"Szkolne zebranie to strata czasu". Ta mama ma rewolucyjny pomysł, jak je zmienić
Organizacja pracy w nowym roku
"Jestem już zirytowana tymi zebraniami i ustalaniem wszystkich zasad w nowym roku szkolnym. Jestem mamą 3 dzieci: dwójka chodzi do szkoły podstawowej i jedno jest w przedszkolu. Mówię wam, nauczyciele przesadzają. W ciągu tygodnia odbyłam w placówkach, do których chodzą moje dzieci, 3 spotkania z ich wychowawcami. Każde trwało ponad godzinę i przez ten czas nie dowiedziałam się właściwie niczego istotnego" - zaczyna swój list Dorota.
"Może to dlatego, że dla każdego z moich dzieci to kolejny rok w tym samym miejscu? Gdyby któreś szło do nowej szkoły, zaczynało przedszkole czy szkołę, może bym nie była tak znudzona, bo chciałabym dowiedzieć się wszystkiego o zasadach funkcjonowania w placówce. Niestety, wszystkie zebrania były pełne emocji tylko podczas momentu wybierania trójki klasowej, do której zwykle nikt nie chce trafić i wszyscy spuszczają wzrok, gdy pada pytanie na ten temat.
Później większość rodziców oddycha z ulgą (że udało im się uniknąć bycia w tym zacnym gronie) i przestaje się interesować tym, co wygłasza wychowawca. Czasami (o, zgrozo!) czyta nawet na głos cały statut szkoły albo prawa i obowiązki uczniów, chociaż te dokumenty są dostępne na stronie internetowej szkoły. Wszyscy są znudzeni, po godzinie spotkanie odbębnione i można lecieć do kolejnych obowiązków".
Bądźmy nowocześni
Czytelniczka zastanawia się, czy nie można by było zorganizować zebrania w mniej kłopotliwy sposób: "Ile łatwiej byłoby, gdyby w tych nie aż tak ważnych latach, można byłoby zorganizować spotkanie w formie online. Oczywiście pewnie nie wtedy, kiedy dziecko jest w klasie maturalnej albo zostaje uczniem pierwszej klasy, ale dla tych wszystkich roczników pomiędzy to pewnie byłoby duże ułatwienie.
Tyle krzyczymy, że szkoła jest przestarzała, nie nadąża za technologiami i to jest właśnie dowód na to. Na takim zebraniu wszyscy siedzą w telefonie, wychowawczyni czyta dokumenty i każdy ma poczucie, że marnuje czas. Mogłabym w tym czasie zrobić obiady na tydzień i zakupy spożywcze do śniadaniówek dzieci. Jeśli ktoś ma jakieś pytania, to i tak zwykle umawia się na indywidualną rozmowę. Dlaczego więc nie odpuścić sobie tych zebrań albo właśnie zrobić je na platformie internetowej?
Mogłabym wtedy w nim uczestniczyć i np. gotować obiad albo prasować. Albo nawet siadłabym na kanapie, ale zaoszczędziłabym na dojeździe i powrocie z placówki. Mówię wam, to marnowanie czasu rodziców i nauczycieli. Jakbym takim pomysłem rzuciła dyrekcji szkoły czy przedszkola, pewnie spotkałabym się z oburzeniem. A przecież w pandemii wszyscy się tak kontaktowali i nie odczuliśmy negatywnych skutków takich spotkań, skoro do teraz ludzie np. z powodzeniem pracują zdalnie..." – kończy swój list Dorota.