
Jeśli psycholożka dziecięca mówi, że "to jest obrazek który trzeba mieć na lodówce. Drugi na wyświetlaczu telefonu. Trzeci na desce rozdzielczej w samochodzie. Po jednym w lodówce, obok szczoteczki do zębów, dwa gdzieś w pokoju dziecka i jeszcze jeden przy wyjściu z domu", to chyba coś jest na rzeczy.
Może cię zainteresować także: Zaczęło się narodowe smażenie dzieci. Do ilu tragedii musi dojść, żeby producenci i rodzice się otrząsnęli?













