Cały świat mówi o prawach kobiet w Polsce i o strajkujących Polkach. Nic dziwnego, że francusko-niemiecka telewizja Arte wypuściła właśnie film dokumentalny pt. "Prawa kobiet w Polsce". Ludzie są ciekawi, co się dzieje z kobietami w jednym z europejskich krajów i skąd bierze się taka fala protestów. Po obejrzeniu, jest mi wstyd, jak postrzegane są Polki za granicą.
Nie rozmawiamy głośno o seksie, wciąż niewiele szans dajemy edukacji seksualnej, a w sieci wylewa się jad, gdy celebrytka pokaże kawałek gołego ciała. Dla większości europejskich krajów takie postrzeganie świata brzmi jak obca kraina. I tak właśnie wypadają młode, nastoletnie Polki w reportażu Arte.
I nie jest to propaganda, bo film przedstawia obie strony, ale podkreśla smutną prawdę, jaką jest nasze zacofanie względem Zachodu w kwestiach praw kobiet, dostępu do edukacji seksualnej, dostępu do bezpiecznej aborcji, dostępu do rzetelnej wiedzy o seksie, związkach, orientacji czy antykoncpecji.
W reportażu pokazano obie strony — pro-choice i pro-life. Jako przedstawicielka tej pierwszej występuje Ania Rubik, nie jako modelka, ale jako, autorka pierwszego w Polsce "nieszkolnego" podręcznika o seksie, antykoncepcji, budowie penisa czy ciele kobiety dla nastolatek. Z drugiej strony pojawia się Mariusz Dzierżawski założyciel Fundacji Pro — prawo do życia.
Nie tylko decyzja TK okazuje się w tym wypadku ograniczeniem praw kobiet, ale również projekt ustawy dyskutowany w sejmie dotyczący kar za edukację seksualną uczniów przez tzw. edukatorów seksualnych. Projekt, który w rzeczywistości uniemożliwiałby dostęp do liberalnej edukacji seksualnej, która jest normalnym szkolnym przedmiotem nauczania w innych krajach europejskich.
Do tej pory szkoły mogły zapraszać organizacje pozarządowe, by prowadził takie zajęcia, zgodnie ze standardami WHO. Sprzeciwia się temu stanowczo właśnie Mariusz Dzierżawski. Skoro przeszła sprawa aborcji, to bezwzględnego zakazu edukacji seksualnej też można się spodziewać. Zwłaszcza że na cele MEN stoi Przemysław Czarnek.
Wówczas młode Polki szeroką wiedzę o seksie, antykoncepcji, ciąży, ciele mężczyzny czy kobiety będą mogły czerpać już tylko z internetu.
Czy to rzeczywiście obawa, która może się urzeczywistnić? Trudno myśleć inaczej, skoro w reportażu Arte sam Dzierżawski mówi, że działania organizacji pozarządowych: "To jest jakby zachęcanie dzieci do prostytucji".
Dalej założyciel Fundacji Pro pokazuje materiały, które piętnują treści w książkach do edukacji seksualnej np. w Niemczech.
— My w tej broszurze pokazujemy, że konsekwencją takiej seks-edukacji jest wystawienie dzieci na zagrożenie pedofilii — mówi Dzierżawski.
Katolicka edukacja seksualna w podręcznikach
Pokazana jest rzeczywistość młodych polskich dziewczyn, które dziękują Durexowi za to, że w swoich paczkach zamieszcza instrukcję obsługi prezerwatywy, bo w szkole o takim zabezpieczeniu podczas seksu nie ma mowy. Najlepszą "narodową" metodą zapobiegania ciąży jest kalendarzyk.
Obraz młodej Polki wypada bardzo niekorzystnie. O seksie uczymy się na państwowych zajęciach o nazwie Wychowanie do Życia w Rodzinie. Podręczniki do tego przedmiotu koncentrują się na katolickim podejściu do seksu w myśl — "seks tylko w związku".
Czego uczą się jeszcze Polki na państwowej edukacji seksualnej? Tego, że homoseksualizm i masturbacja są czymś złym i zamykają się w jednej kategorii z pedofilią...
Jedna z nastoletnich bohaterek czyta fragment z książki do WDŻ:
— Jeśli człowiek zdaje się na kierunek wyznaczony tylko przez emocje i pobudzenie seksualne wbrew swojemu szczęściu i dobru.
Dziewczyna dalej komentuje:
— Więc gdy ktoś uprawia seks, bo to lubi. To jest złym człowiekiem. Cały podręcznik jest o tym, by unikać seksu. Dla mnie to jest żałosne. Dlaczego ktokolwiek ma ingerować w moje życie seksualne? To tak nie działa po prostu. No nie!
Ten film pokazuje jedno: wyrok TK godzi w nasze podstawowe prawa, ale granice zostały przekroczone już dawno. Powinnyśmy krzyczeć i wyjść na ulice znacznie wcześniej. Ten film pokazuje, ile mamy powodów.
Przyzwyczaiłyśmy się, że żyjemy w takim kraju? Za szybko zapominamy, gdzie żyjemy? Film Arte to bolesne podsumowanie.