Łatwo nam oceniać inne dzieci. Sytuacja z chłopcem na plaży ukróciła moje zapędy
Wakacje nad Bałtykiem
"Niedawno wróciliśmy z mężem i dziećmi z urlopu nad polskim morzem. W tym roku nie zaplanowaliśmy żadnych wakacji i dopiero w czerwcu zdecydowaliśmy, że fajnie byłoby gdzieś zabrać nasze maluchy. Nie stać nas na luksusowe wycieczki z biura podróży, więc stwierdziliśmy, że spontanicznie pojedziemy na kilka dni do małej miejscowości niedaleko Mielna" – opowiada w swojej wiadomości Patrycja.
"Udało nam się z polecenia znaleźć pokój, który nie był drogi, a do wejścia na plażę było niedaleko, więc warunki idealne. Z pogodą też trafiliśmy, bo tylko jednego dnia było pochmurno, więc mogliśmy z dwójką naszych dzieci codziennie spędzić trochę czasu nad brzegiem morza. Dzieciaki są w wieku przedszkolnym: córka ma 3 lata, a syn – 6. Świetnie się ze sobą dogadują i są otwarte, więc codziennie na plaży miały jakieś towarzystwo do zabawy".
Chłopiec z plaży
Nasza czytelniczka opowiedziała o przypadkowym chłopcu, który zakolegował się z jej dziećmi na plaży: "Ostatniego dnia pobytu rozłożyliśmy nasze koce tuż obok dwóch kobiet, które miały pod opieką około 8-letniego chłopca. Szybko złapał kontakt z moimi dziećmi i już po chwili razem z moim synem budowali zamek z piasku. Nowy kolega wydawał mi się bardzo pogodny, otwarty, towarzyski.
Zadawał pytania mojemu synowi i mężowi, który dołączył do ich zabawy oraz dzielił się swoimi zabawkami z córką. Trochę nie rozumiałam, dlaczego jego mama i babcia pilnowały go na zmianę i ciągle któraś z nich stała tuż za nim. Pomyślałam, że trochę przesadzają i rozpieszczają go. Po kilkunastu minutach budowania chłopakom coś się nie udało i część zamku się zapadła. 8-latek najpierw zasmucił się, a po chwili wpadł w złość i zaczął skakać po tej części budowli, która była niezniszczona.
Płakał i krzyczał do mojego syna, że to wszystko jego wina. Trochę się przestraszyłam, ale babcia chłopca bardzo szybko zareagowała. Wzięła go pod rękę i poszli na spacer brzegiem morza. Minęła dłuższa chwila, podczas której chłopiec z babcią spacerowali i zbierali razem kamyki i muszelki wyrzucane przez fale. Pomyślałam w tym czasie, że dziecko ma problemy z regulacją emocji i nie umie panować nad złością, więc w sumie dobrze, że opiekunki czuwały nad nim".
Problemy rozwojowe
"Kiedy wrócili, chłopiec zapytał, czy może dalej bawić się z moimi dziećmi, a ja się zgodziłam. Wtedy podeszła do mnie jego mama. Przeprosiła za jego zachowanie i przyznała, że syn ma autyzm, więc czasami jego zachowanie zaskakuje wszystkich w otoczeniu. Widziałam, że kobieta czuła się mocno zakłopotana. Starałam się jej powiedzieć, że naprawdę to rozumiem i nikt nie czuje się urażony, ale myślę, że i tak było jej głupio.
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy i rozeszłyśmy się z uśmiechami. Muszę przyznać, że naprawdę nie czułam żadnych negatywnych emocji i wiedziałam, że przy zaburzeniach rozwoju czasami dzieci reagują w naprawdę różny sposób. Prawda jednak jest taka, że w pierwszym odruchu pomyślałam, że to bardzo niegrzeczny chłopiec i jego zachowanie jest skandaliczne. Ludzie w takich chwilach zawsze komentują, że dziecko jest rozpieszczone, że jego złość to wynik złego wychowania rodziców.
Było mi naprawdę wstyd, że sama tak pomyślałam i chciałabym zaapelować do innych osób, które teraz odpoczywają na plażach. Nie oceniajcie z góry, że jakieś dziecko w waszym otoczeniu jest niegrzeczne czy niewychowane. Wiele z nich może mieć problemy, o których nie mamy pojęcia i łatwo nam je wrzucić do szuflady z napisem 'rozpieszczony gówniarz'" – kończy swój list mama dwójki.