Matka matce wilkiem. Wstyd, tak wychowujemy pokolenie "mi się należy"
Córka Dominiki przywitała nowy rok szkolny infekcją. – Drugi tydzień szkoły, a ta już przywlokła jakąś zarazę! – żali się znajoma. Z obawy, że infekcja okaże się czymś więcej niż przeziębieniem – coraz częściej słyszy się o wzroście zachorowań na krztusiec i nowym wariancie COVID-19 – Dominika od razu umówiła córkę do lekarza.
Udało jej się zapisać Tosię na wizytę jeszcze tego samego dnia. Diagnoza: bakteryjne zapalenie gardła, trzeba podać antybiotyk. Dominika i jej mąż pracują zdalnie. Zostawiła więc córkę pod opieką taty, a sama wsiadła w samochód, by podjechać do apteki – w tej obok przychodni nie było przepisanego przez lekarza antybiotyku.
Co jest nie tak z tymi ludźmi?
– Wsiadam w auto, przedzwoniłam tylko jeszcze, żeby się upewnić, że w tej drugiej aptece ten lek jest, no i jadę. To dosłownie 5 minut od nas, taki pawilon, obok kilka bloków. Widziałam, że jest jedno miejsce parkingowe, podjeżdżam, patrzę, a tam stoi jakaś baba z wózkiem – opowiada Dominika. Myślała, że kobieta wyszła z zaparkowanego obok samochodu albo tamtędy przechodziła. Jednak gdy Dominika zaczęła wjeżdżać na miejsce, kobieta ani drgnęła.
– Wyjrzałam przez okno, uśmiechnęłam się do niej, bo pomyślałam, że może jakaś zamyślona jest czy coś. A ona mi mówi, że nie mogę tu zaparkować, bo ona czeka na siostrę. No to pytam, kiedy ta siostra będzie, bo ja muszę tylko do apteki skoczyć po leki dla dziecka. Na co ona, że siostra zaraz będzie, więc mam poszukać innego miejsca – widzę, że na samo wspomnienie Dominice rośnie ciśnienie.
– No ja już traciłam cierpliwość, już mi się chciało płakać. Bo podjeżdżałam do niej tak ciut, ciut, ona się nie ruszała, jeszcze miała spacerówkę, widziałam, jak ten chłopiec na nią patrzył. Chyba się bał, już sobie wyobrażałam, że mandat dostanę, do tego, że Tośka jest z Maćkiem i przecież muszę jej dać szybko ten antybiotyk. A naprawdę miałam ochotę zrobić tej babie z tyłka garaż, no tak mnie wpieniła. Kto normalny się tak zachowuje?! W końcu jej powiedziałam, że zaraz na policję będę dzwonić – nie wytrzymuje Dominika.
Czego uczymy dzieci?
Dopiero wtedy kobieta przesunęła się, a Dominika mogła zaparkować, skoczyć do apteki po lek i wrócić do auta, co trwało nie dłużej niż 5 minut. Gdy zaczęła odjeżdżać, nieznajoma matka wróciła na "swoje" miejsce. Jej siostry wciąż nie było widać na horyzoncie.
Choć absurd tej sytuacji uderzył Dominikę, poruszyło ją coś jeszcze. Zastanawia się, czego uczy dziecko tak roszczeniowy rodzic.
– Bo wiesz, to był maluch, ale skoro matka wychodzi z założenia, że jej się należy, to ona tak będzie to dziecko wychowywać. Że jemu też się należy, że wszystko im się należy i oni mają pierwszeństwo bez jakiegoś powodu szczególnego. Jakiś taki niesmak mam po tym wszystkim. Szkoda dzieciaka, ale na szczęście Tosia już czuje się lepiej.
Czytaj także: https://mamadu.pl/182852,smutny-narod-z-zolcia-w-sercach-bardziej-od-dzieci-nienawidzimy-ich-matek