematyczne, gdy dziecko musi dostosować się do reguł panujących w przedszkolu.
Mama opowiedziała swoją historię, dotyczącą tego, że jej dziecko w przedszkolu dostaje "minusy" za m.in. odzywanie się przy stole.
BLW a rzeczywistość przedszkolna
W metodzie BLW zawarte jest m.in. przyzwolenie na to, by dziecko bawiło się jedzeniem. Jednak, jak wiadomo w przedszkolu nie jest to wskazane. Tam już nie będzie mowy o porozrzucanym jedzeniu czy swobodzie w jedzeniu.
– Dietę mojego obecnie trzyletniego synka rozszerzałam według zasad metody BLW. Oczywiście nie jest kolorowo, bo zdarza się, że Jurek coś wyrzuci i zrobi trochę większy bałagan, ale zależało mi na tym, by podczas posiłków czuł się swobodnie i miał pozytywne doświadczenia z czasu jedzenia. W niedzielę siadaliśmy wszyscy do obiadu i wydaje mi się, że coraz bardziej lubi wspólne posiłki, no chyba że odrywało się go od zabawy... – pisze Oliwia.
Niektórzy rodzice podkreślają, że metoda BLW ma naprawdę dużo zalet – nie trzeba martwić się o to, ile dziecko zje i nieustannie go kontrolować, stojąc z łyżeczką w ręku. Innych rodziców ona przerasta – zbyt dużo bałaganu, sprzątania, niedojedzonych resztek.
Niezależnie od tego, jaką strategię spożywania przez dziecko posiłków przyjmujemy, wysyłając swoją pociechę do przedszkola, możemy zderzyć się ze ścianą.
Dobre maniery czy swoboda w jedzeniu?
– Problem zaczął się, kiedy Jurek poszedł do przedszkola. Okazuje się, że syn na swojej tablicy motywacyjnej ma same minusy, bo "źle zachowuje się przy stole". Rozmawiałam z nauczycielką, która powiedziała mi, że Jurek rozmawia, gdy jest czas na jedzenie, czasami zdarzy mu się wyrzucić z talerza produkt, którego nie lubi i nie potrafi dłużej wysiedzieć przy stole. W ogóle mnie to nie dziwi, bo w domu jest tak samo – opowiada mama trzylatka.
W rodzicach często pojawia się dysonans między swobodnym podejściem do kwestii jedzenia a wychowywaniem dzieci w duchu zasad savoir-vivre. Nie ma co się im dziwić.
Z jednej strony nieustannie słyszą o tym, by dawać najmłodszym dużo wolności podczas spożywania posiłków. Z drugiej za chwilę matka czy ojciec dziecka może usłyszeć, że jego maluch "nie potrafi się zachować przy stole".
– Długo zastanawiałam się, co zrobić w tej sytuacji. Chce, by mój syn wyrósł na dobrze wychowanego człowieka, który wie, co robić podczas posiłków. Ale nie chce zrobić z niego więźnia, który przykuty do krzesełka ma jeść to, co mu się każe – żali się Oliwia.
Kiedy powinno się zacząć wprowadzać zasady savoir-vivre przy stole? Jak jednocześnie uczyć dziecko pozytywnego podejścia do żywności, nie zapominając o tym, by w odpowiedni sposób spożywało posiłki?
– Rozmawiałam z nauczycielką i wyjaśniłam jej, jak to u nas wygląda w domu. Wiem, że trudno jest im zapanować nad wszystkimi dziećmi, ale nie chce, by mój syn nieustannie otrzymywał negatywne komunikaty, związane z jego zachowaniem przy stole – mówi Oliwia.
Opowiada także ze szczegółami dalszą część swojej historii. Czytelniczka wyjaśniła nauczycielce, że od początku wychowywała swojego syna w duchu swobodnego spożywania posiłków. Pozwalała dziecku bawić się jedzeniem, rozmawiać z innymi członkami rodziny w trakcie jedzenia czy wstawać od stołu, kiedy tylko ma na to ochotę.
– Powiedziałam nauczycielce, że budowanie zdrowej relacji z jedzeniem jest dla mnie bardzo ważne. Nie może być tak, że syn otrzymuje sprzeczne komunikaty. Skoro w domu dajemy mu dużą wolność podczas jedzenia, to w przedszkolu powinno być tak samo. Nauczycielka tłumaczyła się tym, że "takie zasady panują w przedszkolu", ale ja nie dam za wygraną. W razie czego przeniosę go do miejsca, w którym jest więcej luzu – opowiada mama.
I dodaje:
– To nie jest jakieś moje widzimisię. Dobrze wiem, jak ważne jest tworzenie u dziecka pozytywnego podejścia do jedzenia, a minusy, które dostaje w przedszkolu, na pewno mu w tym nie pomogą. Mam gdzieś savoir-vivre i "odpowiednie zachowywanie się przy stole", ważniejsze jest dla mnie wychowywanie w duchu swobody i wolności – podsumowuje Oliwia.