młoda dziewczyna
Chcę tylko dla niej lepszego życia. Czy to takie dziwne? fot. pl.123rf.com
REKLAMA

Coraz trudniej było mi z nią rozmawiać...

"Moja córka kiedyś była zupełnie inna. W podstawówce miała dobre oceny, marzenia, była ciekawa świata. Ale odkąd poszła do liceum, coś zaczęło się zmieniać. Coraz częściej pyskuje i rzuca teksty w stylu: 'To nie ma sensu' lub 'I tak to się nie przyda'. Każda próba rozmowy kończy się kłótnią albo trzaśnięciem drzwiami. Patrzę na nią i czuję bezsilność.

Jej dziennik to ciągłe nieobecności i zaległości. Nauczyciele próbują dawać szanse, ale nawet oni rozkładają ręce. W domu też to widzę – książki leżą nietknięte, zeszyty porzucone gdzieś w kącie. Zamiast nauki: telefon, seriale, wyjścia z koleżankami. Wszystko jest ważniejsze niż przyszłość. A ja? Mogę tylko patrzeć i się zamartwiać.

Niedługo matura, a ja naprawdę zaczynam mieć powody do obaw. Córka kiepsko się uczy i uważa, że wszystko jest bez sensu. Musiałam wymyślić coś, co ją w końcu zmobilizuje. Nie chcę, żeby skończyła na sprzątaniu, bo wiem, że ma w sobie potencjał do czegoś więcej. Marzę o tym, żeby miała lepsze perspektywy, a nie borykała się z pracami, które nie dają przyszłości.

"Nauka jest dla frajerów"

Najgorsze były rozmowy o tym, co chce robić w życiu. Usłyszałam, że 'nauka jest dla frajerów', że 'można dobrze zarabiać bez matury'. Że 'przecież można kręcić filmiki na Instagrama' i sobie 'żyć spokojnie, bez stresu'. Nie wiedziałam, czy płakać, czy krzyczeć. Czułam, jak cały wysiłek tylu lat wychowania, właśnie legł w gruzach. Przecież tyle razy powtarzałam, że wykształcenie to klucz i szansa na lepsze życie.

Wiedziałam, że coś muszę z tym zrobić i w całej tej desperacji postawiłam warunek. A że Basia zawsze marzyła o własnym samochodzie, wpadłam na desperacki pomysł. Jeśli zda maturę, dostanie auto. Ma prawo jazdy, ale nigdy wcześniej nie było pieniędzy na samochód. Teraz stwierdziłam, że niech to będzie inwestycja w jej przyszłość.

Sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Z jednej strony czuję, że szantaż emocjonalny to nie jest najlepsza metoda. Z drugiej strony – widzę, że trochę się zawahała. Może gdzieś tam w niej jeszcze jest ta dziewczynka, która miała marzenia i ambicje. Może da się ją jeszcze przekonać, że warto zawalczyć o coś więcej.

Jestem rozdarta. Boję się, że nawet jeśli teraz się zmusi do nauki, to potem i tak będzie nieszczęśliwa. Boję się, że mnie znienawidzi za to, że próbuję nią kierować. Ale jeszcze bardziej boję się tego, co będzie, jeśli kompletnie sobie odpuści. Jeśli wybierze drogę, z której potem trudno będzie zawrócić.

Nie wychowałam córki po to, żeby patrzeć, jak rezygnuje z siebie. Nie po to po nocach martwiłam się o rachunki, nie po to odmawiałam sobie tylu rzeczy, żeby teraz patrzeć, jak godzi się na bylejakość. Wiem, że każdy ma prawo do własnych wyborów. Ale jako matka – po prostu nie umiem przejść obok tego obojętnie. I dlatego walczę. Choćbym miała kupić to auto łzami i ostatnimi nadziejami".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: