Wiadomość ze szkoły córki mnie przeraziła. Czy ktoś w ogóle myśli o bezpieczeństwie dzieci?

Klaudia Kierzkowska
14 października 2024, 13:30 • 1 minuta czytania
Codziennie nasze skrzynki mailowe i komunikatory zalewają wiadomości ze szkoły naszych dzieci. Dotyczą wszystkiego: prac domowych, planowanych wycieczek, zebrań z rodzicami. W natłoku informacji łatwo coś przeoczyć, pominąć, o czymś zapomnieć. "Dobrze, że w porę zareagowałam, bo nie wiem, jak to by się skończyło" – pisze Monika, która dostała bardzo niepokojącą wiadomość od wychowawczyni córki.
To będzie nietypowa lekcja. fot. oksix/123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Dostałam wiadomość ze szkoły córki i od razu poczułam wewnętrzny niepokój. Dobrze, że przeczytałam w porę, bo nawet nie chcę myśleć o tym, co by się stało, gdybym przeoczyła tę informację" – czytam we wstępie.


Natłok informacji

Każdego dnia dostajemy mnóstwo informacji, powiadomień i mniej lub ważnych wiadomości. Jedne czytamy, drugie uznajemy za nieistotne i od razu pomijamy. Filtrujemy i staramy się wychwycić to, co faktycznie ma dla nas jakieś znaczenie.

A jeśli chodzi o szkołę, to czytamy wiadomości, które wpływają na edukację, rozwój i bezpieczeństwo naszych dzieci. Zdarza się, że te dotyczące konkursów, olimpiad czy wyboru samorządu szkolnego pomijamy. Nawet ich nie otwieramy, a "wyrzucamy" do kosza. W natłoku informacji łatwo coś przeoczyć, o czymś zapomnieć lub nie zdać sobie z czegoś do końca sprawy.

Dobrze, że Monika zachowała czujność, bo w przeciwnym razie ta sytuacja mogłaby mieć niezbyt kolorowy finał.

Nietypowa lekcja

"Ola poszła w tym roku do pierwszej klasy. Choć minęło już kilka tygodni, wciąż wszystko jest nowe, nieznane, odrobinę tajemnicze. Wychowawczyni wydaje się całkiem w porządku. Odbieram ją jako mądrą, ciepłą, ale wymagającą nauczycielkę. I dobrze, bo na zabawy i wygłupy już był czas.

Kilka dni temu otrzymałam wiadomość, z prośbą o przyniesienie ulubionego owocu. Dzieci będą robiły sałatkę, którą potem wspólnie zjedzą. Podobno ma im to pomóc się zintegrować, ma nauczyć współpracy i dzielenia się z rówieśnikami. Jak twierdzi wychowawczyni, to właśnie te kwestie (póki co) najbardziej wymagają dopracowania.

'Świetnie' – pomyślałam, a po chwili poczułam wewnętrzny niepokój. Byłam niemalże na 100 proc. pewna, że któryś z uczniów przyniesie cytrusy, na które Ola jest uczulona. Przecież to niemożliwe, by zabrakło ich w sałatce owocowej.

Stop, uwaga!

No i pojawił się problem. Byłam w kropce, sytuacji niemalże bez wyjścia. Jak mam powiedzieć Oli, że nie będzie mogła zjeść sałatki, którą przygotuje wspólnie z kolegami i koleżankami z klasy? Fakt, mogłaby stworzyć swoją wersję bez cytrusów, ale czy to dobry pomysł? Dzieci zaczną dopytywać, ona poczuje się odizolowana, inna. Może zaczną się z niej śmiać, wytykać palcami? Nie wiem, jak postąpią rówieśnicy.

Skontaktowałam się z wychowawczynią i czekam na jej propozycję. Może razem uda nam się znaleźć jakieś rozsądne wyjście? Zastanawiam się jednak, co by było, gdybym przeoczyła tę wiadomość? Gdyby umknęła moje uwadze? Ola zjadłaby owocową sałatkę z cytrusami i... nawet nie chcę myśleć, jaka by była reakcja jej organizmu.

Czy wychowawczyni nie powinna wziąć tej kwestii pod uwagę? Może w pierwszej kolejności powinna wysłać rodzicom wiadomość dotyczącą ewentualnych alergii? Szkoda, że o tym nie pomyślała, bo przecież tu chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci".

Czytaj także: https://mamadu.pl/189499,rodzicom-swietnie-idzie-psucie-pokolenia-alfa-awantura-o-szkolna-lekture